Nasz ksiądz proboszcz, który prawi nam kazania co niedziela ma jamnika rodem prosto z Izraela [...] Wątpliwości widzu wszelkich tu poniechaj bo ten jamnik wabi się Icek Mordechaj. Proboszcz czystej krwi katolik stara się przybliżyć Boga no a trzyma żydowskiego czworonoga [...] Lecz w przypadku tego kundla pochodzenie to nie wszystko, bo ten jamnik jest homoseksualistą [...] Pedał, Żyd, cyklista, złodziej, łysy, Cygan, boli serce, no bo jeszcze komunista i morderca.
Tomasz Jachimek, Temat tabu, czyli skecz o psie proboszcza
Kryzys imigracyjny w Europie z jego głównymi aktorami - uciekinierami z obcych nam kulturowo krajów Afryki i Bliskiego Wschodu, bestialstwa salafickiej organizacji terrorystycznej zwanej Państwem Islamskim, ataki terrorystyczne wymierzone w świat Zachodu i dokonywane z imieniem Allaha na ustach - wszystko to budzi obawy i prowokuje do stawiania pytań o bezpieczeństwo tu i teraz, a także o to, co przyniesie jutro. Przedmiotem troski staje się tak jednostkowy dobrostan, jak i przyszłość całej Europy - dla jednych chrześcijańskiej, dla innych laickiej.
Konkretyzacją społecznych lęków staje się z wolna muzułmanin. W imaginarium polskich strachów figura "Żyda krwiopijcy - wroga narodu polskiego" jakby przestała rodzimym nacjonalistom wystarczać. Może stała się mniej realna w kraju, w którym Żydów tyle co na lekarstwo. Niechęć do starozakonnych chyba już nie spełnia pokładanych w niej nadziei - Żydzi nie budzą takich obaw jak kiedyś, brakuje im potencjału wywoływania poczucia zagrożenia i budzenia trwogi. Ostatnie spalenie kukły Żyda, który miał symbolizować Unię Europejską, nawet nacjonaliści usprawiedliwiali skrajną głupotą. Potrzebni są nowi obcy.
Muzułmanin długo był dla Polaków tylko tym, którego świat wartości i religijnych odniesień jest nieznany i niezrozumiały - zamieszkiwał daleko, ubierał się inaczej i miał dziwne obyczaje. Stopniowo wraz z kolejnymi medialnymi doniesieniami o atakach muzułmańskich terrorystów stał się synonimem fanatyka, który obleczony w pas szahida, z kałasznikowem lub nożem w ręku w religijnym amoku gotów jest poświęcić własne życie, by upuścić jak najwięcej chrześcijańskiej krwi. Stał się figurą przepełnionego nienawiścią terrorysty.
Owocem kryzysu imigracyjnego stają się nowe przymioty i klasyfikacje muzułmanina. Rozróżnienie na niebezpiecznego terrorystę i zwykłego, przeciętnego muzułmanina zaczyna być systematycznie unieważniane. Stereotyp muzułmanina terrorysty zyskał liczbę mnogą - muzułmanie jako grupa zostali uznani za niebezpiecznych, co najmniej z kilku powodów:
· to bomby demograficzne - ruszyli na podbój Europy by tu się rozmnażać i wkrótce zdominować liczebnie cały kontynent. Dzięki wielodzietności rodzin muzułmańskich islamizacja Europy wkrótce ma stać się faktem;
· stanowią zagrożenie ekonomiczne - wkrótce będziemy ponosić koszty utrzymywania wielodzietnych rodzin muzułmańskich, które z pewnością będą dopuszczać się manipulacji systemem opieki społecznej i wymagać stałej pomocy ze strony polskiego państwa. Atrybuty zamożności uchodźców, takie jak smartfony, są uznawane za przesłankę do odmawiania im pomocy - nie są przecież biedni;
· ponieważ większość uchodźców, to młodzi mężczyźni, którzy dotarli do Europy bez swoich zakwefionych żon, zatem logiczną konsekwencją muzułmańskiej chuci będą masowe gwałty na chrześcijańskich kobietach - uświęconych w polskiej tradycji żonach, siostrach i matkach. Muzułmanin staje się zatem figurą zboczeńca-wroga narodu polskiego czyhającego na cnotę polskich dziewic. Gwałciciel zlewa się w jedno z etnicznym obcym;
· to bomby biologiczne - już nam ogłoszono, że imigranci stanowią zagrożenie epidemiologiczne - "są już przecież objawy pojawienia się chorób bardzo niebezpiecznych i dawno nie widzianych w Europie". W ton ten najpierw uderzył Jarosław Kaczyński, a wkrótce zawtórowali mu inni, w tym minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Czy należy cieszyć się z tego, że Kaczyński po wyliczeniu cholery, dyzenterii, pasożytów i pierwotniaków, które mają przenosić uchodźcy nie wspomniał o tyfusie i łaskawie dodał "to nie oznacza, żeby kogoś dyskryminować, ale sprawdzić trzeba"?
Jak przystało na dobrze ugruntowany stereotyp wyznawców islamu już się nie różnicuje - wszyscy są uznawani za islamistów terrorystów - przecież niosą w sobie skazę ideologiczną - niczym genetyczną skłonność do terroryzmu, która w klimacie europejskim może się uaktywnić dopiero w kolejnym - drugim, albo trzecim pokoleniu.
Im więcej realnych trudności i rzeczywistych wyzwań stojących przed Polską w związku z kryzysem imigracyjnym, tym bardziej aktywizują się rodzimi skrajni nacjonaliści. Straszą muzułmanami i z patosem ogłaszają, że na naszych oczach umiera chrześcijańska Europa a kościoły wkrótce zostaną zamienione na meczety ("Oni tu idą po to, by zniszczyć nasz naród i kulturę, zabrać wasz dom, zabić chrześcijan i Kościół Katolicki"). Wrogość wobec muzułmanów zostaje tym samym upolityczniona i uznana tak za składnik nacjonalizmu, jak i tożsamości polskiego katolika.
Ci, którzy nie zgadzają się na dyktat takiej retoryki, występują przeciw stereotypizacji, formułowaniu arbitralnych ocen oraz zachęcają do merytorycznej dyskusji o kryzysie imigranckim, są krytykowani za krótkowzroczność, naiwność i zaliczani do "oszalałego lewactwa".
To oczywiste, że kryzys imigracyjny jest warunkowany kulturowo - przecież patrzymy na kulturę i religię imigrantów z wnętrza kultury rodzimej - polskiej i europejskiej. Trudności w relacji z przybyszami, napięcia społeczne i kulturowy niepokój będą się pojawiać. Ludzie mają prawo do swoich obaw, ale nie powinno się tych zjawisk cynicznie wzmacniać, instrumentalizować i wykorzystywać do doraźnej walki politycznej i ideologicznej. Usprawiedliwianie rasizmu i karmienie zbiorowych lęków zemści się wcześniej, czy później.
W intencji opamiętania warto przywołać fragment z Imperium Ryszarda Kapuścińskiego, który chyba nieprzypadkowo zaczął krążyć ostatnio w sieci. Kapuściński pisał o trzech plagach, które grożą światu:
"Światu grożą trzy plagi, trzy zarazy.
Pierwsza - to plaga nacjonalizmu.
Druga - to plaga rasizmu.
Trzecia - to plaga religijnego fundamentalizmu.
Te trzy plagi mają tę samą cechę, wspólny mianownik - jest nim agresywna, wszechwładna, totalna irracjonalność. Do umysłu porażonego jedną z tych plag nie sposób dotrzeć. W takiej głowie pali się święty stos, który tylko czeka ofiary. Wszelka próba spokojnej rozmowy będzie mijać się z celem. Nie o rozmowę mu chodzi, tylko o deklarację. Żebyś mu przytaknął, przyznał rację, podpisał akces. Inaczej w jego oczach nie masz znaczenia, nie istniejesz, ponieważ liczysz się tylko jako narzędzie, jako instrument, jako oręż. Nie ma ludzi - jest sprawa.
Umysł tknięty taką zarazą to umysł zamknięty, jednowymiarowy, monotematyczny, obracający się wyłącznie wokół jednego wątku - swojego wroga. Myśl o wrogu żywi nas, pozwala nam istnieć. Dlatego wróg jest zawsze obecny, jest zawsze z nami."
Każda z tych trzech plag dziś nam zagraża. I jeżeli pozostać przy dualistycznej optyce, która zawsze upraszcza opisywane zjawiska, to bardziej przekonują mnie ci, którzy zamiast przywoływania huntingtonowskiego zderzenia cywilizacji, mówią o dwóch różnych optykach. W jednej przedkłada się irracjonalność nad rozum, a w drugiej opowiada za oświeceniowym projektem rozdzielania tych dwóch sfer. "Ostrzegam, ale nie po to żeby obrazić, tylko żeby przemyśleć" - mówił kiedyś o ekstremizmie ks. prof. Józef Tischner.