"Wspólna deklaracja przywódców USA Joe Bidena i Chin Xi Jinpinga o niedopuszczalności użycia broni jądrowej to bardzo ważny sygnał dla Rosji" – ocenił dr Wojciech Lorenz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych we wtorkowej rozmowie „7 pytań o 7:07” w RMF24. Za istotny uznał ponadto rozpoczynający się dziś szczyt G20.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Według komentatorów szczyt, który odbywa się na indonezyjskiej wyspie Bali, może być najtrudniejszym w historii G20. Towarzyszą mu bowiem rosnące napięcia geopolityczne i dotykający wiele krajów kryzys żywnościowy i energetyczny. Przywódcy największych gospodarek świata będą prawdopodobnie dyskutować m.in. o wojnie w Ukrainie, pogłębiającej się rywalizacji USA z Chinami, kryzysie klimatycznym, a także zagrożeniu nuklearnym ze strony Korei Północnej.
Dr Lorenz przypomniał, że G20 współtworzy 19 państw - największych gospodarek i Unia Europejska. Szczyt tej grupy ma szalenie istotne znaczenie polityczne - chodzi o wysłanie pozytywnego sygnału, że przynajmniej w gronie tych państw, które odpowiadają za 80 procent światowego PKB, jesteśmy w stanie uzgodnić pewne rzeczy - tłumaczył ekspert.
Zwrócił przy tym uwagę, że jednym z istotnych wyzwań - oprócz wojny w Ukrainie - jest także groźba interwencji chińskiej na Tajwanie. Dlatego też doszło do spotkania prezydentów Chin i Stanów Zjednoczonych, które miało obniżyć takie ryzyko - powiedział analityk PISM.
Jako bardzo ważny sygnał dr Lorenz uznał wydane w poniedziałek po spotkaniu wspólne oświadczenie Joe Bidena i Xi Jinpinga, w którym podkreślono m.in., że groźby użycia broni jądrowej są "całkowicie nie do przyjęcia". To jest bardzo ważny sygnał dla Rosji. Rosja czuje się izolowana na arenie międzynarodowej w związku z agresją na Ukrainę. Znalazła się w sytuacji bez wyjścia i w końcu będzie musiała pójść na jakieś ustępstwa i zacząć negocjować - ocenił Lorenz.
Zaznaczył przy tym, że póki co Kreml nie przewiduje takiej możliwości; przeciwnie - grozi użyciem broni jądrowej w Ukrainie.
Jak zauważył, na udział w szczycie G20 nie zdecydował się prezydent Rosji Władimir Putin - w jego zastępstwie na Bali pojawił się szef MSZ Siergiej Ławrow. (Putin) obawiał się, iż znajdzie się w centrum krytyki, a ten sygnał wysłany przez Chiny i USA, kolejny zresztą, przed szczytem na Bali, że użycie broni nuklearnej jest absolutnie niedopuszczalne - to ostrzeżenie dla Rosji, które utrudnia temu państwu wywieranie szantażu wobec Ukrainy - stwierdził analityk PISM.
Jak dodał, gdyby Kreml zdecydował się na użycie broni atomowej, wówczas do sankcji na Rosję dołączyłaby się większość świata, w tym Chiny i Indie. To oznaczałoby już całkowitą izolację i katastrofę dla Rosji - zaznaczył.
Ekspert wyraził obawę, że przywódcom G20 może jednak nie udać się przyjęcie wspólnego stanowiska po szczycie. Same te różnice dotyczące rosyjskiej agresji na Ukrainę, gdzie część państw, zwłaszcza państwa zachodnie, chcą jednoznacznie potępić Rosję, a inne chcą jednak ocalić swe stosunki z Rosją i nie podpiszą się pod takim komunikatem - to będzie ten jednoznaczny sygnał jak bardzo sytuacja jest napięta - stwierdził analityk PISM.
Bogdan Zalewski zapytał też o możliwość dołączenia Polski do G20. Mamy w tym momencie w G20 jako obserwatora Hiszpanię, a Polska jest wymieniana jako to państwo, które powinno być kolejne na liście, które powinno dołączyć do tego ugrupowania. Prowadzimy takie zabiegi dyplomatyczne co najmniej od kilkunastu lat, na razie niestety bezskutecznie. Ale oczywiście trzeba to robić - zaznaczył dr Lorenz.
Jak dodał, wojna w Ukrainie dała naszemu krajowi okazję do tworzenia narracji o konieczności wykluczenia Rosji z G20 i zastąpieniu jej np. Polską.