Prawo do wygłaszania orędzia w mediach publicznych mają w Polsce prezydent, premier i marszałkowie obu izb parlamentu. Mówiące o tym rozporządzenie Krajowej Rady Radiofonii i TV mówi jednak o prawie prezentowania i wyjaśniania w nim polityki państwa. Tego, że jedno orędzie podważa drugie, a wzięte razem gmatwają tylko pojęcie o polityce państwa prawo nie przewidziało.
Marszałek Senatu wygłosił w piątek orędzie, by poinformować obywateli o zjawiskach, o których jego zdaniem nie wiedzą, a wiedzieć powinni. Dzień później z orędziem wystąpiła marszałek Sejmu, stwierdzając, że "marszałek Senatu wykorzystał orędzie do próby okłamania i wprowadzenia Polaków w błąd".
Żeby zaś było jeszcze zabawniej, w swoim orędziu nie wymieniła nawet nazwiska marszałka Senatu, za to siedmiokrotnie padło w nim nazwisko Donalda Tuska, który według niej "ręka w rękę z kanclerz Niemiec był architektem niebezpiecznej polityki pozwalającej na właściwie niekontrolowane wpuszczanie nielegalnych imigrantów".
Objaśnianie polityki państwa w orędziu marszałek Sejmu zwieńczyła efektowną wizją, w której gdyby Tusk rządził "Polki nie wychodziliby po zmroku z domu, a rodzice baliby się posyłać dzieci same do szkoły czy na basen, na polskich ulicach płonęłyby samochody, a poruszenie się komunikacją miejską byłoby nie lada odwagą".
Z pierwszego zatem z orędzi wynikało, że zagrożenie dla kraju stanowią obecnie rządzący, z drugiego, że są nim ci, którzy już nie rządzą, ale chcieliby to robić znowu.
Tak oto orędzia wyjaśniły polską politykę państwa - każdy mógł usłyszeć to, co mu odpowiada. Tyle tylko, że ani jedno, ani drugie nie daje cienia pojęcia o polityce państwa, nie mówiąc o tym, że jeśli nawet jakieś daje - to sprzeczne ze sobą i nawzajem się podważające.
Może tak właśnie wygląda polityka naszego państwa?
A może dodatkowe światło rzuci na sprawę jakieś kolejne orędzie? Premiera lub prezydenta? Albo kolejna tura dezawuujących się nawzajem orędzi państwa marszałków?
W końcu prawo nie ogranicza częstotliwości występowania z orędziami. Jeśli za wyjaśnianie polityki państwa uznaliśmy już opowiadanie obywatelom o aferze wizowej, o której obficie od kilku dni donoszą niemal wszystkie media, i obrazowe opowieści o tym, jakim zagrożeniem jest Donald Tusk - to czemu nie?