Niech prokuratury, sądy, policja ścigają wszystkich przestępców wczorajszych i dzisiejszych. Politycy do roboty dla Polski – mówi gość RMF Lech Wałęsa. I nie wyklucza startu w wyborach prezydenckich - Jestem gotów i wiem, jak to zrobić.
Tomasz Skory: Przez kilka ostatnich lat zachowywał pan autorytet, godność, spokój, a teraz znów się pan pakuje w bieżącą politykę. Po co to panu?
Lech Wałęsa: Jak przyglądam się temu, co proponują kandydaci; jak przyglądam się tym wszystkim popisom to szkoda mi, że trwonią nasze wspaniałe zwycięstwo. Mi przerwano w połowie drogi moją realizację i może udałoby się tak trochę podczyścić, dokończyć.
Tomasz Skory: Ale podając rękę Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, zapraszając go na imieniny razem z innymi liderami lewicy w towarzystwie profesora Geremka, Tadeusza Mazowieckiego, wysyła pan sygnał, który część ludzi określa mniej więcej tak: „zagrożona Magdalenka spotyka się, by radzić, jak uchronić swoje zagrożone interesy”. Tak to nazywają pańscy przeciwnicy.
Lech Wałęsa: Gdyby nie Magdalenka, toby pan też nie urzędował m.in. i ci wszyscy którzy mówią też by nie urzędowali. Niech więc nie żartują. Nie mają pomysłu na programy; na to, co zrobić dobrego dla Polski. Szukają zatem zastępczych form walki i miejsca walki. Ale nie o to chodzi. Ja chcę pokazać, że Polsce potrzebne jest porozumienie. Porozumienie to nie znaczy darowania przestępcom. Natomiast Polska bez porozumienia będzie bardzo małe efekty osiągać. Niech prokuratury, niech sądy, niech policja ścigają wszystkich przestępców wczorajszych i dzisiejszych. Politycy do roboty dla Polski, dla kraju.
Tomasz Skory: Polityka w ostatnich miesiącach wylądowała w krzakach; zamieniła się w rój atakujących się nawzajem owadów, które się mordują teczkami. Pan w tym wszystkim naprawdę czuje się potrzebny?
Lech Wałęsa: Tak, chcę zakończyć te wygłupy. Chcę to zakończyć jak najszybciej i zabrać tym małpom z brzytwą tę brzytwę.
Tomasz Skory: Pan chcąc ich pokonać, dodaje im siły. Prowokuje ich do kolejnych ataków, do mówienia „Bolek” Wałęsa, do sugerowania, że IPN nie uzna pana za poszkodowanego.
Lech Wałęsa: Gdyby nie Bolek, byście na 1 maja chodzili i krzyczeli: „niech żyje socjalizm i komunizm”; byście octu nie mieli. To wszystko spowodowało, że otworzyliśmy drogę i przekazaliśmy narodowi pełne zwycięstwo. A naród przez cwaniaków prowadzony, dopóki się nie obudzi i nie otrząśnie, to będzie tak jak jest.
Tomasz Skory: Ale za parę tygodni 25. rocznica historycznego sierpnia. Już teraz można przewidywać, że upłynie ona w cieniu tych wszystkich archiwów, SB, pan się nie czuje winny, że to będzie trochę przez pana; że brak lustracji, kiedy był na to czas, przez brak dekomunizacji, wspieranie lewej nogi…?
Lech Wałęsa: Wszystko przeze mnie… Tylko że ja proponowałem dajcie mi system prezydencki, dajcie mi dekrety, jak pogonię tych wszystkich pasożytów, rozliczę to wszystko. Wybraliście pana Kwaśniewskiego; wybraliście SLD. Macie, czego chcieliście. Opamiętajcie, dajcie mi zrealizować mi mój program, a Polska nie będzie wyglądała, tak jak wygląda.
Tomasz Skory: 5 lat temu pan przegrał, 10 lat temu pan przegrał. Tych dekretów pan nie dostanie, bo pańska prezydentura została zapamiętana jako okres niestabilny.
Lech Wałęsa: Przez 100 lat nie będzie takiej prezydentury. Pokażcie mi czego ja nie zrealizowałem, ale w klasie, gdzie ja walczyłem. Ja walczyłem o to, by naród wybierał, by naród rozwiązywał problemy, by naród się samorządził. Przekazałem całą władzę i przegrałem siebie. Pan myśli, że ja nie potrafiłbym grać Lenia, Castro? To najprostsze co można zrobić, ale ja wierzyłem w naród i wierzę. Ale na razie efekty są takie jakie są. Dodatkowo załamał się nam cały system ekonomiczny. Rozwiązaliśmy Związek Radzicki, Układ Warszawski, straciliśmy gospodarkę. Ja miałem plan Marshalla nowej generacji; ja miałem inną prywatyzację, ja miałem inny system polityczny. Gdyby naród mi dał – na 5 lat jeszcze – możliwość, bylibyśmy w innym miejscu.
Tomasz Skory: Ale nie dał, panie prezydencie. I pewnie teraz nie da.
Lech Wałęsa: Zaraz, zaraz. W każdym tym przypadku, była jakaś koncepcja. Zastanówcie się. Ja przegrałem, czy ci co koło mnie siedzieli? Ja proponowałem w tamtej kadencji – jeden kandydat z wolnościowej strony, prawybory, porozumienie na terenie Kościoła. Ale ojciec Rydzyk rozwalił wszystko. Dlatego jest tak, jak jest. Czy mój pomysł był zły? Czy nie należało tak zrobić? Nie. Czy nie należało mieć dekrety i inną prywatyzację, plan Marshalla? Nie. Więc czas na mądrość.
Tomasz Skory: Decyzję o kandydowaniu w wyborach prezydenckich ma pan podjąć za kilka dni, ale; ludzie kręcą głowami i myślą sobie Wałęsa znowu kluczy, jak Cimoszewicz zupełnie niby nie, a tak…
Lech Wałęsa: Mówiłem wam, że zwyciężę. Dokonałem czegoś. A kto mi wtedy wierzył. Nikt w tym kraju i za granicą. I tak sam byłem w stanie przeprowadzić Polskę, tylko trzeba było mi minimum nie przeszkadzać. Przeszkadzało mi wiele, to że stary system mi przeszkadzał, to można zrozumieć, ale przyjaciele robili z początku to samo na kartach esbeckich. To im esbecja podrzucała dokumenty, a nie mnie; to ich podpuszczała na mnie, bo byłem groźny. Dlatego że byłem w stanie, tak jak zwyciężyć komunę i bezpiekę, przeprowadzić kraj. W innym miejscu byśmy byli. Tylko że ja walczyłem przede wszystkim o demokrację. Dlatego w pewnym momencie przekazałem całość władzy narodowi. Naród wybrał, tak jak wybrał. Dał się ograć, uwierzył cwaniakom. Ale nie powie mi, że nie stawałem w jego obronie; że nie stawałem do dyspozycji. Czy mnie wybierze czy nie to mała sprawa. Ja tylko mówię, że jestem gotów i wiem, jak to zrobić.