„To jest ogromny sukces, bo jeżeli byśmy nie podjęli takiego działania 15 kwietnia, to ze strony Komisji Europejskiej reakcja byłaby na poziomie zerowym. W marcu 2022 r. KE zobowiązała się do budowy tzw. korytarzy solidarnościowych. I poziom realizacji ze strony Komisji Europejskiej jest zerowy i to, że udało się zablokować te cztery produkty, to jest olbrzymi sukces polskiego rządu”- mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24 wiceszef resortu rolnictwa Rafał Romanowski. Zdaniem wiceszefa resortu rolnictwa kompromis polega na zablokowaniu wjazdu do Polski czterech produktów - pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Natomiast pozostałe produkty oczywiście w odpowiednim systemie zabezpieczenia mają możliwość wjechania do naszego kraju. Mówiąc szczerze, nie wjeżdżają te produkty, które stworzyły największą konkurencję dla polskich rolników, które w cudzysłowie zalewały rynek zbożowy i ta konkurencja była nierówna - tłumaczył wiceminister. Jego zdaniem wina leży po stronie unijnych instytucji. Niestety Komisja Europejska dopiero po silnej reakcji ze strony polskiego rządu i później czterech dodatkowych rządów krajów tzw. przyfrontowych podjęła jakiekolwiek działania - dodał polityk.
A jakie jeszcze problemy przed nami? Będziemy to na bieżąco obserwować. Tym bardziej, że to zobowiązanie ze strony Komisji Europejskiej dotyczy tylko i wyłącznie terminu 5 czerwca. Więc tu musimy bardzo silnie i mocno prezentować stanowisko właśnie tych krajów tak, żeby w okresie żniw po raz kolejny nie nastąpiło to zachwianie i brak równowagi na rynku wspólnotowym - mówił Romanowski.
A czy są szanse na przedłużenie tego terminu? Stanowisko polskiego rządu i stanowisko czterech krajów będzie niezmienne i w tym zakresie będziemy podejmować takie działania, jak podjęliśmy 15 kwietnia - zapowiadał Romanowski. Jeżeli KE nie raczy wypełniać swoich zobowiązań, to będzie musiała patrzeć na to, w jaki sposób reaguje autonomiczny rząd polski czy cztery rządy innych krajów, które przylegają do Ukrainy - dodał.
Gość RMF FM był również pytany o podsumowanie pierwszego miesiąca sprawowania urzędu ministra rolnictwa i rozwoju wsi przez Roberta Telusa. Zdaniem wiceszefa resoru minister Telus "odniósł ogromny sukces". Bo jeżeli byśmy nie podjęli takiego działania 15 kwietnia, to ze strony KE reakcja byłaby na poziomie zerowym. W marcu 2022 r. KE zobowiązała się do budowy tzw. korytarzy solidarnościowych. I poziom realizacji ze strony Komisji Europejskiej jest zerowy, i to, że udało się zablokować te cztery produkty, to jest olbrzymi sukces - stwierdził.
A czy mogą pojawić się różnice zdań w piątce krajów przyfrontowych? Każdy z tych krajów ma swoje rolnictwo i każdy produkuje w tym rolnictwie coś, co szczególnie może zagrażać, jeżeli chodzi o napływ surowców ze strony ukraińskiej. Inaczej będzie postrzegane ziarno słonecznika czy też oleje roślinne na Węgrzech czy w Rumunii, a inaczej to będzie postrzegane u nas w Polsce - mówił Romanowski.
Wiceszef resortu rolnictwa był również pytany, czy suma 100 mln euro dla rolników nie spowoduje sporów pomiędzy tymi państwami. KE w następstwie porozumienia osiągniętego 28 kwietnia z Bułgarią, Węgrami, Polską, Rumunią i Słowacją przedstawiła propozycję wsparcia o wartości 100 mln euro dla rolników z tych krajów. Kwota ta ma zostać pobrana z rezerwy rolnej na 2023 r.
Jednocześnie Bułgaria, Węgry, Polska i Słowacja zobowiązały się do zniesienia jednostronnych środków dotyczących pszenicy, kukurydzy, nasion rzepaku i słonecznika oraz wszelkich innych produktów pochodzących z Ukrainy. W tym porozumieniu zawarty jest podział tej sumy, więc tu nie będzie żadnej dodatkowej walki między krajami przyfrontowymi - mówił wiceminister. I tak KE proponuje przeznaczyć 9,77 mln euro dla Bułgarii, 15,93 euro dla Węgier, 39,33 mln euro dla Polski, 29,73 euro dla Rumunii i 5,24 mln euro dla Słowacji.
Ale czy tych pieniędzy nie będzie za mało? Tak, to jest kwota nieadekwatna do bieżącej sytuacji. Być może KE się obudzi tak jak w przypadku ASF-u. Gdy ASF był na obszarze Polski i w innych krajach przylegających obszaru tzw. rozwojowego, to kontestowano działania polskiego rządu, że byliśmy rządem nieskutecznym. Ale jak ASF przekroczył granicę Odry, to jakoś ta dyskusja się zakończyła. Okazało się, że ASF jest to choroba ekonomiczna i trzeba uznać tzw. regionalizację - stwierdził Romanowski.