Zawieszenie szefa ochrony Krzysztofa Olszowca to antyprezydencka szykana. To działanie nastawione na to, żeby prezydenta pozbawić zaufanego człowieka – mówi były koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann w Kontrwywiadzie RMF FM. Donald Tusk nie rezygnuje z żadnej okazji, żeby dołożyć i dokuczyć prezydentowi - dodaje.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Konrad Piasecki: Grecy mieli wojnę o piękną Helenę, my mamy wojnę o Krzysia. Panie ministrze, panie pośle warto ją toczyć?
Zbigniew Wassermann: Myślę, że warto, dlatego, że nie może być tak, żeby człowiek pełniący pierwszy urząd w państwie miał bez przerwy nakazywane co mu wolno, a co nie. Gdzie może się udać, a gdzie nie może. Czy może lecieć, czym nie może i kogo ma mieć w swojej ochronie. To jest bycie pod ciągłym naciskiem, pod ciągłą presją. Jemu niczego nie wolno. Ale kiedy pan premier Tusk wybierał się na urlop do Włoch, to 1500 kilometrów pokonał sam. Powiedział, że rezygnuje z BOR. Nie miał ochrony i nie budziło to żadnych komentarzy.
Konrad Piasecki: Czyli skoro premier rezygnował na urlop do Włoch ze swojej ochrony, to prezydent może podczas oficjalnego wyjazdu do Azji też z niej zrezygnować?
Zbigniew Wassermann: Człowiek, który ma być chroniony musi mieć poczucie lojalności, wiarygodności i zaufania do tego, kto go chroni. Jeśli tego nie ma, to czasami lepiej zrezygnować.
Konrad Piasecki: Ale ustawa o Biurze Ochrony Rządu twardo i jasno mówi, że prezydent musi mieć ochronę.
Zbigniew Wassermann: Jeszcze raz powtarzam. Pan prezydent nie jest zakładnikiem pewnej sytuacji. Pan prezydent pełni najwyższy urząd w państwie. To pan prezydent w pewnych sferach wydaje decyzje i polecenia i to pan prezydent jest przełożonym, także i oficerów BOR, bo sfera bezpieczeństwa jest tą sferą, której on ma coś do powiedzenia.
Konrad Piasecki: „Jeśli dana osoba godzi się być prezydentem, to godzi się także być ochraniana” – tak mówi były szef BOR, generał Gawor, który twierdzi, że BOR nie może odstąpić od ochrony prezydenta. To samo mówi rzecznik BOR.
Zbigniew Wassermann: Mieliśmy do czynienia z sytuacją kiedy ta ochrona działała w warunkach ograniczonych, ponieważ pan prezydent gościł na terenie innego państwa.
Konrad Piasecki: Ale teraz mówię o prawie do zrzeczenia się tej ochrony.
Zbigniew Wassermann: Powtarzam jeszcze raz argument, dlaczego to budzi aż takie ogromne emocje, a w przypadku pana premiera żadnych.
Konrad Piasecki: Ten ochroniarz w Gruzji zrobił, to co zrobił. Rozstał się na jakiejś ciemnej, gruzińskiej drodze z osobą, którą ma ochraniać. Czy taka osoba zasługuje aż na tak gorącą ochronę?
Zbigniew Wassermann: Pan prezydent mówi, ze zdecydowanie tak.
Konrad Piasecki: A pańskim zdaniem też tak jest? Przyzna pan, że Olszowiec popełnił błąd. Sam pan mówi, że ochroniarze nie powinni pod żadnym odstępować w Gruzji od ochrony prezydenta, a tak się zdarzyło.
Zbigniew Wassermann: Ale muszą mieć do tego warunki, żeby postąpić inaczej.
Konrad Piasecki: Ale to oni są od zapewniania tych warunków.
Zbigniew Wassermann: Uważa pan, że powinni wszcząć wojnę z Gruzinami?
Konrad Piasecki: Uważam, że nie powinni odstępować od prezydenta. Powinni się uprzeć, że będą jechali samochodem tuż za prezydentem, a któryś z nich będzie towarzyszył prezydentowi.
Zbigniew Wassermann: Ja winszuję. To są funkcjonariusze ochrony a upór to jest jeszcze kwestia możliwości jego przełamywania. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy doszłoby np. do bójki, albo starcia zbrojnego między ochroniarzami. Działali w takich warunkach i takich i okolicznościach, w jakich mogli działać.
Konrad Piasecki: Ale przecież to zaprzyjaźnione państwo gruzińskie. O jakiej bójce, o jakiej strzelaninie pan mówi? To powinno zostać załatwione z pomocą miłych i sympatycznych gestów.
Zbigniew Wassermann: Jeśli to zaprzyjaźnione państwo gruzińskie, to porozmawiajmy o istocie rzeczy. To zaprzyjaźnione państwo gruzińskie znajduje się w tragicznej sytuacji. Jest łamana jego suwerenność. Państwo, które ma zakusy imperialne, gwałci wszelkie porozumienia międzynarodowe. To jest istota tej sprawy. Jest istota relacji polsko-gruzińskich stosunków.
Konrad Piasecki: Czy zaprzyjaźnione państwo gruzińskie powinno wysyłać polskiego prezydenta na pierwszą linię frontu i kazać mu się kłócić nie wiem, czy do końca z trzeźwymi osetyjskimi pogranicznikami. W nocy, gdzieś na jakimś pograniczu dziwnym?
Zbigniew Wassermann: Myślę, że jak wielcy Europy nie zauważają tego, co jest istota tej sprawy i konfliktu, to ktoś musiał im na to zwrócić uwagę. Zwrócił na to polski prezydent i chwała mu za to.
Konrad Piasecki: Pan nie uważa, że to była gruzińska szopka propagandowa, zorganizowana na użytek tego, żeby świat się dowiedział.
Zbigniew Wassermann: Minister informacji Osetii przekonał mnie o tym, że nie. Szkoda, że nie przekonał o tym naszych służb.
Konrad Piasecki: Przekonał, dlatego, że służby w końcu uznały, że to Osetyjczycy strzelali. Tylko pytanie, po co Gruzini doprowadzili do tej sytuacji?
Zbigniew Wassermann: Nasze służby nie robą łaski, a to co pan Bondaryk podpisał w formie raportu sytuacyjnego to kompromitacja. A drugą kompromitacją było to, że ta prasówka wyciekła do prasy i można było się z nią zapoznać. A szesnastu poważnych funkcjonariuszy w państwie dostało taki właśnie, byle jaki dokument.
Konrad Piasecki: Z tego co słyszałem, to prasówka wyciekła od strony prezydenckiej. Właśnie po to, żeby skompromitować Bondaryka.
Zbigniew Wassermann: Oj, pan nie lubi prezydenta.
Konrad Piasecki: Nie. Powtarzam to, co słyszałem.
Zbigniew Wassermann: Trzeba zawsze weryfikować to, co się słyszy, bo inaczej działa pan tak, jak ABW. A to nie jest dobre.
Konrad Piasecki: Prezydenta uwielbiam. Uważa pan, że to zawieszenie ochrony prezydentowi, zawieszenie Krzysztofa Olszowca, to jakaś antyprezydencka, rządowa szykana?
Zbigniew Wassermann: Jasne, na każdym kroku, jeżeli można dokuczyć i dołożyć prezydentowi, to Donald Tusk, ani jego rząd nie rezygnuje z takich okazji.
Konrad Piasecki: Ale jeśli człowiek nie popisał się w Gruzji, jeśli ma być teraz przesłuchiwany przez prokuraturę, no to zawieszenie go i oddanie do dyspozycji prokuratury, a nie wysyłanie go do Azji, wydaje się być rozsądnym krokiem.
Zbigniew Wassermann: Mnie się wydaje, że jeżeli prezydent mówi, że mu ufa i w jego obecności jest bezpieczny, to niech pan prokurator go przesłucha, jak wróci z Azji po wizycie pana prezydenta. Nikt nie mówi, żeby nie wyjaśniać tej sprawy, ale takie działanie było nastawione w ewidentny sposób, żeby pana prezydenta pozbawić człowieka, co do którego on wielokrotnie, publicznie mówił: „to jest profesjonalista, mam do niego zaufanie i chcę, żeby ten człowiek mnie chronił”. Czego jeszcze potrzeba?
Konrad Piasecki: Ale profesjonalizmem się w Gruzji nie wykazał, więc być może to zaufanie powinno zostać choć trochę osłabione?
Zbigniew Wassermann: Powtarzam, można działać tak, jak pozwalają na to warunki. A takie były warunki w Gruzji i na tyle mu pozwolono.
Konrad Piasecki: A co do Krzysztofa Bondaryka – co powinien zrobić funkcjonariusz publiczny z pieniędzmi, które dostaje od poprzedniego pracodawcy?
Zbigniew Wassermann: Powinien przede wszystkim ujawnić publicznie, że taki fakt ma miejsce, tym bardziej, że dostaje propozycję pełnienia niezwykle wrażliwej funkcji i będzie kontrolował tego, którego pieniądze dostaje. Takie pieniądze, które są kilkakrotnie wyższe od pensji prezydenta i premiera.
Konrad Piasecki: Powinien się zrzec tych pieniędzy?
Zbigniew Wassermann: Nie, powinien ujawnić szczegóły okoliczności, w jakich te pieniądze dostaje . O jakim zakazie konkurencyjności mówimy, jeżeli dający te pieniądze wie, że on będzie szefem ABW.
Konrad Piasecki: O jakim zakazie konkurencyjności mówimy, jeżeli szef prezydenckiej kancelarii dostaje pieniądze z Orlenu? Żaden zakaz konkurencyjności, a pieniądze pan Kownacki bierze.
Zbigniew Wassermann: Pan żartuje porównując te sytuacje. Szef Orlenu nie podejmuje decyzji w zakresie bezpieczeństwa. Szef Orlenu nie ma być poza wszelkimi podejrzeniami, jak żona Cezara. O czym my mówimy?
Konrad Piasecki: Kto nie powinien być poza wszelkimi podejrzeniami? Szef Kancelarii Prezydenta, czy szef Orlenu?
Zbigniew Wassermann: Jeżeli pan ma wątpliwości, to powiem, że jeden i drugi.
Konrad Piasecki: Czyli szef Kancelarii Prezydenta, pobierając pieniądze, nie musi być poza wszelkimi podejrzeniami?
Zbigniew Wassermann: On nie kontroluje tych, od kogo pobiera pieniądze, nie działa w sferze bezpieczeństwa.
Konrad Piasecki: O nie, szef Kancelarii Prezydenta działa w każdej sferze, również w sferze bezpieczeństwa.
Zbigniew Wassermann: Myślę, że pan czyni nieuprawnione porównani i jest to też pewna tendencja pod adresem prezydenta.
Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo.
Zbigniew Wassermann: Dziękuję.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio