Zygzak, orzełek i nazwa resortu. Ten niewyszukany, choć wart kilkadziesiąt tysięcy złotych, znak graficzny Ministerstwa Zdrowia zwrócił dziś moją uwagę na absolutnie niejasne zasady, w oparciu o które powstają tzw. loga resortów. Że nie rządzi ich tworzeniem żadna reguła - nie trzeba nikogo przekonywać. Wystarczy spojrzeć.
Najczęściej stosowany jest bodaj najprostszy pomysł na znak graficzny ministerstwa: bierze się orzełka, mniej lub bardziej przypominającego godło państwowe, nie zawsze ze złotymi koroną i pazurami, niemal nigdy na odpowiednim, czerwonym tle. Do niego dorzuca się czasem pasek w barwach narodowych, dokłada się dostojną czcionką podaną nazwę resortu - i oto otrzymujemy jego oficjalne logo.
W przypływie nieposkromionej inwencji twórcy ministerialnych znaków graficznych żonglują często wymienionymi elementami, ustawiając je a to obok siebie, a to piętrząc jeden nad drugim, czasem z czegoś rezygnując - efekt różnic jest czytelny głównie dla wprawnego oka, ale przecież o czytelności i tak decyduje... sama nazwa, a nie logo.
Resorty z pretensjami do nowoczesności i przejrzystości rezygnują z najbardziej szablonowych elementów znaku graficznego. Logo ministerstw nauki czy finansów nie zawierają ani elementów flagi, ani godła, jednak unikanie szablonu w ich wypadku kończy się wpadaniem w inny szablon, który powoduje, że ich znaki graficzne także są bardzo podobne, tyle że w innej konwencji. Tu o czytelności zresztą także decyduje sama nazwa resortu, niezależnie od otoczenia graficznego.
Niektóre z resortów świadomie rezygnują z szablonu, bądź stosują szablon inny, niestety nie zawsze czytelny. Trudno się domyślić, dlaczego właściwie w nazwie resortu ministra Zdrojewskiego czerwone są słowo "Kultury" i kropka, a "Ministerstwo" i "Dziedzictwa Narodowego" są szare. Nie sposób się też domyślić, co oznacza niepokojący, szaro-zielony zygzak w logo resortu gospodarki, czy o co chodzi w skrzyżowanych sierpach (?) oznaczających ministerstwo sportu. Oszczędne gospodarowanie symboliką oczywistą i państwową niekoniecznie wychodzi resortom na dobre.
Są wreszcie resortowe znaki graficzne, oparte przede wszystkim na tradycji. Łacińska maksyma "sprawiedliwość jest stałą i niezmienną wolą przyznania każdemu należnego mu prawa" w znaku graficznym ministerstwa sprawiedliwości z pewnością przydaje mu powagi i autorytetu. Z kolei przypominający odznakę wojskową orzeł MON, czy nieco siermiężne, acz czytelne kłosy w symbolu resortu rolnictwa odróżniają się od znaków innych resorów nie tylko charakterystyczną, niespotykaną u innych grafiką, ale i samym formatem. Nie da się ich z pozostałymi pomylić.
Jak jednak widać z krótkiego przeglądu ministerialnych znaków graficznych, ich tworzenie, istnienie i zmiany nie rządzą się żadnymi regułami. Poza inwencją twórców.
Bądź jej brakiem:-)