Kończący się tydzień miał przynieść rozstrzygnięcia w kilku bardzo istotnych politycznie sprawach. Przesilenie polityczne ws. KPO i prezydenckie weto do tzw. ustawy lex Czarnek spowodowały ich przesunięcie na nieokreśloną przyszłość. Z kalendarza prac parlamentu wynika, że nawet o miesiąc. W części zaległych spraw to jednak dziwna nonszalancja.
Między zakończonym wczoraj a kolejnym posiedzeniem Sejmu minie 27 dni. W tym czasie, do 11 stycznia przyszłego roku, nie jest dziś planowane ani posiedzenie Sejmu, ani żadnej komisji. Lista zaległości politycznych, w których chociaż miały - nie zapadły decyzje, skłaniałaby jednak raczej nie tylko do rezygnacji z odpoczynku, ale wręcz do podwyższonej aktywności.
Dotyczy to zwłaszcza ustawy sądowej, uzgodnionej przez min. Szynkowskiego vel Sęka z Komisją Europejską, ale nie z prezydentem czy z liderem Solidarnej Polski, skądinąd także członkiem rządu. Według wielu, w tym ministra Czarnka, konstytucjonalisty przecież - uzgodniona przez wysłannika rządu do Brukseli ustawa jest także niekonstytucyjna.
Chociaż jednak od jej uchwalenia zależy dostęp do środków z Krajowego Planu Odbudowy - rządzący zrzucili ją z porządku obrad ostatniego posiedzenia Sejmu, a jej los zależy od rozmów, a te dopiero ruszają.
Zbigniew Ziobro wezwał premiera na do spotkania się i rozwiązania problemu, konsultacji oczekuje publicznie narzekający na ich brak prezydent, wszystko to jednak rozmowy zakulisowe. Jakikolwiek będzie ich efekt - i tak będzie musiał być poddany pracom w parlamencie. Na razie jednak sformułowane już postulaty opozycji to dla premiera problem drugoplanowy. Szef rządu musi wyplątać wszystkich rządzących z problemów, które sami wywołali.
Częścią tych rozmów zapewne będzie też, mówiąc oględnie, niezupełnie pewne poparcie Solidarnej Polski dla powołania komisji weryfikacyjnej. Jego głosowanie też przesunięto na później, na posiedzenie zaczynające się 11 stycznia.
W tle zaś, przez ciągłe przesuwanie prac nad sądami pokoju, rząd traci poparcie kilku coraz istotniejszych posłów Pawła Kukiza. Groteskowe pomysły wprowadzenia programu pilotażowego na Opolszczyźnie, gdzie mieszka Paweł Kukiz, z jednoczesnym podaniem terminu wejścia ustawy za 7 lat raczej nie pomogły w przekonaniu lidera Kukiz’15, że jego oczekiwania są przez PiS traktowane poważnie.
W tej sytuacji rządzący nawet nie próbują proponować zapowiadanych przez prezesa PiS zmian Kodeksu wyborczego, przewidujących nowe zasady liczenia głosów. Projekt ustawy w tej sprawie miał trafić do Sejmu już kilka tygodni temu, i wciąż nic.
Nie ma też żadnych prac nad zgłaszanym wiosną i podobno bardzo pilnym projektem zmian Konstytucji ws. finansowania zbrojeń i konfiskowania rosyjskiego mienia w Polsce.
Nie ruszyła też inna wyciągnięta niedawno z kapelusza sprawa zmian Konstytucji - zniesienie immunitetów formalnych parlamentarzystów i sędziów.
Mówiąc obrazowo - rządzący otworzyli w przeglądarkach kilkanaście istotnych okien i... odeszli od klawiatury. Na miesiąc.
Za tydzień włączy się wygaszacz. Będą przecież święta.