"Obecnie trzeba być bardziej wrażliwym i gotowym do pomocy innym ludziom" - dziś pod taką opinią podpisuje się niemal trzy czwarte dorosłych Polaków (73 proc.). Co ciekawe, pochwalających tę postawę jest wyraźnie więcej niż w poprzednich latach i najwięcej od 2002 roku - wtedy CBOS po raz pierwszy zadał to pytanie.
Równocześnie wyraźnie zmalała liczba osób skoncentrowanych na sobie, czyli akceptujących egoistyczną postawę wyrażoną w opinii "obecnie trzeba bardziej koncentrować się na walce o swoje sprawy, nie zważając na innych" (20 proc.).
Z jednej strony narodowa kwarantanna blokuje spontaniczne więzi społeczne i ogranicza rozwój wspólnot rodzinnych, koleżeńskich i sąsiedzkich. Niekiedy nakazy izolacji skutkują traktowaniem nie tylko wirusa, ale każdego człowieka jak śmiertelnie zagrażającego nam zombie - taka wizja drugiego będzie wzmacniać postawy egoistyczne (smutnym przykładem są tutaj zdarzające się ataki wymierzone w pracowników służby zdrowia, których - podobnie jak dawniej trędowatych - pragnie się wykluczyć ze społeczności jako jednostki stanowiące zagrożenie).
Z drugiej strony wiele dziś apeli o wspieranie się i pomaganie, szczególnie tym najsłabszym i najbardziej zagrożonym - starszym i schorowanym. Szereg podejmowanych akcji to wyraz wdzięczności i symbolicznego wsparcia dla sprzedawców, kurierów czy pracowników służby zdrowia. Nazywa się ich współczesnymi superbohaterami - działają dla dobra swojej społeczności z narażeniem własnego zdrowia, choć bez wykorzystywania nadnaturalnych supermocy. Wspólnym mianownikiem tych akcji i apeli jest pochwała empatii, solidarności, gotowości do pomagania.
Zmianom w życiu społeczeństw zwykle towarzyszą większe lub mniejsze wstrząsy. Im zmiana jest większa, a jej koszty bardziej dotkliwe, tym bardziej prawdopodobne, że przyniesie wstrząs - doświadczenie traumy społecznej.
Nie każda zmiana musi taką traumę wywoływać. Częściej pojawia się gdy przemiana zaskakuje i jest gwałtowna oraz dotyczy wartości i spraw dla nas zasadniczych - mówimy wtedy, że "głęboko przeorała nasze życie", czy "dotknęła nas do żywego". Taka zmiana burzy zastany świat, wytrąca go z równowagi i na długo dezorganizuje. Tracimy wtedy poczucie bezpieczeństwa oraz wrażenie, że przyszłość jest przewidywalna, możliwa do wyobrażenia i zaplanowania.
Skutki globalnej pandemii mają dziś taki właśnie traumatogenny potencjał - koronawirus COVID-19 pojawił się nagle i zafundował naszemu "oswojonemu" światu poważny wstrząs. Społeczne i gospodarcze skutki kryzysu, który wywołał są ciągle trudne do określenia. Wielu z nas nie potrafi wyobrazić sobie nie tyle świata po pandemii, co nawet najbliższej przyszłości.
Czy trauma społeczna jest wyleczalna? Różnie bywa. Socjolog Piotr Sztompka pisze, że traumę taką warto traktować dynamicznie, jako tzw. sekwencję traumatyczną, czyli proces w którym obok czynników, które traumę potęgują są też takie, które mogą ją ograniczyć lub przezwyciężyć. Na takich antytraumatycznych środkach zaradczych warto się dziś koncentrować.
Wielu podkreśla rolę państwa: nie do przecenienia jest wspieranie wydolności służby zdrowia oraz systemowe osłabianie społecznych, kulturowych i gospodarczych skutków pandemii. Kluczowe jest dziś budowanie wspólnoty, a nie jej dzielenie poprzez doraźne gry polityczne. Zaufanie do państwa wspierającego wszystkich obywateli byłoby skutecznym środkiem znieczulającym traumę.
Bardzo ważnym zasobem obronnym jest także - właśnie wybadana przez CBOS - wzrastająca akceptacja dla solidarności i wzajemnej życzliwości. To zachęta do aktywizmu, który buduje wzajemne zaufanie - bardzo ważne dla osłabiania trudów życia w koronawirusowej izolacji. Taka postawa ochroni nas przed postawą bierności, pasywnego poddania się i tym co papież Franciszek określił jako ryzyko zarażenia jeszcze gorszym wirusem - wirusem obojętnego egoizmu.
Wyniki badania CBOS dają nadzieję. Dziś żyjemy w maseczkach i oddaleniu, ale nie zapominamy, że tworzymy wspólnotę tych, którzy nie są dla siebie obojętni. Oczekujemy od siebie i innych większej odpowiedzialności, wrażliwości i empatii. Gdy zrobimy kolejny krok i to "oczekiwanie" przekujemy w czyny, wtedy ma szansę zadziałać reguła wzajemności. Ta zasada regulująca kontakty międzyludzkie mówi, że przysługa lub dobro, którym obdarzamy innych ludzi wzbudza w nich gotowość do odwzajemniania się. Okazuje się, że lekiem na nasz kryzys może być pomoc innym, co więcej altruizmem można się też "zarażać".