Złożony w styczniu wniosek o odwołanie Marka Kuchcińskiego nie będzie rozpatrzony na obecnym posiedzeniu Sejmu. Opozycja ma świadomość, że to naruszenie Regulaminu Sejmu, jednak nie protestuje. Może to być efekt umowy - odroczenie sprawy Marszałka w zamian za nieodwoływanie opozycyjnych wicemarszałków Sejmu.
Wniosek o odwołanie Marka Kuchcińskiego z funkcji Marszałka i powołanie na jego miejsce Rafała Grupińskiego posłowie PO złożyli 12 stycznia, podczas 34. posiedzenia Sejmu. Zgodnie z art. 10a. Regulaminu Sejmu wniosek powinien być rozpatrzony i głosowany "na najbliższym posiedzeniu Sejmu przypadającym po upływie 7 dni od dnia jego złożenia, nie później jednak niż w terminie 45 dni od dnia złożenia wniosku".
Proste wyliczenie wskazuje więc, że głosowanie nad odwołaniem Marszałka powinno się odbyć na najbliższym posiedzeniu przypadającym po 19 stycznia. To zaś oznacza, że powinno nastąpić na rozpoczętym właśnie, 35. posiedzeniu Sejmu.
Wniosku o odwołanie Marszałka Sejmu nie było w publikowanym przed posiedzeniem projektem porządku obrad 35. posiedzenia. Nie został też do niego wprowadzony na poprzedzających posiedzenie spotkaniach Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów, zatem nie ma go także w porządku uchwalonym do realizacji. Co więcej - nie ma go także wśród punktów, o których rozpatrzenie Sejm może porządek obrad poszerzyć. Posłowie będą nad nimi głosować dopiero w piątek, w ostatnim dniu posiedzenia.
Przy okazji nie sposób uznać, że decydowanie o ew. rozszerzeniu porządku obrad posiedzenia na samym jego końcu nie jest warte odnotowania jako samoistna osobliwość. W sprawie wniosku o odwołanie Marszałka Sejmu oznacza to jednak, że najwcześniej będzie debatowany i głosowany na kolejnym posiedzeniu, 22-24 lutego.
To jednak będzie już 36. posiedzenie Sejmu, podczas gdy art. 10a. nieodmiennie głosi, że wniosek taki powinien być rozpatrzony na posiedzeniu następnym po upływie 7 dni od złożenia wniosku, czyli na 35.
Posłowie PO mimo określania się jako "opozycja totalna" nie protestują, bo jak mówią nieoficjalnie - nie spodziewają się po marszałku niczego dobrego, a jego postawa świadczy tylko o nim samym. Wiemy, że nierozpatrzenie wniosku na tym posiedzeniu to oczywiste złamanie regulaminu, ale to przecież nie pierwszy raz. Tak samo było przecież z głosowaniem w Sali Kolumnowej, którego dotyczy nasz wniosek - mówi nieoficjalnie jeden z polityków Platformy. W debacie za dwa tygodnie będziemy mieli kolejny argument dowodzący, że Marszałek Sejmu łamie prawo. Co się odwlecze, to nie uciecze - dodaje.
Komunikaty oficjalne takiej politycznej kuchni rozgrywki nie zdradzają. Ze słów Grzegorza Schetyny wynika, że nie widzi on regulaminowego problemu z przełożeniem sprawy odwołania Marka Kuchcińskiego o dwa tygodnie. Według regulaminu są do wyboru dwa posiedzenia - mówi Schetyna. Potem jednak znacząco dodaje: Chyba.
Całkiem możliwe, że na nieoczekiwanie miękkich jak na byłego marszałka Sejmu słowach odbija się także jego doświadczenie byłego ministra spraw zagranicznych.
Wnioskodawcy nie protestują tłumacząc, że głównym punktem obecnego posiedzenia Sejmu jest doroczne wystąpienie szefa MSZ o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2017. Zwykle - poza rzadko w Sejmie widywanym prezydentem - gromadzi ono też akredytowanych w Polsce przedstawicieli innych państw. Łączenie tej szczególnej debaty w obecności ambasadorów z siłą rzeczy wywołującą poważne emocje polityczną dyskusją na temat marszałka nie byłoby dobrym pomysłem - mówią posłowie opozycji.
Istnieje jednak jeszcze jedno możliwe wyjaśnienie zagadkowej powściągliwości PO a także Nowoczesnej.
Niespodziewana łagodność w rozliczaniu dotychczas gromko potępianego Marka Kuchcińskiego może mieć związek ze "spakietowaniem" sprawy marszałka z ewentualnym odwoływaniem wicemarszałków Barbary Dolniak z Nowoczesnej i Małgorzaty Kidawy- Błońskiej z PO. Posłowie PiS na wniosek Platformy zareagowali zapowiedziami "zdyscyplinowania" lub wręcz odwołania ich. Te głosy jednak ucichły niemal równocześnie ze złagodzeniem stanowczości totalnej opozycji w sprawie Marka Kuchcińskiego.
Ciekawe...
(mpw)