„Polacy chcą zwycięstwa i zmiany – powiedział o tym wyraźnie Donald Tusk podczas wczorajszego marszu w Warszawie; zrobimy to wspólnie z nimi” – zadeklarowała wiceprzewodnicząca PO Małgorzata Kidawa-Błońska w poniedziałkowej rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24.
W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł marsz Platformy Obywatelskiej, w którym - według organizatorów - wzięło udział około 500 tys. ludzi. Mniejsze protesty odbyły się w wielu innych miastach oraz za granicą.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Małgorzata Kidawa-Błońska, odnosząc się do liczebności zgromadzeń, oceniła, iż Polacy mają już dość rządów Prawa i Sprawiedliwości, co - jej zdaniem - dało się słyszeć podczas stołecznego marszu. Ostatnie dni pokazały, że PiS robi wszystko, żeby zdenerwować Polaków na maksa i Polacy mają już tego po prostu dosyć - dodała.
Według niej, Polacy będą się dalej mobilizować. Poczuli, że zmiana zależy od nich. To nie politycy zmienią złe rządy, tylko ludzie w dniu głosowania powiedzą, czego tak naprawdę nie chcą, a na czym im zależy. I wczoraj to było naprawdę bardzo mocno słychać, nie tylko w Warszawie, ale też w innych miastach - przekonywała Kidawa-Błońska.
Podkreślała przy tym, iż jesienne wybory parlamentarne są najważniejsze od dekad. Trzeba te wybory wygrać i zrobić to, do czego zobowiązał się Donald Tusk. Powiedział bardzo wyraźnie na czym Polakom zależy i my to z nimi wspólnie zrobimy. Polacy chcą zwycięstwa i zmiany - wskazała posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Zgodziła się ponadto z niedzielną deklaracją Donalda Tuska, że trzeba doprowadzić do rozliczenia rządów PiS, a później do pojednania polskich rodzin.
Bogdan Zalewski zapytał też o upublicznione w piątek nagranie, w którym aktor Andrzej Seweryn w wulgarnych słowach zachęcał do rozprawienia się m.in. z rządami Jarosława Kaczyńskiego w Polsce czy Viktora Orbana na Węgrzech.
Kidawa-Błońska oceniła, że sytuacja w Polsce jest wyjątkowa i bardzo trudna. Wydarzyło się na naszej scenie politycznej bardzo dużo złych, obrzydliwych, niemoralnych i niegodnych rzeczy. Czasami te mocne słowa oddają w pełni stosunek do tego, co się dzieje - powiedziała wicemarszałek Sejmu.
Przyznała, że sama nie używa takich słów, jak Andrzej Seweryn. Emocje w życiu mają ogromne znaczenie - chciałam tylko przypomnieć słowa, które przeszły do historii, które powiedzieli obrońcy Wyspy Węży. Sytuacja czasami jest taka, że język staje się brutalny - argumentowała Kidawa-Błońska. Zastrzegła, że nie pochwala tego.
Tematem dzisiejszej rozmowy była też ustawa dotycząca powołania komisji śledczej do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce w latach 2007-2022 oraz projekt jej nowelizacji, który złożył w Sejmie prezydent Andrzej Duda. Głowa państwa proponuje w nim m.in. wybór do komisji ekspertów, a nie parlamentarzystów, jak zapisano w obecnej wersji ustawy.
Kidawa-Błońska zasugerowała, iż prezydencki projekt, podobnie jak ustawa zwana potocznie "lex Tusk", jest nie do zaakceptowania dla PO. Bardzo się cieszę, że mogą być gdzieś eksperci, tylko w przypadku PiS będzie tak, jak z ekspertami, których wybiera minister Czarnek - stwierdziła posłanka KO.
Podkreśliła przy tym, iż zawarte w ustawie rozwiązania prawne są sprzeczne z konstytucją. To jest fikcja, komisja zrobiona wyłącznie na potrzeby kampanii wyborczej i tak naprawdę tylko po to, żeby spróbować zastraszyć część opozycji- uznała wiceszefowa PO. Jak dodała, komisja prawdopodobnie zacznie działać, ale jej prace będą niezgodne z jakimikolwiek zasadami demokracji.
Dopytywana, przyznała, że w Polsce są sprawy, które należałoby zbadać jak choćby okoliczności wycieku maili ze skrzynek polityków PiS, fuzji Lotosu z Orlenem czy przyczyny dla których tak długo kupowano węgiel i gaz z Rosji. Na pewno trzeba byłoby zbadać sposób szerzenia się dezinformacji w naszym kraju, czy nie było wpływu Rosji na wybory w naszym kraju. To trzeba sprawdzić i wyjaśnić. Ale wyjaśnić, nie polować na poszczególnych polityków przed wyborami - zaznaczyła Kidawa-Błońska.