W Brukseli trochę machnięto ręką na kwestię praworządności w Polsce – ocenił europoseł Bartosz Arłukowicz, który był gościem 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24. Według niego, dzieje się tak, ponieważ Unia Europejska – ze względu na trudną sytuację wojny w Ukrainie – stara się szukać porozumienia z polskimi władzami.
W zeszłym tygodniu obniżona została kwota dziennej okresowej kary pieniężnej nałożonej na Polskę przez Trybunał Sprawiedliwości z Unii Europejskiej z miliona do 500 tys. euro. Unijny trybunał przychylił się do wniosku Polski w sprawie zaprzestania naliczania kar. Uznał, że ustawa o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 15 lipca, częściowo została spełniona - zlikwidowano Izbę Dyscyplinarną i zezwolono na test niezależności sędziów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Europoseł Platformy Obywatelskiej ocenił, że to dobry gest ze strony Unii Europejskiej, która szuka kompromisu z polskimi władzami. UE nie jest nastawiona do Polski tak, jak są nastawieni: Zbigniew Ziobro czy Janusz Kowalski. To są ludzie kompromisu, którzy szukają dróg rozwiązania, współpracy - mówił Bartosz Arłukowicz. Przyznał zarazem, że w Brukseli "trochę machnięto ręką" na kwestię praworządności w Polsce. Według niego dzieje się tak m.in. ze względu na wojnę w Ukrainie.
Sytuacja jest trudna w otoczeniu UE - mamy przede wszystkim wojnę, która paraliżuje dziś Europę, która mobilizuje do współpracy NATO, a my mamy dzisiaj rząd, który de facto zajmuje się w 100 procentach czasu walką z Unią Europejską - powiedział gość Radia RMF24.
Europoseł PO przy tym uwagę, że inne państwa członkowskie UE od wielu miesięcy korzystają m.in. z unijnego Funduszu Odbudowy, tymczasem nasz rząd walczy o to, by nie płacić kar nałożonych przez TSUE. Ocenił zarazem, że pieniądze te nieprędko trafią do naszego kraju.
Nie mam nadziei w tej sprawie niestety. Uważam, że do czasu, kiedy nie rozpoczną się normalne warunki współpracy z UE, tych pieniędzy nie będzie. To przykre bardzo, dlatego że jesteśmy w absolutnym ogonie Unii Europejskiej. Miliardy euro leżą na stole, są do wzięcia - przekonywał Arłukowicz. Przypomniał, że środki z unijnego Funduszu Odbudowy przydałyby się m.in. polskim samorządom i przedsiębiorcom.
Gospodarz 7 pytań o 7:07 Tomasz Weryński zapytał też, czy komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski powinien podać się do dymisji.
To skrajnie niekompetentny polityk - o tym się mówi w korytarzach głośno, mówi się o tym w Polsce. To jest człowiek, który miał problem z uzyskaniem tej funkcji. Bardzo rzadko zdarza się w Komisji Europejskiej, w Parlamencie Europejskim, żeby kandydat na komisarza nie przechodził weryfikacji - przeszedł ją dopiero za drugim czy trzecim razem - przypomniał Arłukowicz.
Polityk obarczył zarazem rząd Mateusza Morawieckiego odpowiedzialnością za kryzys zbożowy. Jego zdaniem, gdyby wcześniej wprowadzono system kaucji obowiązujących przy wwozie do polski ukraińskich produktów, wówczas problemu dałoby się uniknąć. Miał być tranzyt, a zboże zostało w Polsce - stwierdził Arłukowicz.
W dalszej części rozmowy padły pytania dotyczące październikowych wyborów parlamentarnych. Bartosz Arłukowicz zadeklarował, że jest gotów wesprzeć kampanię Koalicji Obywatelskiej. Zastrzegł, iż nie ma jeszcze decyzji o tym, czy miałby startować do Sejmu lub Senatu. Znam powagę sytuacji, moi koleżanki i koledzy z PO i KO także. Wiemy, że to jest czas, w którym wszystkie ręce na pokład - zaznaczył europoseł.
Pytany o ofertę wyborczą swej formacji, Arłukowicz przypomniał, że kilka dni temu lider PO Donald Tusk zaprezentował projekt pod hasłem "żłobek w każdej gminie".
To jest bardzo poważne wyzwanie, ale też wiarygodna obietnica, ponieważ za naszych rządów zwiększyliśmy liczbę przedszkoli, żłobków, klubów dziecięcych o ponad 500 z niewielkich miejscowościach. Spowodowaliśmy to, że młode małżeństwa, które mają problem m.in. z niepłodnością, miały dostęp do programu in vitro. Osobiście go podpisywałem; urodziło się z niego ponad 22 tysiące dzieci - podkreślał eurodeputowany, w przeszłości minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska. Przypomniał też inne obietnice wyborcze PO, m.in. "kredyt zero procent" na zakup pierwszego mieszkania czy przywrócenie refundacji in vitro.
Na koniec rozmowy Tomasz Weryński zapytał o sytuację w służbie zdrowie, w tym o problem z dostępnością leków w Polsce. W tej sprawie europoseł PO również nie szczędził krytyki Prawu i Sprawiedliwości.
W ciągu ostatnich 8 lat rządów PiS zlikwidowano w Polsce blisko 20 tysięcy łóżek szpitalnych, zlikwidowano ponad 250 zespołów ratownictwa, czyli tych wysokospecjalistycznych karetek, które jeżdżą do wypadków, zawałów, udarów. Zlikwidowano także ponad tysiąc aptek - wyliczał były minister zdrowia. Przyznał, że leków w Polsce także brakuje. W jego ocenie minister zdrowia Adam Niedzielski zamiast reagować, zajmuje się planowaniem swej kampanii wyborczej. Leków dzisiaj w Polsce brakuje, Niedzielskiego w tej sprawie nie widać w ogóle - stwierdził polityk. Zwrócił zarazem uwagę, że problem dostępności leków jest szerszy i nie dotyczy wyłącznie Polski.
Unia Europejska, która potrafi budować drogi, stadiony, muzea, musi w końcu zająć się zdrowiem. Doszło do powołania, pierwszy raz w historii Parlamentu Europejskiego, komisji zdrowia, na której czele stanąłem. Tematem jej pracy będą między innymi braki leków w Europie - powiedział europoseł PO.