"Czegoś takiego jak Lex Czarnek 2.0 nie ma, i bardzo uczulam na to, żeby nie używać tak brzmiącej nazwy do projektu ustawy, która przewiduje po prostu zmiany w prawie oświatowym. Mówiąc najkrócej, porządkuje przede wszystkim udział organizacji pozarządowych w zajęciach i ich uczestnictwie w życiu szkoły, reguluje też pewne sprawy, można powiedzieć najkrócej, uszczelnia kwestie związane z edukacją domową. I jest to po prostu projekt poselski" - mówiła w programie 7 pytań o 7:07 w Radiu RMF24 Mirosława Stachowiak-Różecka z PiS, przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Stachowiak-Różecka: Czegoś takiego jak Lex Czarnek 2.0 nie ma

Zdaniem Stachowiak-Różeckiej "projekt porządkuje kilka bardzo ważnych rzeczy dla życia szkoły, dla dzieci i to musi zostać zrobione, jeśli naprawdę chcemy ponosić odpowiedzialność za to, żeby szkoła była bezpieczna i funkcjonowała zgodnie z prawem".

Bogdan Zalewski pytał przewodniczącą komisji edukacji, dlaczego projektem wiodącym jest właśnie projekt poselski. Ponieważ zawiera więcej przepisów dotyczących również innych zmian w prawie oświatowym. Na dodatek w poselskim też już uwzględniliśmy również pewne zagadnienia, który były w projekcie prezydenckim - mówiła szefowa sejmowej komisji. Są to przede wszystkim kwestie związane z organizacjami pozarządowymi. Ten proces, jak te zajęcia mogą w szkole wyglądać, jest opisany i w jakiejś mierze również w tym poselskim te propozycje prezydenckie są ujęte - dodała posłanka.

Związek Nauczycielstwa Polskiego projekt ocenia jednak negatywnie. Zarzuca się mu głównie brak konsultacji. Przy każdej tego typu uwadze, że oto jest projekt poselski i nie było konsultacji, odpowiadam: odbywa się to zgodnie z prawem, posłowie mają prawo składać projekty, mają prawo w ten sposób procedować, komisja trwała 7 godzin, każdy, kto chciał wziąć udział w komisji, mógł na tę komisję przyjść i mógł się wypowiedzieć - wyjaśniała Stachowiak-Różecka.

Jeżeli opozycja mówi, że projekt jest taki sam jak ten poprzedni, to w takim razie uznać powinni, że został przedyskutowany już przy okazji, kiedy pracowaliśmy nad pierwszą wersją. Skoro zmiany są niewielkie ich zdaniem i właściwie jest to to samo, to w takim razie upominanie się o jeszcze szerszą i dłuższą dyskusję moim zdaniem nie jest uzasadnione - dodała.

Zdaniem Stachowiak-Różeckiej w projekcie "jest tylko jedna zmiana". Jeśli organizacje pozarządowe chcą wejść na teren szkoły, to muszą poinformować rodziców o tym, co w tej szkole będą robić, jaki mają pomysł, program i co będą prezentować naszym dzieciom. Rodzic musi zostać poinformowany. Co w tym złego, że rodzic będzie poinformowany, co organizacja pozarządowa zaproszona do szkoły będzie robić z jego dzieckiem? - pytała. I stwierdziła: "larum jest o to, że rodzic dowie się, jakie propozycje dla dziecka ma dana organizacja pozarządowa".

Prowadzący rozmowę Bogdan Zalewski pytał więc, czy w polskich szkołach toczy się obecnie wojna polityczna. Zdaniem Stachowiak-Różeckiej "Prawo i Sprawiedliwość stoi na straży, żeby szkoła pozostała dalej miejscem, gdzie przede wszystkim dzieci uczymy i ewentualnie, gdy mówimy o wychowaniu, to mówimy o takim systemie wartości propaństwowym".

Na stwierdzenie, że opozycja zarzuca PiS-owi próbę wprowadzenia ręcznego sterowania z szkołach, stwierdziła: "Kurator nie ma żadnych nowych uprawnień". Kurator stoi, i takie jest jego zadanie, na straży realizowania, czy funkcjonowania szkoły zgodnie z prawem i nic się w tej mierze nie zmienia. Takie zadania miał w czasach Platformy i takie zadania ma w czasach PiS-u - argumentowała posłanka.

Opozycja tak naprawdę od lat wygaszała te zadania i funkcje kuratorów, my wracamy do tego, jakie jest zadanie kuratorów. Jednak nigdy się nie odważyli powiedzieć wprost, że to likwidują - dodała.