Spróbowałem wyciągnąć wnioski z przygotowanych na stronie www.rmf24.pl sposobów na opisanie, jaki powinien być prezydent, i kto ma największe szanse, by nim zostać. Uzyskałem odpowiedź świadczącą, że wszelkie sondaże to świetna zabawa, ale wyniki wyborów nie mają z nimi wiele wspólnego.

REKLAMA

Z trochę może tendencyjnego (bo nie sposób uwzględnić wszystkich danych) porównania wynika kompletny galimatias!

Z sondażu IBOR płynie wniosek , że Prezydent Idealny powinien być znającym języki i stosunki międzynarodowe prawnikiem, co ciekawe - bardziej odpowiedzialnym niż szczerym.

Jednak w ankiecie "Wirtualny Prezydent", która opierając się na serii szczegółowych pytań, podpowiada, z czyimi poglądami się zgadzamy – prowadzą inżynier Pawlak, politolog Napieralski, historyk Komorowski i… hodowca strusi i bizonów Lepper. Wszyscy mają po 11 proc. zgodności z poglądami uczestników ankiety. Od Sasa do Lasa, a jedyny prawnik, Kaczyński – jest dopiero piąty.

I żeby zamieszanie spotęgować, prawie połowa uczestników ankiety deklaruje przy tym, że nie zamierza głosować na tych, do czyich poglądów im najbliżej.

Z kolei z 45 tysięcy zapytanych wprost uczestników sondy – "na kogo zagłosujesz?" aż 30 procent wskazuje Napieralskiego. Następni są Kaczyński – 26 i Komorowski – 24 procent, a Pawlak i Lepper mają tyle, co organizacje pożytku publicznego – 1 procent.

Jaki z tych sondaży wniosek?

Po pierwsze - w każdym z opisanych sondaży i badań zapewne brała udział inna grupa osób.

Po drugie - dokładnie tak samo jest z innymi badaniami.

Po trzecie wreszcie - sondaże to świetna zabawa i podstawa do spekulacji, ale DECYDUJĄ WYBORY.

Już za trzy dni.