Zadyma wokół Śląska, podniesiona za sprawą mętnych oświadczeń prezesa PiS świadczy tylko o jednym - polem do uprawiania polityki staje się wszystko.

REKLAMA

Art. 257. Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Tak brzmi artykuł Kodeksu Karnego, po który postanowiła sięgnąć Platforma Obywatelska w następstwie publikacji i wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego. Publikacja PiS mówi śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej. Wypowiedź prezesa, która ją wyjaśnia (?) - Twierdzenie, że istnieje naród śląski, my rzeczywiście traktujemy za zakamuflowaną opcję niemiecką.

Żeby stwierdzić, że jakaś grupa ludności została publicznie znieważona, trzeba by dowieść, że obraźliwe jest określenie "opcja niemiecka", może łącznie z "zakamuflowana". Nie mam pojęcia, co dla Jarosława Kaczyńskiego znaczy "opcja niemiecka". Według słownika "opcja" to prawo swobodnego wyboru obywatelstwa. Zapewne niemieckiego, skoro taka to opcja. Czy można jednak coś takiego zakamuflować? Czy może być "opcją", czyli prawem swobodnego wyboru obywatelstwa jakieś twierdzenie? Np. że naród śląski istnieje?

Prezes PiS podkreślił na dodatek, że to ponoć znieważające wg prawa zdanie jest opinią (rzeczywiście traktujemy jak...), a w dokumencie mówi używa jeszcze ostrożniejszego "przypuszczalnie".

Mówiąc wprost - twierdzenia, które stanowią oś nadętego w ostatnich dniach konfliktu są tak logiczne, jak logiczne jest traktowanie ich za podstawę do oskarżeń karnych. Robiąc to Platforma ewidentnie gra pod publiczkę. Fakt, że robi to zwyczajowo, nie zwalnia od potrzeby stwierdzenia tego i tym razem.

Rzeczywiście, można słowa PiS traktować jak paskudną insynuację, nie pierwszą jednak w historii polskiej polityki przed wyborami. Prezes uderzył w stół, Platforma szczęknęła nożycami - jedno i drugie bez sensu.

A po drodze płomienny manifest szefa Playboya ("Walcie się, skini w garniturach"), połajanki rzecznika PiS, zarzucającego dziennikarzom wtórny analfabetyzm, bo nie dopatrzyli się w mętnych wywodach prezesa i PiS tego, że chodzi o współpracę Platformy z Ruchem Autonomii Śląska...

Adam Hofman twierdzi też, że możliwość wpisania narodowości śląskiej w spisie powszechnym mamy przez to, że PO wspiera Ruch Autonomii Śląska. Osobliwe zdanie, bo śląska koalicja PO-RAŚ powstała kilka miesięcy temu, a ustawę o spisie powszechnym uchwalono przed rokiem, i 143 posłów PiS, w tym Adam Hofman - głosowało "za".

A ta właśnie ustawa mówi, że ilekroć mowa w niej o narodowości, przynależności narodowej lub etnicznej rozumie się przez to deklaratywną, opartą na subiektywnym odczuciu, indywidualną cechę każdego człowieka, wyrażającą jego związek emocjonalny, kulturowy lub związany z pochodzeniem rodziców, określonym narodem lub wspólnotą etniczną;

Mówiąc najogólniej - najpierw obywatelom przyznano prawo do subiektywnego zadeklarowania narodowości, a teraz skorzystanie z tego prawa uznawane jest za zbrodniczą "opcję", zagrażającą państwu.

Nasza polityka ma krótkie nóżki kłamcy i potężną, wrzeszczącą mordę pieniacza.