Samotny wilk, człowiek zaburzony albo wykonawca porachunków kryminalnych - taki portret psychologiczny sprawcy wybuchu niewielkiego ładunku w autobusie komunikacji miejskiej we Wrocławiu rysuje ekspert w rozmowie z reporterem RMF FM. "Mimo że urządzenie było prymitywne - chodzi o ładunek wybuchowy z saletry i gwoździe, to takich zagrożeń nie wolno bagatelizować. Podobną konstrukcję miały bomby użyte przez braci Carnajewów podczas ataku na maraton w Bostonie" - podkreśla Grzegorz Cieślak.
Grzegorz Kwolek, RMF FM: Co możemy powiedzieć o sprawie incydentu bombowego z Wrocławia?
Grzegorz Cieślak, Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas: Na tę chwilę bardzo niewiele. Wynika to przede wszystkim z tego, że nie mamy danych dotyczących samego zdarzenia, które pochodziłyby z policji, z oświadczeń kierowcy. On jest w stanie w tak nowoczesnych autobusach powiedzieć, czy ten pasażer został nagrany przez monitoring autobusu, czy będzie można określić, kto to jest.
Tego typu urządzeń wybuchowych nie należy specjalnie bagatelizować. Bardzo podobnym posłużyli się bracia Carnajewowie w czasie ataku na bostoński maraton.Grzegorz Cieślak
Gdybym się miał zastanawiać, kto mógł stać za takim zamachem, z największym prawdopodobieństwem ktoś niezbyt doświadczony, ktoś kto robi jakąś pierwszą próbę - może pod wpływem splątania stanu emocjonalnego albo po prostu wydaje mu się, że w momencie, kiedy dokonuje takiego aktu jeszcze ma do czynienia z żartem. Nie da się też wykluczyć, że to jest osoba, która działa na zasadzie tego prostego mechanizmu samotnego wilka czy solo terrorysty, zainspirowana jakimiś treściami próbuje dokonać takiego aktu. Bardzo często to są osoby, które w ogóle wcześniej nie popełniały żadnego przestępstwa i pierwsze dokonane przez nich ma aż taki charakter. Ale tak jak mówię - to są spekulacje, na tę chwilę mamy za mało danych przekazanych przez policję.
A czy moglibyśmy się zastanawiać, czy to nie jest jakaś próba sprawdzenia stanu zabezpieczeń stanu przed ważnymi wydarzeniami - szczytem NATO czy Światowymi Dniami Młodzieży?
Musiałbym się zastanowić, kto posunąłby się do takiego rodzaju testu. Bo jeśli mówimy o jakiejś próbie, to oczywiście może to być tak, że organizacja przestępcza czy pojedynczy nawet przestępca robi taki test, ale to nie świadczyłoby o jego inteligencji zbyt dobrze, bo po takiej próbie siłą rzeczy zostaną zmobilizowane zabezpieczenia na dużo większa skalę niż gdyby do takiego incydentu nie doszło. Więc organizacje terrorystyczne raczej rzadko dokonują takich prób w przededniu dużych zdarzeń. To raczej cechuje kogoś niedoświadczonego, być może w ogóle przestępcę o charakterze kryminalnym, mieliśmy wszak takich całkiem sporo - przykład warszawskiego Rurabombera, pana S., który już jest zresztą na wolności, więc znowu muszę mówić pan S... On podkładał urządzenia wybuchowe w zsypach, bo po prostu cieszył go fakt konstruowania urządzenia wybuchowego czy wyrządzania kogoś krzywdy tą drogą.
(mal)