"Tutaj z jednej strony jest bardzo duże rozczarowania wobec postawy Białorusi, która od początku de facto uczestniczy w tej agresji, udzielając swojego terytorium siłom zbrojnym Rosji. A z drugiej strony jest takie staranie się, by niepotrzebnie nie sprowokować północnego sąsiada do pełnego zaangażowania się, do włączenia się na zasadzie udziału sił zbrojnych w jakiejś operacji czy wobec Kijowa, czy na kierunku wołyńskim. Ukraina stara się zachować taką równowagę i wstrzemięźliwość, ale złudzeń tu nie dostrzegam" – mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24 Bartosz Cichocki ambasador Polski w Kijowie w Ukrainie.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

7 pytań o 7:07: Ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki w Radiu RMF24

Dyplomata był pytany, jak w Kijowie odbierana jest wizyta prezydenta Rosji Władimira Putina w Mińsku. Czy Putin pojechał zachęcać Łukaszenkę do wojny? Z tego, co udało mi się zorientować, większość komentarzy właśnie tak przedstawia tę sytuację. Że to jest - w szczególności po niespodziewanej śmierci ministra spraw zagranicznych Uładzimira Makieja - jakaś próba wywarcia presji. A z drugiej strony tutaj większość komentarzy ocenia poziom autonomii reżimu Łukaszenki bardzo nisko, właściwie nie jest gospodarzem we własnym domu - mówił ambasador.

Cichocki był też pytany o prezent dla komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka, który otrzymał w Ukrainie. Powiem szczerze, że zainteresowanie tym przypadkiem jest minimalne. Ja się nie spotkałem w sieciach społecznościowych czy w prasie z komentarzami, ale kilka osób, z którymi rozmawiałem spośród władz było świadomych, że doszło do takiego nieszczęśliwego wypadku - mówił Cichocki.

A co się mówi o incydencie w Przewodowie na Lubelszczyźnie? Czy już wiadomo, co się tam wydarzyło? Śledztwa i polskie, i ukraińskie trwają. Na ten temat ja też nie widzę jakiejś intensywnej dyskusji. Podejrzewam, że kiedy te śledztwa zakończą się jakimiś ustaleniami, to poznamy komentarze - mówił Cichocki. Myślę, że opinię publiczna i polska i ukraińska zbieżne są w przekonaniu, że odpowiedzialność za ten incydent - bez względu na to czyja dokładnie rakieta spadła - spoczywa na Rosji. Gdyby nie te masowe ostrzały, nie doszłoby do tego incydentu - dodał ambasador.

Ambasador Polski w Ukrainie był też pytany, jak wygląda dzisiejszy poranek w Kijowie. Ten poranek jest spokojny, natomiast co chwila się przełącza system na generator. Są jakieś wahnięcia w dostawach prądu, akurat w naszej dzielnicy. Ale to jest niuans. My mamy generator, natomiast kilkanaście milionów Ukraińców pozostaje bez prądu i bez szczególnej nadziei, że ta sytuacja się w najbliższych miesiącach poprawi - mówił dyplomata.

W sieciach energetycznych jest duży deficyt mocy i jeśli dostawy transformatorów, części zamiennych z zagranicy nie będą miały stałego i intensywnego charakteru, a Rosjanie będą kontynuować ataki, to sytuacja może dojść do takiego momentu, że Ukraina podzieli się na takie wyspy energetyczne, które nie będą mogły między sobą przesyłać prądu. Dla dużych miast to może być bardzo poważna sytuacja, która może skutkować także przerwami dostaw ciepła, wody. Mogą być gdzieniegdzie problemy z produkcją żywności, bo bez prądu, bez ciepła trudno sobie to wyobrazić - relacjonował Cichocki.

A czy w Ukrainie panuje przekonanie, że z okazji 300 dni wojny Putin planuje nakazać rozpoczęcie jakiegoś kolejnego zmasowanego ataku rakietowego? Cichocki twierdził, że "obawa o kolejny atak rakietowy jest tu stała", jednak nie spotkał się ze szczególnym przywiązaniem do dat.

Padło też pytanie o ataki na infrastrukturę krytyczną Ukrainy. Jak szybko Ukraińcy są wstanie usuwać awarie? Właściwie na wyczerpaniu są rezerwy własne, ukraińskie i coraz większe znaczenie odgrywają dostawy z zewnątrz. Z krajów sąsiednich takich jak Polska, Słowacja, ale także z dalekich. Trzeba mieć świadomość, że ukraiński system energetyczny ciągle oparty jest na standardach poradzieckich. I tutaj np. państwa Azji Centralnej mają wiele urządzeń zgodnych z tymi standardami. A my już przenieśliśmy się w UE dawno na inne napięcia prądu i na inne systemy. Ale potrzebna jest duża ilość i stała dlatego, że kolejne ataki niszczą te nowe części czy te zamieniane - mówił ambasador.

Jak dodał, Ukraina dostaje coraz więcej "systemów obrony przeciwlotniczej i amunicji do tych systemów", więc coraz lepiej może zabezpieczyć elementy infrastruktury energetycznej. Za każdym razem - i władze to podkreślają - bardzo wiele tych dronów czy rakiet wystrzeliwanych przez Rosjan jest neutralizowanych - zauważył dyplomata.

A czy na Ukrainie słyszy się o systemach baterii Patriot? Na ten temat toczą się intensywne rozmowy, dużo się o tym mówi, ale na razie chyba jednak jeszcze ich tu nie ma - mówił Cichocki.