Z przeglądu zamówień na materiały biurowe, złożonych przez kilka resortów wynika niepohamowany pęd do różnokolorowego pisania i zakreślania, oraz stała skłonność do dziurkowania, zszywania i rozszywania. Tylko czemu długopisów zużywa się tysiące?
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Pytanie wydaje się zasadne, jeśli z zamówień, złożonych przez np. resort zdrowia wynika, że zużyje się tam w tym roku 11,5 tysiąca długopisów i cienkopisów. Licząca chyba niespełna 300 etatowych pracowników Kancelaria Prezydenta zamawia 3 tysiące długopisów, przy czym np. 1800 z nich ma mieć wymienne wkłady. Zakrawałoby to na cenną oszczędność, gdyby nie fakt, że samych wkładów do tych 1800 długopisów zamawia się… 50.
Do jakże ciekawych wniosków może zaś doprowadzić uważniejsze przestudiowanie ministerialnych zamówień… Ministerstwo Sportu i Turystyki na przykład zamawia najmniej korektorów tekstu (250), a np. gumek - wcale. Ołówków zresztą też zamawia najmniej, bo tylko 300, za to koniecznie z cedrowego drewna. Najbardziej omylne wydaje się zaś Ministerstwo Zdrowia - nie dość że 800 korektorów, to jeszcze 300 gumek do 900 ołówków. Wnioski? W zdrowiu pewnie piszą dużo projektów, które potem zmieniają, a w sporcie - piszą mało, ale bez poprawek, od razu którymś z 600 czarnych, albo 1000 niebieskich zamówionych ostatnio długopisów.
W sporcie uwielbiają zresztą kolory; cienkopisów zielonych i czerwonych trzeba im w tym roku po 300, niebieskich tylko 200, a czarnych ledwo 150. Pogodni urzędnicy od sportu i turystyki uwielbiają też zakreślać, którymś 500 żółtych, 400 zielonych, 100 pomarańczowych lub niebieskich zakreślaczy. Te ostatnie to w resorcie pomarańczowe i niebieskie kruki…
Niewielki resort kultury z kolei jest nie tylko bardzo twórczy (6 tysięcy długopisów i cienkopisów w tym 2,5 tysiąca takich ze średnią długością pisania - 3 km linii ciągłej). Jest też wyraźnym zwolennikiem łączenia, a nie dzielenia; zszywaczy przeróżnych, w tym elektrycznych zamówił ponad 400, rozszywaczy – tylko 115. Zupełnie odwrotnie jest za to w resorcie zdrowia – zszywaczy tylko 50, ale rozszywaczy – 150.
Są wśród ministerialnych zamówień także ciekawostki - na przykład 20 opakowań 6-kolorowej plasteliny dla Kancelarii Prezydenta. Wg domysłu jednego ze słuchaczy może ona służyć do plombowania pomieszczeń pieczęciami. Pewności jednak nie mam, a na wysłane do Kancelarii wczoraj pytanie odpowiedzi nie dostałem.
Resorty zamawiają rzeczy zastanawiające, jak maczałka glicerynowa (tylko się domyślam co to takiego), "pojemniki na karteczki z przegródką na przybory do pisania z wkładem nieklejonym", setki nie zużywających się (jak sądziłem) linijek i nożyczek, dziurkaczy itp.
Szczególnie fascynująca wydaje się jednak "pieczątka kamufażowa", której 3 egzemplarze zamówił resort kultury.
Na szczęście tryb składania zamówień publicznych nie pozwala ich kamuflować. Dzięki temu wiemy, na co urzędnicy wydają pieniądze z naszych podatków.
Zobacz dokumenty związane z zamówieniami: