Jak wyglądałoby życie ludzi, gdyby spełnienie odwiecznego marzenia o pokonaniu śmierci było możliwe? Jaką wartość miałoby życie, z którego śmierć zostałaby wyeliminowana? Czy w świecie bez śmierci potrzebna byłaby religia?
"Wieżowce są wystarczająco wysokie, by przebić się ponad chmury, a ich sięgające głęboko pod ziemię korzenie są jeszcze dłuższe. Chrześcijanie przekonują, że w wieżowcu, który wybudowano na miejscu Watykanu, istnieją windy kursujące do piekła i z powrotem oraz takie, które wożą bogobojnych prosto do raju" (7).
Wycieczka w przyszłość, w którą zabiera czytelników powieści "Futu.re" Dmitry Glukhovsky, to pasjonująca, pełna zaskakujących zwrotów akcji rasowa literatura science fiction. Książka opowiada o świecie przyszłości, w którym ludzie zamieszkujący ogromne, nowoczesne wieżowce-miasta, zapanowali nad śmiercią. "Futu.re" nie pozostawia jednak czytelnika wyłącznie w sferze projekcji futurystycznych.
W świecie wyobrażonym Glukhovsky pokazuje realne mechanizmy sprawowania władzy w totalnych społeczeństwach, które rozmaicie potrafią dyscyplinować swoich obywateli - w książce jest to przede wszystkim dostęp do wiecznej młodości. Utopia społeczeństwa, które spełniło odwieczne marzenie ludzkości i zwalczyło śmierć, szybko okazuje się antyutopią, której mieszkańcy muszą płacić wysoką cenę za to zwycięstwo.
"Futu.re" zaprasza do rozważań o znaczeniu szeregu wartości w naszym życiu. To momentami bardzo emocjonalna i poruszająca wyprawa w świat, w którym na nowo trzeba przemyśleć znaczenie takich fundamentów jak miłość, odpowiedzialność, rodzicielstwo, poświęcenie.
Powieść skłania także do refleksji nad znaczeniem i kondycją religii. Już pytanie o to, czy w świecie bez śmierci potrzebna byłaby religia, uruchamia myślenie o sprawach ostatecznych i pocieszeniu czerpanym przez ludzi wierzących z wiary. Być może "wieczna młodość" bohaterów "Futu.re", która jednak okazuje się warunkowa i możliwa do utracenia, to poniekąd figura odwołująca się do przywileju ludzi młodych doświadczających poczucia posiadania "wiecznej młodości", co stopniowo wraz z upływem czasu jest weryfikowane.
Powyższe pytanie o "potrzebę religii" wydaje się odwoływać tylko do jednego ze sposobów jej rozumienia. I nie chodzi tu o patrzenie na ten fenomen z pozycji "walczącej wiary" czy "walczącej niewiary", z których każdy posiada właściwe mu istotne ograniczenia (argumentacje tego typu znajdziemy też w książce).
Przydatne będzie tutaj raczej rozróżnienie pomiędzy rozumieniem religii poprzez pryzmat roli jaką spełnia ona w życiu wierzących, a ujmowaniem jej w sposób starający się wyakcentować przede wszystkim jej istotę, sedno. Pierwsze ujęcia (tzw. funkcjonalne) nie przesądzają istnienia bytów duchowych, ale koncentrują się na opisaniu roli religii w życiu jednostek i społeczności, np. w zmaganiach z "ostatecznymi problemami ludzkiego życia", czyli takimi problemami natury egzystencjalnej jak istnienie zła, cierpienia, śmierci, brak sensu - taka perspektywa dominuje właśnie w "Futu.re". Drugie ujęcia (tzw. substancjalne) podkreślają natomiast obiektywne istnienie sacrum czy bytów duchowych, do których zwracają się ludzie wierzący. Mówią one, że "religia jest doświadczeniem sacrum", czy "wiarą w byty duchowe".
W kręgu kultury europejskiej jesteśmy też przyzwyczajeni do uznawania za "religijne" tych systemów, które odwołują się do transcendencji, czy do porządku pozaempirycznego (Boga, bogów, duchów i innych bytów duchowych). Natomiast te systemy, które poruszają się w obszarze immanencji traktujemy jako systemy "niereligijne". Taki dychotomiczny podział jest jednak grubymi nićmi szyty. Dyskusyjność takiego definiowania pojawia się w przypadku szeregu religii pozaeuropejskich - niektóre z nich nie mieszczą się w dwudzielnym rozróżnieniu. Przykładowo wiele nieporozumień towarzyszy definiowaniu pierwotnego buddyzmu w związku z brakiem wiary w istnienie istot nadludzkich - dlatego buddyzm bywa uznawany za ateistyczny mimo powszechnej dziś wśród buddystów wiary w demony i bóstwa, "ubóstwianiu" samej postaci Buddy a także szeregu innych cech religii.
Jak pisał Zygmunt Bauman, wszelkie dychotomie - klasyfikacje dwudzielne - kiepsko nadają się do opisania złożoności ludzkich sytuacji, a każda próba nakładania ich na wieloraką rzeczywistość kończyć się musi w licznych przypadkach dwuznacznością. Przypisem do tych rozważań o dychotomii niech będzie rozmowa dwójki bohaterów z filmu "Pokot" w reżyserii Agnieszki Holland:
- Czy jesteś wierzący?
- Tak, jestem ateistą.
Podczas lektury "Futu.re" przypomniałem sobie akcję brytyjskich ateistów i wolnomyślicieli, której inicjatorem był "apostoł ateizmu", autor bestsellera "Bóg urojony" Richard Dawkins. Na londyńskich bilbordach i autobusach pojawiły się wtedy hasła "Prawdopodobnie Bóg nie istnieje, więc przestań się martwić i ciesz się życiem". Wtedy Dawkinsowi za akcję tę podziękowali brytyjscy metodyści. Przedstawicielka Brytyjskiego Kościoła Metodystycznego powiedziała "Jesteśmy wdzięczni Richardowi za jego niesłabnące zainteresowanie Bogiem i zachęcanie ludzi, aby myśleli na ten temat. Ta kampania będzie naprawdę dobrą rzeczą, jeśli pomoże ludziom stawiać podstawowe pytania dotyczące życia."
Książka Glukhovskiego warta jest podobnego podziękowania. Nie z powodu sceptycyzmu wobec religii, ale zachęcaniu czytelnika, niejako przy okazji peregrynacji po świecie wyobrażonym, do zwrócenia uwagi na kwestie eschatologiczne oraz tego, co buduje etos człowieka i człowieczeństwa.
"Futu.re" spodoba się zwolennikom literatury science fiction, szczególnie tym o wrażliwości konserwatywnej zabarwionej nutą anarchizmu.
***
Dmitry Glukhovsky jest znany w Polsce jako autor kultowej, postapokaliptycznej trylogii Metro - "Metro 2033", "Metro 2034" i "Metro 2035", których akcja dzieje się w moskiewskim metrze - ostatnim przyczółku ludzkości usiłującej przetrwać we wrogim świecie po atomowej zagładzie. Metro stało się swoistym fenomenem wydawniczym - wyewoluowało bowiem w międzynarodowy projekt "Uniwersum Metro 2033" w ramach którego piszą i publikują swoje książki inni autorzy, wśród nich też Polacy, m.in. krakowianin Paweł Majka, którego "Dzielnica obiecana" i "Człowiek obiecany" rozgrywają się w zniszczonym po atomowej apokalipsie Krakowie i Nowej Hucie - to gratka dla młodzieży lubiącej klimaty SF, a obowiązkowa lektura dla znających topografię miasta, w którego schronach gromadzą się ocaleni z atomowej apokalipsy.
Glukhovsky, choć kojarzony z konwencją sf, zaskakuje też jako komentator problemów współczesnej Rosji w książce "Witajcie w Rosji". To składający się z kilkunastu opowiadań portret państwa rosyjskiego z jego wzrastającym nacjonalizmem, sojuszem tronu i ołtarza, potęgą władzy państwowej, bogactwem oligarchów oraz biedą zwykłych ludzi. Choć "Witajcie w Rosji" wykorzystuje motywy właściwe literaturze science fiction, to jednak w pierwszej kolejności jest komentarzem do bieżącej sytuacji w kraju. Okazuje się, że posługiwanie się elementami fikcji podczas komentowania realności rosyjskiego państwa wcale nie powoduje, że taka diagnoza staje się mniej celna.
***
Dmitry Glukhovsky, 2015, Futu.re, tłum. Paweł Podmiotko, Kraków: Insignis.
Paweł Majka, 2014, Dzielnica obiecana. Uniwersum Metro 2033, Kraków: Insignis.
Paweł Majka, 2016, Człowiek obiecany. Uniwersum Metro 2033, Kraków: Insignis.
Dmitry Glukhovsky, 2014, Witajcie w Rosji, tłum. Paweł Podmiotko, Kraków: Insignis.