"Przeżywałem bardziej, niż gdybym sam sędziował. Ale nie chodziło tylko o syna, chodziło o cały zespół, ponieważ Szymona Marciniaka traktuję jako swoje sędziowskie dziecko. Jest to wspaniały następca wielkich sędziów polskich, takich jak Alojzy Jarguz, Ryszard Wójcik i kilku innych, którzy byli na mundialach. Wczoraj to przerosło moje oczekiwania, bo praktycznie bezbłędnie sędziowali. A mecz był bardzo trudny" - mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24 Michał Listkiewicz, były szef Polskiego Związku Piłki Nożnej i arbiter piłkarski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Oglądałem wiele finałów mistrzostw świata i to był rewelacyjny finał. Wszystko w nim było: i poziom piłkarski, i emocje i, zwroty akcji, i te dramatyczne rzuty karne na końcu. Naprawdę olśniewający. A sposób, w jaki pożegnał się Leo Messi, tylko można było sobie wymarzyć. Cały piłkarski świat czekał na to, żeby w taki sposób wielki Leo, następca Maradony, pożegnał się z mundialami. No bo wiadomo, wiek nie pozwoli mu już na uczestnictwo w kolejnym. Ale wielka nagroda dla wielkiego piłkarza - mówił Listkiewicz.
Listkiewicz był też pytany, czy to był jeden z najcięższych wagowo i najtrudniejszych meczów dla polskiego zespołu sędziowskiego. Tak, to zdecydowanie najtrudniejszy mecz ze względu na jego znaczenie - mówił były szef PZPN. Finał MŚ to jest najważniejszy mecz raz na cztery lata. Następny tak ważny mecz odbędzie się dopiero za cztery lata na kolejnym mundialu. Już samo wyznaczenie na ten mecz, to jest ogromny zaszczyt, ale też ogromne obciążenie psychiczne, bo o ile mecze nawet finału Ligii Mistrzów czy jakieś hitowe mecze w lidze polskiej ogląda bardzo wielu kibiców, to mundial oglądają wszyscy, nie tylko kibice. Nawet przysłowiowe gospodynie domowe, czy ludzie nie interesujący się na co dzień piłką, finał mundialu oglądają na pewno - mówił Listkiewicz.
A jak powinien się zachowywać sędzia piłkarski w czasie takiego meczu? Trzeba być profesjonalnie do tego przygotowanym. Szymon Marciniak to jest profesjonalista w każdym calu. Ma sztab ludzi, którzy z nim pracują. Nie tylko przygotowanie fizyczne, nie tylko odnowa biologiczna, treningi, ale równie ważne jest mentalne przygotowanie. Zresztą jego asystenci, również Paweł i Tomek pracują z psychologiem. I to daje efekty, po prostu nie stresują się. Oni o tym meczu myśleli już od dość dawna, od kilkunastu dni przynajmniej, kiedy się okazało, że są jednymi z głównych faworytów. Ja im radziłem: wyjdźcie tak jak na kolejny, fajny mecz. Nie myślcie, że to finał, myślcie, że to będzie fajna zabawa z udziałem wspaniałych piłkarzy - relacjonował Listkiewicz.
A co jest kluczowe, żeby poprowadzić dobry mecz, w którym grają takie gwiazdy? Przede wszystkim trzeba być naturalnym, nie można udawać kogoś innego, nie można udawać jakiegoś policjanta, żandarma, tak jak niektórzy sędziowie robią - tłumaczył Listkiewicz. Po prostu trzeba pozwolić grać, ale trzymać też w ryzach. Trzeba się dogadać, w ten sposób, że daję sygnały na początku meczu, pierwsze trzy gwizdki były bardzo ważne czy przerwanie akcji po takim faulu, po którym można było pozwolić grać dalej, bo piłka zostawała przy tej samej drużynie. Ale nie, jeżeli w pierwszej, trzeciej i piątej minucie jest taki faul po to, żeby dać do zrozumienia rywalowi, kto tu dziś będzie rządził. Wtedy trzeba zareagować i Szymon to zrobił. Zawodnicy zrozumieli, że tak się dalej grać nie da i przestali. Poza tym kontakt osobisty z zawodnikami - mówił były szef PZPN.
Jego zdaniem Szymon Marciniak "cały czas jest partnerem, tłumaczy, podbiega, czasami nawet poklepie po ramieniu uśmiechnie się, ale kiedy trzeba to jest srogi i bardzo asertywny i nie ma możliwości wymuszenia na nim czegokolwiek".
Listkiewicz był też pytany o odkrycie tegorocznego mundialu w Katarze. Jego zdaniem "zdecydowanym liderem" okazało się Maroko. Od strony piłkarskiej Maroko okazało się zdecydowanym liderem jeżeli chodzi o Czarny Ląd. Trochę żal, że ostatnie dwa mecze przegrali, ale w wielkim stylu przegrali - mówił Listkiewicz.
A jaka powinna być przyszłość selekcjonera polskiej kadry, Czesława Michniewicza? Tam się coś za kulisami dzieje, docierają pewne przecieki. Ale nie wchodzę w to, bo by nie wypadało i to nie jest moje zadanie - mówił Listkiewicz. Jeżeli trener zagraniczny, to nie może być taki wędrowniczek, to musi być ktoś klasy i dorobku Leo Beenhakkera z tamtych czasów - dodał.