„Referendum w sprawie uchodźców to jest kiepski pomysł. Z paru powodów. Po pierwsze dlatego, że to jest propozycja zrobienia referendum w sprawie przepisów unijnych, które nie istnieją i które prawdopodobnie nigdy w życie nie wejdą. Także dlatego, że bez zgody Polski, polskiego rządu, taki pomysł, który rzeczywiście jest w Unii Europejskiej, w przepisy prawa nie może się zamienić. Jarosław Kaczyński proponuje referendum w sprawie, którą można inaczej, na drodze normalnej, zablokować w Unii Europejskiej” – mówił w rozmowie 7 pytań o 7.07 były prezydent Bronisław Komorowski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Zdaniem Komorowskiego Kaczyński zgłosił pomysł referendum z braku lepszych pomysłów na kampanię wyborczą. PiS szuka sposobu na kampanię wyborczą, która nie idzie. Szukają innych, być może już właśnie ogranych trochę w przeszłości, pomysłów. Już kiedyś sprawa uchodźców była elementem bardzo żywo wspomagającym kampanię Prawa i Sprawiedliwości – zauważył Komorowski.
Według niego pomysły PiS na kampanię „się rozsypały”: Takim pomysłem było 800 plus, które zostało bardzo umiejętnie przez opozycję wybite i przelicytowane, bo Donald Tusk zaproponował, aby te 800 plus weszło w życie od 1 czerwca, a nie od przyszłego roku – mówił Komorowski. Zabrał więc wiatr z żagli tego pomysłu. To samo stało się według mnie z komisją rosyjską ze względu na to, że zanim ona zafunkcjonowała, została zakwestionowana de facto przez prezydenta, który wcześniej to podpisał. Zrobiło się z tego wielkie zamieszanie. Niejasność pomysłu także w wymiarze polityczno-wyborczym – stwierdził gość Radia RMF24.
Komorowski był też pytany o wielki powrót prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do rządu. Prawdopodobnie chodzi o stworzenie wrażenia wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości, że tu następuje jakieś gigantyczne wzmocnienie obozu rządowego w okresie przedwyborczym – mówił gość radia RMF24. Podczas, gdy część opinii publicznej, w tym ja, będziemy w tym widzieli raczej przejaw słabości. I przyznanie się do tego, że w tym obozie władzy trzeszczy, że się kłócą, że się konfrontują, że nie idzie im właśnie kampania – dodał Komorowski.
Jego zdaniem ten zabieg może być przeciwskuteczny. Jedni uzyskają sygnał, że może będzie lepiej, bo Jarosław Kaczyński weźmie to twardą ręką za twarz, ale reszta dostanie sygnał, że prawdą były oskarżenia opozycji, że rząd się rozłazi, że koalicja jest głęboko skonfliktowana i że traci na tym Polska, np. w kwestiach pieniędzy właśnie z Unii Europejskiej – tłumaczył polityk.
Były prezydent odniósł się również do zamieszania z komisją weryfikacyjną badającą rosyjskie wpływy w Polsce. Jego zdaniem był to „pomysł na kampanię wyborczą w okresie wakacyjnym, bo wakacje w każdej kampanii wyborczej są z jednej strony taką przerwą strategiczną, gdzie trochę ludzie zapominają, co było mówione przed wakacjami, a koncentrują się na tym co jest po wakacjach. To jest taki trochę reset propagandowy”.
Sądziłem, że po wakacjach będą chcieli uczynić kwestię stosunku do Rosji putinowskiej główną osią sporu politycznego, co powinno skutkować wyborczo. A dziś im się to rozsypało kompletnie. Bo najpierw zabrakło prezydentowi odwagi, żeby to zawetować. Mimo, że jako prawnik musiał sobie zdawać sprawę z tego, że to jest niekonstytucyjne – tłumaczył Komorowski.
Potem zabrakło całemu obozowi rozwagi, aby jednak przewidzieć to, co się stanie. A stało się to, że cały demokratyczny świat w zasadzie to oprotestował, albo wyraził przynajmniej głębokie zaniepokojenie. A teraz według mnie jest i śmieszno i straszno. Zabrakło po prostu powagi w tym wszystkim. Oni się wycofują rakiem, ale nie bardzo mogą do końca się wycofać więc grają w tej chwili na zwłokę. Te dwa miesiące mogą być decydujące dlatego, że z tego pomysłu zostaną po prostu strzępy – dodał Komorowski.
Kolejnym tematem rozmowy, który został poruszony były wydatki Polski na zbrojenia. Czy Polska powinna zwiększać to finansowanie i namawiać inne państwa NATO, by robiły to samo? Dwa proc. to była moja ustawa, byłem wtedy ministrem obrony narodowej. I to było wielkie osiągnięcie, byliśmy jedynym krajem, który podnosił poziom finansowania zbrojeń. Podczas gdy prawie cała reszta NATO obniżała poziom zbrojeń – mówił Komorowski. Dziś te dwa procent PKB to jest minimum. W moim przekonaniu Polska powinna sama podnosić i lobbować, żeby inni robili to samo – dodał.