Obróbka cieplna na grillu uzdatnia poddane jej produkty do spożycia. Właściwie przeprowadzone grillowanie podnosi też jej walory smakowe. Przypadek Jarosława Gowina jest tego najlepszym przykładem.

REKLAMA

Z górą tydzień minął już od kuriozalnych wydarzeń w Porozumieniu Jarosława Gowina. Prezes partii utrzymał sterowność ugrupowania kosztem pozbycia się sporej części zbuntowanych zwolenników Adama Bielana. Płaci jednak za to głupio wyglądającym na ekranie milczeniem i podsmażaniem przez koalicyjnych przyjaciół ze Zjednoczonej Prawicy.

Pucz bielański

Nie jest tajemnicą, że przeprowadzona przez Adama Bielana próba wrogiego przejęcia Porozumienia realizowała interesy prezesa PiS. Działający dyskretniej od hałaśliwego Zbigniewa Ziobry Jarosław Gowin często okazywał się skuteczniejszy w osiąganiu swoich celów, sprzecznych czasem z intencjami PiS. Tego prezes Kaczyński nie lubi, stąd pomysł "puczu bielańskiego", który mógłby pozbawić Gowina władzy w niewielkiej partii z jednoczesnym utrzymaniem jej podporządkowania PiS-owi.

Następstwa

Przedstawiane przez zwolenników Gowina jako okazja do udzielenia mu reprymendy spotkanie Bielana z Kaczyńskim wcale nie było strofowaniem za wprowadzanie niepokoju w szeregi koalicji. Jeśli była to reprymenda, to najwyżej za to, że próba się Bielanowi nie powiodła. Efekt kolejnych wydarzeń, wyrzucania się nawzajem z partii przez obie strony, zawieszenia przez Gowina udziału w pracach Rady Koalicji, bojkotowanie go przez publiczne media itd. na zewnątrz jest tylko jeden:

Gowin skwierczy

Szef Porozumienia zawieszając udział w spotkaniu Rady Koalicji zażądał rzeczy dla siebie najistotniejszej - zarzucenia prowadzonych przeciwko niemu działań "komandosów" Bielana i przede wszystkim publicznego uznania swojego przywództwa ze strony władz PiS.

Naturalnie niczego takiego nie dostał. I nie dostanie tak długo, jak długo prezesa PiS będzie bawić przypiekanie go na wolnym ogniu wątpliwości czy jest, czy nie jest szefem swojej partii.

W tym znaczeniu grillowanie Gowina stanowi rozrywkę dla kolegów ze Zjednoczonej Prawicy, co pozwala im się odprężyć i z satysfakcją myśleć, że ich problemy to przy liderze Porozumienia drobiazg.

...i raduje dusze naiwne

Zepchnięty do defensywy Gowin sięgnął po broń, włożoną mu w ręce przez kolegów i ostro opowiedział się przeciw projektowi podatku od reklamy. Ten niewymagający specjalnej zręczności krok pozwolił mu zyskać nie tylko uznanie, ale niemal wsparcie ze strony części mediów i opozycji.

Zjawisko to może zdumiewać, jeśli się pamięta, że Gowin i jego ludzie popierali w głosowaniach nawet najskrajniej kontrowersyjne rozwiązania Dobrej Zmiany, swój opór ograniczając do niecieszenia się z tego. Zawsze malownicze, cierpiętnicze pozy wicepremiera w ostatnim czasie kompletnie odsunęły w cień wcześniej popularne właśnie w opozycji i części mediów dowcipy o jego kręgosłupie, giętkości itp.

Męczeństwo na grillu

Zamarkowana w oświadczeniu władz Porozumienia (kluczowe jest zdanie, że nie mogą poprzeć podatku "W ZAPROPONOWANYM KSZTAŁCIE") wolta ws. podatku od reklamy przekonała niektórych, że Jarosław Gowin z kolegami właściwie jest już w opozycji. Bo tak jawnie i otwarcie (a więc bohatersko) się z nimi poróżnił, i tak bardzo go nie szanują. Co więcej - że to on odgrywa kluczową rolę w obronie swobody wypowiedzi, wolności gospodarczej i wolności słowa. Słowem - zbawca. Nie mówiąc o kompletnie już odlotowym wyjściu ze Zjednoczonej Prawicy i rychłym współtworzeniu rządu z wicepremierami Zandbergiem z jednej, a Braunem z drugiej strony.

Korzyści i wady skwierczenia

Gdyby miała nastąpić przyśpieszona konsumpcja w postaci wyborów, przygotowany w ten sposób Gowin byłby akceptowalny i zdatny do spożycia dla znacznie większej liczby wyborców niż jeszcze dwa tygodnie temu.

Wynikające z podsmażania podnoszenie walorów smakowych grillowanego produktu nie powinny jednak odwrócić uwagi od jego podstawowej właściwości - sam grillowany nie ma żadnego wpływu na to czy, jak długo i na którym boku jest podsmażany, a i wynikający z tego apetyczny czasem zapach nie musi się wcale wiązać z przyjemnością przy spożyciu.