Sobotnie popołudnie może narażać dorosłych na nieoczekiwane zetknięcie się ze sposobem, w jaki najmłodsi członkowie rodziny postrzegają świat dorosłych. Bywa, że prowadzi to do napięć. Bywa też jednak tak, że osiąga się porozumienie, a walory edukacyjne rozmowy odczuwają obie strony. Jak w rozmowie zanotowanej poniżej.
- Tato? Kiedy u nas będzie lere... rele... erele...
- Jakieś trudne słowo? Opisz po prostu swoimi słowami. O co chodzi?
- No tak, że jak ktoś jest szefem, to trzeba go wybrać czasem żeby dalej był szefem?
- Reelekcja, synu. Czyli wybory, tak? Za niecały miesiąc będą.
- Niee, to wiem. Chodzi o takie lere... no wiesz u nas, w domu. Kiedy będą wybory.
- W domu? Czyli kto u nas jest szefem? Wiesz przecież, mama i ja.
- Ale mówiliście, że jesteście demo... nie pamiętam, ale jesteście za wybieraniem na szefów.
- Demokratami. No tak, ale nie w domu...
- Czemu nie? W domu się nie jest demokratą? Tylko taranem?
- Tyranem, jeśli już. No nie, ale... zresztą dobrze. A o co ci chodzi z tymi wyborami? Nie chcesz, żebyśmy z mamą byli szefami?
- No nie aż tak... ale mówiliście wtedy że władza powinna mieć zaufanie i taką odnawialną karę...
- Mandat?
- O, właśnie. Mandat do rządzenia, czy coś. I że to z wyborów musi być.
- No i?
- A jak idą te wybory, to ludzie mają potu... nie, postulaty. I władza obiecuje, że je wszystkie spełni.
- No tak. A ty co, też masz postulaty? Takie domowe? Żeby nas wybrać na szefów?
- No! Mam! Sam mówiłeś, że ta infa-coś tam jest taka, że wszystkim się należy podwyżka...
- I chcesz podwyżkę kieszonkowego?
- No.
- W sumie... możesz mieć rację. Pomyślimy. I co jeszcze?
- Żeby do szkoły... no wiesz, do szkoły żeby nie chodzić tak często i tak wcześnie.
- Tu gorzej. Tak się nie da. Domowe wybory to domowa sprawa, a szkoła nie jest w domu.
- Ale to postulat! Postulaty się spełnia! Albo chociaż obiecuje!
- Ale tu nie można. Szkoła jest... tak jakby za granicą. Dla różnych domów. Nie można tak po prostu zrezygnować. To jak polityka międzynarodowa. Uczestniczy się w tym, czy się chce, czy nie?
- A nie można powiedzieć, że zawetujemy pakiet, jak będą się oburzać w szkole?
- Co zrobimy?!
- No zawetujemy im pakiet! Jak za granicą nie chcą robić co my chcemy, to mówimy wtedy, że im zawetujemy pakiet. W telewizji widziałem. I sam mówiłeś, że tak jest!
- Ale synu... jaki pakiet?
- Nie wiem waściwie, nie pamiętam. Ale tak mówili! Zawetujemy pakiet mówił ten pan, a wszyscy klaskali!
- Hm... ale wiesz co? Tak się nie da. Do szkoły trzeba chodzić, to obowiązek.
- Ale pakiet...
- Nie ma takiego pakietu, wierz mi. Zresztą nie brakowałoby ci kolegów ze szkoły?
- Nie. Gadamy przez komputer. Lekcje też tak można.
- Ale tylko jak się nie da inaczej. I to nie służy nauce...
- No wiem, bo łącze zwisa...
- Nie o to chodzi. Nie uczy się wtedy dobrze. Chcesz być gł... niezbyt mądry?
- I tak będę mądry! Jestem Polakiem, mam przodków obrażonych...
- Jakich?!
- No żołnierzy takich, wiesz. Co ich wszyscy obrażali.
- Co robili?
- No wiesz, wymyślali im, brzydkie słowa i w ogóle.
- Synu, co ty opowiadasz? Żołnierzy... Wyklętych?
- No mówię przecież! I oni byli wyklinani a teraz się okazało, że mieli rację. Bo byli mądrzy!
- Synu, musimy o tym jeszcze sporo pogadać... masz jeszcze jakieś postulaty?
-...Quada?
-...Odpada! Nie ma mowy. Może nowy rower kiedyś.
- No dobrze. I zęby jeszcze.
- Jakie zęby?
- Żeby ich nie myć tak często. Nie lubię.
- Ale mają być czyste! Żeby były zdrowe i nie wypadały!
- Poprzednie myłem i wypadły! A były zdrowe.
- To co innego. Te będziesz miał dłużej. Zęby się myje, żeby np. brzydko nie pachniały.
- Ale mamy gumę! Się żuje i można pachnieć jak się chce!
- Nie synu, nie ma zgody. Jak nie będziesz mył, to będą boleć i wypadną.
- To może takie jak dziadek ma? Bo on chyba nie mył.
- Mył, tylko jest już stary.
- I ma takie fajne, w szklance. To się łatwiej myje, kiedyś widziałem.
- Synu, nie ma mowy. Zęby masz myć, do szkoły chodzić, a z kieszonkowym... porozmawiam z mamą.
- No trudno... Tato? A nie będzie tak jak mówiłeś, że przed wyborami to wszystko się obiecuje, a potem się tego nie robi? Bo może trzeba przedtem podpisać... zrozumienie?
- Porozumienie? Możemy podpisać, ale nie, synu, u nas tak nie będzie. Synu?
- Zobaczymy... Co tato?
- A zagłosujesz na mnie?
- No zobaczę jaka ta podwyżka. Bo nie wiem, czy warto być tym demo... wiesz.
- Wiem. Demokratą.
- To kiedy ta rele... lere...?