Rząd Mateusza Morawieckiego nadal liczy ponad 100 osób, a jego rekonstrukcja niewiele tu zmieniła. Prawie dwa miesiące od zmian w rządzie można stwierdzić, że jego członkowie zmienili się głównie... miejscami, a co wycięto z resortów - bujnie rozkwitło w Kancelarii Premiera RP.
Dokonane na początku października zmiany to efekt najdłuższych chyba targów rekonstrukcyjnych w historii RP. Znakomicie brzmiąca zapowiedź ograniczenia liczby ministerstw z 20 do 14 to jednak ledwo część rzeczywistości. Fakty są jednak takie, że gabinet Mateusza Morawieckiego - poza nim samym - nadal liczy 20 konstytucyjnych ministrów, a rząd zamiast ze 104 przed rekonstrukcją, składa się ze 101 członków.
Co musiało sie zmienić, żeby tak niewiele się zmieniło?
Głównie biurka i gabinety w których stoją. Np. biurka ministra Zagórskiego i wiceministra Andruszkiewicza - dotąd stały w resorcie cyfryzacji. Po jego likwidacji stoją w Kancelarii Premiera RP, a obaj panowie robią przy nich to samo, co dotąd. Podobnie jak byli szefowie zlikwidowanych, a obecnie wiceszefowie już innych, połączonych rekonstrukcją resortów: była minister funduszy regionalnych Jarosińska-Jedynak jako wiceminister finansów oraz tychże funduszy, minister gospodarski morskiej Gróbarczyk jako zajmujący się nią wiceminister infrastruktury czy niedawny minister środowiska Michał Woś, dziś wiceminister sprawiedliwości. Były szef MEN Dariusz Piontkowski, jest dziś wiceszefem MEN, była szefowa resortu sportu - pełnomocnikiem rządu ds. powołania Narodowego Centrum Sportu itd.
Ciekawostka: powołany w rekonstrukcji resort klimatu i środowiska ma 6 wiceministrów, chociaż wcześniej w dwóch połączonych w nim resortach osobno było ich łącznie pięciu. To zaś, czego nie dało się uzasadnić potrzebami konkretnego ministerstwa - trafiło do coraz pojemniejszej Kancelarii Premiera RP. Zamiast jak dotąd 7, pracuje tam już 9 wiceministrów. Bez teki jest tam także jeden dodatkowy wicepremier i teraz już 4 pełnowymiarowych, konstytucyjnych ministrów - członków Rady Ministrów. Do niedawna było ich 2, a tym nowym, Wójcikowi i Cieślakowi od półtora miesiąca premier nie zdążył jeszcze powierzyć żadnych obowiązków.
Przy rekonstrukcji już kompletnie nikt nie zwraca uwagi na zasadę, opisaną w ustawie o Radzie Ministrów - że każdy z szefów resortów ma jednego tylko, zastępującego go wiceministra w randze sekretarza stanu. Przepis ten zastosowano tylko w Ministerstwie Zdrowia. W niektórych z pozostałych ministerstw (infrastruktura, MON) wiceministrami są wyłącznie sekretarze stanu. Ogółem w 14 istniejących ministerstwach "pierwszych zastępców" ministrów powinno być 14, a jest ich... 42.
Dzięki rekonstrukcji zamiast 104 rząd liczy 101 osób. Śmiało więc można uznać, że rekonstrukcja się powiodła - o ile przez rekonstrukcję rozumiemy odbudowę tego, co było.