To był majstersztyk: „Nie wiem, czy ten proces politycznie ‘się wyrobi’, natomiast są jaskółki, które wskazują, że być może jest szansa na to, że pod koniec przyszłego tygodnia moglibyśmy wspólnie taki projekt zaprezentować” – powiedział w jednej z licznych tyrad ubiegłego tygodnia marszałek Sejmu. Nieźle, jak na dwa miesiące deklarowanej gotowości.
To tchnące optymistyczną pustką zdanie opisało stan koalicyjnych prac nad regulacjami, dotyczącymi Trybunału Konstytucyjnego. Dotyczyło więc złowrogich uchwał na temat tzw. sędziów-dublerów i zmian ustawy o TK, o których przedstawiciele koalicji ze swadą i zaangażowaniem opowiadają co najmniej od listopada.
Trwają prace - mówili - dokumenty powstają, to jedna z najpilniejszych spraw. Projekty w najbliższym czasie trafią do Sejmu - zapowiadali wielokrotnie reformatorzy, utrzymując, że projekty istnieją. Że "uchwały są gotowe" oświadczył 16 listopada Borys Budka. Ten sam Borys Budka cztery dni później stwierdził, że z nimi "nie ma się co spieszyć".
Miesiąc później, 15 grudnia Adam Bodnar już jako minister mówił: Myślę, że w przyszłym tygodniu będą prace nad tymi uchwałami. 3 stycznia premier zapowiedział: Na pewno jeszcze w tym tygodniu minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawi scenariusz postępowania, również w sprawie Trybunału; do rozstrzygnięcia jest termin przedstawienia uchwały sejmowej.
Nic takiego nie nastąpiło. Ani w pierwszym tygodniu stycznia, ani w drugim ani trzecim. Nie nastąpiło też w pierwszym czy drugim tygodniu lutego. Nie nastąpiło do dzisiaj. Mamy za to marszałkowskie zapewnienie, że "nie wiadomo czy się wyrobimy, ale są jaskółki wskazujące, że być może jest szansa, że za dwa tygodnie moglibyśmy przedstawić".
Ewentualne uchwały nie będą miały żadnej mocy - odpowiadali w tym czasie nieodmiennie i z niezachwianą pewnością ich przeciwnicy. Im również nie przeszkadzała nieznajomość treści projektów uchwał ani ustawy, ba - przeszkodą w ocenie nie było (i do dziś nie jest) to, że projekty uchwał i ustawy wciąż nie istnieją.
Kulminacją absurdu całej sytuacji była wypowiedź prezydenckiej minister Małgorzaty Paprockiej, która jako "nielegalne działania, zamach na organ działający zgodnie z prawem, pogłębianie chaosu" skomentowała same doniesienia o tym, że sprawa nieznanych nikomu i nadal nieistniejących uchwał i projektu ustawy o TK dotrze w końcu do Sejmu. Doniesienia z początku lutego były oczywiście fałszywe - żadne projekty nadal się nie pojawiły, niemniej ognista debata na ich temat - jak widać - trwa w najlepsze.
Marszałek Sejmu jest gadułą i wie o tym. Konieczność objaśniania niewytłumaczalnego nie jest jednak dla gaduły dużym problemem. Wybitne, zacytowane powyżej zdanie o jaskółkach, wyrobieniu się, szansach i możliwościach jest na to niezbitym dowodem. Po dwóch miesiącach zapowiadania czegoś, co wciąż nie istnieje każdy z polityków powinien sumiennie ćwiczyć kolejne podobne zapowiedzi.
Możliwe, że to niewykluczone. Są znaki, że może się udać wypracowanie możliwości stworzenia planu. Prawdopodobnie możliwe, chociaż nieprzesądzone. Pracujemy nad zarysem planu mapy drogowej dochodzenia do wniosków. W najbliższym czasie projekt planu dochodzenia do założeń itp.
Wszyscy słyszeliśmy to w ciągu ostatnich lat dziesiątki i setki razy. I wiemy, że będziemy tego słuchać znowu i znowu. Miło więc, że chociaż marszałek Sejmu wkłada trochę inwencji w polityczną rutynę i daje powody do chociaż półuśmiechu nad ściemnianiem.