Zdobycia przez opozycję niemal wszystkiego, co było do zdobycia w częściowo wolnych wyborach w 1989 - nie spodziewał się nikt. Rządzący liczyli się tylko z wejściem do Sejmu ok. 100 posłów Komitetu Obywatelskiego i oddaniem połowy Senatu. Gdyby tak się stało, całkiem inaczej mogłaby się potoczyć historia nie tylko Polski, ale też wielu innych krajów.

REKLAMA

Kwaśniewski, Rakowski, Urban. Sprawdź, o co założyli się 25 lat temu>>>

Gdyby przyjąć za punkt wyjścia wyniki wyborów, obstawiane w zakładzie, zawartym przez grupę polityków PZPR w marcu 1989:

tuż po 4 czerwca sytuacja w Polsce zaczyna się rozwijać alternatywnie; opozycja staje się dla władz PRL kwiatkiem do kożucha - nie tylko niezdolnym do skutecznego sprzeciwu, ale też legitymującym wszelkie działania komunistycznej większości. To dla sił demokratycznych i prozachodnich potrzask nawet gorszy, niż gdyby pozostały w podziemiu.

Kraj

Gen. Czesław Kiszczak, desygnowany w lipcu '89 na premiera w tym wariancie historii tworzy jednak rząd. Liderzy sojuszniczych ZSL i SD nie mają w takim układzie sił dość odwagi, by zablokować powstanie jego rządu, nie robią też tego, co zrobili w połowie sierpnia - nie powstaje ich koalicja z dotychczasową opozycją - Komitetem Obywatelskim.

Adam Michnik nie w lipcu pisze na pierwszej stronie Gazety Wyborczej tekstu "Wasz prezydent nasz premier". Podobnie jak w oryginalnym przebiegu wydarzeń Sejm wybiera na urząd Prezydenta gen. Wojciecha Jaruzelskiego, tyle że znacznie wyższą niż jeden głos większością posłów.

We wrześniu nie powstaje więc rząd Tadeusza Mazowieckiego. Nie ma Balcerowicza i jego planu. Gospodarka planowa z trudem akceptuje nowinki, proponowane przez partyjnych reformatorów.

Zagranica imperialna

Politycznie wydarzenia PRL z trudem, jednak przyjmowane są przez pozostałe kraje obozu socjalistycznego. Początkujący w roli prezydenta ZSRR Michaił Gorbaczow umiejętnie wykorzystuje wizerunkowe korzyści płynące ze złagodzenia opinii o reżimie na Zachodzie. Skupia się jednak na problemach z niewydolnością gospodarki i administracji ZSRR, zostawiając rozwój wydarzeń w krajach satelickich własnemu biegowi. Dzięki temu nie dochodzi ostatecznie do upadku Związku Radzieckiego, a tylko do stopniowej modyfikacji molocha i przystosowania go do wymagań współczesnego świata.

Zachód wyciąga z tego wygodne wnioski i poluzowuje presję na kraje komunistyczne. Uznaje, że skoro reżim pokazuje częściowo demokratyczne oblicze - można zrezygnować z silnych nacisków, w nadziei na jego stopniowe rozmiękczenie. Wsparcie opozycji ze strony prezydenta Busha, i tak nieporównanie słabsze niż jego poprzednika, Reagana, zostaje stopniowo ograniczone.

Inna Europa

Podnoszące się wiosną '89 protesty w NRD przygasają. Jesienią nie dochodzi do "rewolucji trabantów", Erich Honecker pozostaje przywódcą SED. Egon Krenz pokonuje go dopiero kilka lat później, w wyniku wewnątrzpartyjnego przewrotu. Nie pada berliński mur, zmieciony falą entuzjazmu tłumów. Nie dochodzi do zjednoczenia Niemiec.

Nadal jednak chwieje się Socjalistyczna Federacyjna Republika Jugosławii. Tendencje niepodległościowe zostają zablokowane przez utrzymanie Związku Komunistów Jugosławii (który w rzeczywistości rozpadł się w styczniu 1990). To powstrzymuje przeprowadzenie w republikach Federacji wolnych wyborów i ostatecznie - rozpad państwa. W konsekwencji kilka lat później nie dochodzi do wojny na Bałkanach, choć państwo nadal wstrząsane jest konfliktami wewnętrznymi, brutalnie rozwiązywanymi siłami krajowymi.

Nie dochodzi też do krwawego protestu w Timisoarze ani następującej po niej rewolucji w Rumunii. Nicolae Ceausescu nie zostaje rozstrzelany w grudniu 1989 - nadal sprawuje dyktatorski urząd sekretarza generalnego rumuńskiej partii komunistycznej, niechętnie traktując demokratyzację socjalizmu w sąsiednich krajach. Nie dzieli się Czechosłowacja, bo jesienią '89 nie dochodzi w niej do aksamitnej rewolucji, a do władzy nie dochodzą przedstawiciele demokratycznej opozycji. Przywódcą kraju pozostaje do śmierci w 1991 odmawiający rozmów z Kartą 77 Gustav Husak.

Nawet rezygnacja z budowy agresywnego imperium przez ZSRR nie powstają też suwerenne Ukraina i Białoruś, nie ma też niepodległych Litwy, Łotwy i Estonii.

Efekt ostateczny

Bez zwycięstwa Solidarności w wyborach 4 czerwca 1989 Europa na długie lata pozostaje kontynentem w połowie socjalistycznym, ze wszelkimi wadami tego ustroju. Sowiecka hegemonia przestaje być narzucana bezwzględną siłą - Wielki Brat zajmuje się swoimi sprawami, pozostawia jednak środkową i wschodnią część kontynentu rodzimym dyktatorom. Ich metody utrzymywania władzy stopniowo się różnicują, co prowadzi do izolacji każdego z reżimów i poważnych różnic w poziomie życia i represji. System socjalistyczny chwieje się jeszcze wiele lat.