W miarę rozwijania się i zwijania wydarzeń rozmowy prowadzone w Centrali Dowodzenia zaczynają przypominać komunikację sztabu generalnego podczas prowadzenia potężnej batalii. Część przechwyconej korespondencji nie pozwala jednak ocenić, czy chodzi o zwycięskie natarcie, czy nazywany przegrupowaniem bezładny odwrót.
Poniżej prezentujemy kilka rozmów, które udało się zdekodować po zarejestrowaniu przez najwyższej klasy superczułe urządzenia nasłuchowe. Mimo rozszyfrowania literalnego zapisu rozmów obsługującego Centralę ich znaczenie często pozostaje niejasne. Liczymy, że może czytelnikom uda się zdekodować zawarte w nich treści:
Piątka? Jaka piątka? A, pamiętam, no tak, było. I co? Pan miał to zrobić od nowa, tak, żeby przeszło. No i? Na dalszy plan? Chyba żarty... pan wie, komu na tym zależało?! Acha, już nie zależy? No dobrze, to niech leży. Tylko trzymajcie to na wierzchu, żeby jakby co - było pod ręką. Czuwaj!
Jarosław? Pan żartuje, to tu jest Jarosław! Acha, ten... no i? Jak - odwołać? Bo wyrzuciliście? A co nas to obchodzi? A, macie już nowych na te miejsca? No fajnie, to trzymajcie ich sobie. Przekażę, i damy znać. Co, że szósty raz?! Powiedziałem, że przekażę! Proszę nie dzwonić, my zadzwonimy.
No słyszałem, ten od weta, czy tam śmierci. No może albo... i co? Że odwołany, a taki fajny? No to smutne. Nie, nie mogę. Te zdjęcia z Tuskiem mu nie pomogły, tak między nami... nie, nie przekażę. Tak? A co zrobicie? Naprawdę? Serio-serio? Panie! Tu jest Centrala, a nie pana resort... no
Jak zablokował i bruździ? Że zagłosują przeciw? A, konferencję zrobił? I pan się przejmuje? Panie, z całym szacunkiem, my tu z szefem oglądamy te konferencje dla zabawy. Pan widział, jak on na nich czerwienieje stopniowo? Się pan nie przejmuje, szef czuwa. I lubi jego kolor przy pytaniach.
Znowu pan? Jaka wolnościowa? Że fajna, o Fejsie i Twitterze, a on nawet nie wpisał do planu? Bo nawet nie zajrzał? Panie! Pan myśli, że do tej IPN-owskiej zajrzał? I pamięta pan, co potem było? No. To trzeba było mu najpierw przysłać, a potem robić konferencje, a nie na odwrót. Idź pan już.
Jak "hajlował"? Jaki rzymski salut, zwariowaliście? To szef tu o esesmańskich błyskawicach, a wy z takim numerem? I jeszcze zdjęcia są? Jak to mianował? No to niech odmianuje! W zaistniałej sytuacji i tak dalej... trzeba was tego uczyć? Niezależnych urzędników?!
Jeszcze raz? Mandatowa? A pan wie, że ten pana duży kolega... nie kolega? No nieważne... że on powiedział, że nie poprze? No. To się zastanowimy. Tu jest Centrala, my tu musimy was godzić. On coś chce, pan coś chce, a szef chce mieć spokój, bo mu piątkę zarżnęliście. Do widzenia!
Bezkarnościowa? Chyba żarty... to już dawno pogrzebana sprawa. Nawet nie wiem kto z tym wyskoczył i o co chodziło. A, jak on to na pewno do piachu. Nieee, nie znajdę, śmieci wywożą od nas często. Do widzenia.
Jaka znowu aborcja? A, ten projekt, co przysłaliście po wyroku? No leży sobie. Rozważamy. Że głowa państwa? Pan tak lepiej nie mówi, i tak tego szefowi nie powiem. Może ruszymy, a może nie. A śnieg jaki mieliście? No tak... a potem korek? Widzieliśmy, widzieliśmy, sprytnie.
Jaki rzecznik? A, ten... no trudno. To zostanie pan tam, gdzie pan jest, to mało? A to powołanie... to niech pan sobie powiesi w gabinecie.
A, rączki całuję... właściwie to nie wiem, czy jeszcze przekładać. No tak, właśnie dzwonił. Który to raz byśmy przekładali, szósty, siódmy? Zapytam szefa. Jakbym nie oddzwonił, to szef sam wyjaśni, jak do pani wpadnie. A jakie menu przekazać?
Od czego fundusz? A, odbudowy? I co z nim? Że zablokują, bo praworządność? Zobaczymy, zobaczymy. Na tego grubszego to pan lepiej w ogóle nie zwraca uwagi. Pan lepiej pomyśli, komu dać Lasy Państwowe. Albo nie, jak przyjdzie czas, to zadzwonimy i sami powiemy. Głowa do góry, to podobno pan tam jest szefem. Jeszcze. Do widzenia.