Wiedza o Społeczeństwie to przedmiot, który powinien operować wyłącznie teorią, najlepiej kompletnie oderwaną od rzeczywistości. Wiedza o współczesnym społeczeństwie i państwie polskim, jakie zobaczyliśmy w czasie wakacji - z całą pewnością nie jest przeznaczona dla dzieci.

REKLAMA

Im bardziej uczeń gimnazjum czy licealista stara się pojąć istotę funkcjonowania naszego państwa i społeczeństwa, tym większe szkody może mu wyrządzić ich obserwowanie, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Niezrozumiałe i zawstydzające wydarzenia, z jakimi mieliśmy do czynienia z całą pewnością nie powinny kształtować ich sposobu widzenia, zarówno państwa, jak i społeczeństwa.

Nauczanie młodzieży, że liberał, za jakiego uważany jest premier, może podnosić podatki i odmawiać emerytom możliwości wycofania swoich pieniędzy z molochów OFE zaraz po przejściu na emeryturę – nie mieści się w kanonie WOS, o ile jest to kanon uczciwie zaprojektowany. W podstawach WOS nie ma też zapewne ani słowa (a z pewnością nie powinno być) o tolerowaniu przez władze dziwacznej pikiety w środku miasta stołecznego i uleganiu szantażowi pikietujących mimo ich oczywistej nieobliczalności. Nie sądzę też, by przekazywana młodzieży wiedza o stosunkach między państwem a Kościołem potrafiła wyjaśnić, dlaczego jedni biskupi pohukują z ambon o przepraszaniu obrażanego nieżyjącego Prezydenta, a w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim inni mówią „To nie do nas należy, to nie nasza sprawa”.

Wątpię, by podstawa wiedzy o funkcjonowaniu cywilizowanego państwa uznawała za normalne odsłanianie tablicy, upamiętniającej ofiary historycznej dla tego państwa katastrofy - przez szefa Kancelarii Prezydenta i wiceprezydenta stolicy. Bez udziału czy choćby poinformowania rodzin ofiar, z zaskoczenia i w trybie, wskazanym raczej dla łapania pcheł. Dla równowagi zaś nie uważam też za właściwe traktowania tej tablicy przez społeczeństwo słoikiem z fekaliami.

Wiedza o społeczeństwie (zakładam, że cywilizowanym) wykładana w szkołach nie zawiera raczej ustępów, poświęconych nazywaniu przez szefa rządu „Hyde Parkiem” miejsca przed krzyżem, czy niemożności znalezienia przez władze stolicy miejsca na pomnik. Kanon WOS (a może etyki?) milczy też pewnie o twierdzeniu po przegranych wyborach, że konkurent został wybrany przez pomyłkę.

Opisując stosunki między rządzącymi a historycznie zasłużonym związkiem zawodowym, kanony WOS nie przewidują zapewne wydarzeń takich, jakie miały miejsce przy okazji 30 rocznicy powstania tego związku. Ani stosunku związku do jego sztandarowej, historycznej postaci, ani miejsca, w jakim w związkowych sercach mości się obecnie lider opozycji.

Może coś mylę, ale jeśli WOS to szkolny przedmiot, pomyślany jako sposób na nauczanie tego, jak powinny działać instytucje państwa i kształtowanie obywatelskiej postawy młodzieży – to jedynym sposobem, by to osiągnąć, jest otwarte przyznanie, że nie chodzi o nasze państwo i społeczeństwo.