Donald Tusk nie wyklucza, że w przypadku wygranej Platformy Obywatelskiej - zostanie premierem. W Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka lider PO zastrzegł jednak, że nie chce składać w tej sprawie jednoznacznej deklaracji, bo najpierw trzeba wygrać wybory.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Robotnik, który wykonał dobrą robotę – tak pan mówi o sobie – nie skazaniec idący na pewną śmierć?
Donald Tusk: Z cała pewnością nie. Jeśli widzieliście ten nastrój na sali sejmowej, to po raz pierwszy istotna, duża liczba posłów miała powód do satysfakcji i radości, chociaż nie jest to miejsce radosne. Jeśli pyta pan o moje wyobrażenia, prognozy co do tego jak będzie wyglądał Sejm po wyborach to nie jestem jakimś łatwym optymistą, bo wiem, że to jest dzieło mimo wszystko w połowie. Pierwszy etap zakończony, ale naprawdę głęboko w to wierzę, że wygrana jest możliwa, bo inaczej bym się nie porywał na te wybory.
Konrad Piasecki: To chyba jest pan osamotniony. Ja wiem, że te analogie i porównania do karpi przed wigilią nie są ani specjalnie smakowite, ani specjalnie nowatorskie, ale jak patrzę na nastrój w Platformie i w PiS, to mam takie poczucie, że to raczej wy jesteście karpiami niż oni.
Donald Tusk: Jak ja patrzę na nastrój w Platformie i w PiS, to nie mam żadnych wątpliwości. Kto wierzy w sens tego, żeby uczestniczyć w życiu publicznym, i kto wierzy we własne siły. Nie będziemy się oczywiście przekonywali przy pomocy pustych słów i pustych zawołań. Zobaczycie państwo jak wielu ludzi, którzy wiązali jeszcze pół roku temu nadzieje z PiS, zrozumiało, że Platforma jest jedyną sensowną alternatywą.
Andrzej Stankiewicz: To nie puste słowa panie przewodniczący. PiS ma służby specjalne, prokuraturę i media publiczne. W jaki sposób wy macie nadawać ton kampanii. Oni będą dyktować.
Donald Tusk: To bardzo ważna uwaga, bo wymienił pan te instytucje państwowe, czy będące pod kontrolą władzy państwowej, służby, prokuratura, media publiczne, które rzeczywiście będą wykorzystywane przez PiS w kampanii wyborczej. Ja między innymi dlatego proponowałem żeby rozwiązać Sejm, bo wiem, że jedyną odpowiedzią – czy skuteczną zobaczymy, bo dziś ja tej pewności nie mam - na media publiczne, służby, władzę państwową, prokuraturę mogą być głosy ludzi. To nie jest slogan.
Konrad Piasecki: Jest jeszcze jedna odpowiedź na to, albo jeszcze jedna alternatywa panie przewodniczący. Alternatywą było stworzenie jakiegoś rządu w tym parlamencie. Były jakieś poważne rozmowy na ten temat, czy to był tylko propagandowy humbug?
Andrzej Stankiewicz: Samoobrona np. proponowała, że poprze waszego kandydata na premiera, podniesie ręce za nim. Dlaczego pan nie zgodził się na takie rozwiązanie?
Donald Tusk: Nie było żadnych poważnych rozmów, natomiast były bardzo poważne naciski ze wszystkich możliwych stron, aby utworzyć rząd na bazie Samoobrony, Ligii Polskich Rodzin, SLD, PO - po to, aby powstały komisje śledcze. To był jedyny poważny powód, dla którego można było ten projekt rozważać. Myśmy zrobili bardzo dokładny rachunek, w jakim sensie, nie tylko polityczny, ale i rachunek sumienia. Wychodziło z tego absolutnie jednoznacznie – nie można w Polsce zbudować dobrego rządu, którego filarami będzie Samoobrona i LPR. Ja sobie zdaję sprawę, że wybraliśmy wariant być może ryzykowny, ale jedyny, który w dłuższej perspektywie da szanse na dobry rząd.
Andrzej Stankiewicz: A ja mam wrażenie, że nie godząc się na komisje śledcze, pan tak naprawdę puszcza oko do PiS. Nie wyklucza pan po prostu koalicji powyborczej z PiS.
Donald Tusk: Wiele dni temu, ale i wczoraj po samorozwiązaniu, powiedziałem i dałem słowo honoru, że jedną z pierwszych decyzji tuż po wyborach będzie powołanie komisji śledczych i to co najmniej dwóch. Będą musiały zostać wyjaśnione sprawy dotyczące okoliczności zatrzymania i śmierci Barbary Blidy…
Andrzej Stankiewicz: Nawet jeżeli pan będzie rządził z PiS?
Donald Tusk: Nie będzie PiS u władzy, tak długo jak nie zostanie wyjaśniona każda okoliczność tego bałaganu i tych dwuznaczności, jakie wytworzyli.
Konrad Piasecki: Ale będzie jakaś sytuacja po wyborach. Platforma niezależnie od tego jak dobry będzie miała wynik – my w niego wątpimy, żeby on był taki bardzo dobry – ale niezależnie jak on będzie dobry, to i tak samodzielnie rządzić nie będzie. To jak to, będziecie rządzić z PiS, nie rządząc z PiS i czekając na komisję śledczą ?
Andrzej Stankiewicz: Może z LiD-em będziecie rządzić i rozliczać PiS?
Donald Tusk: Skoro pan mnie tak zaczepił, to muszę z tej zaczepki skorzystać. Im więcej ludzi zwątpi w to, że możliwy jest dobry wynik Platformy, tym więcej ludzi będzie także wątpiło, że możliwa po wyborach jest: a – prawda jeśli chodzi o historie ostatnich miesięcy; b- dobry rząd. Dlatego proszę nie siać w sercach i umysłach Polaków wątpliwości, że to jest możliwe.
Konrad Piasecki: Pan musi być optymistą, ja jestem realistą. Patrzę na te dzisiejsze sondaże, a wszystkie badania mówią, że jeśli Platforma na miesiąc dwa przed wyborami nie prowadzi 10-15 punktami, to w dniu wyborów przegrywa. A dzisiaj te sondaże są mniej więcej pół na pół.
Donald Tusk: Nie ma takiej reguły.
Konrad Piasecki: Wszystkie dotychczasowe tak wyglądały wybory.
Donald Tusk: Nieprawda.
Konrad Piasecki: Wybory prezydenckie jak wyglądały? Prowadził pan z Lechem Kaczyńskim? Prowadził pan. Wybory parlamentarne Platforma oprowadziła z PiS. Przegraliście. Trzeciej porażki nie przeżyjecie, wie pan o tym.
Donald Tusk: Nieprawda.
Konrad Piasecki: Że nie przeżyjecie?
Donald Tusk: Nieprawda.
Konrad Piasecki: Że co?
Donald Tusk: Że ostatnie wybory Platforma przegrała. Ostatnie wybory Platforma wygrała. Rok temu odbyły się wybory samorządowe.
Konrad Piasecki: Ale ja mówię o poważnych wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Wybory samorządowe rządzą się innymi regułami.
Donald Tusk: Nie wiem jakie miasto, jaki region jest dla pana najbliższy…
Konrad Piasecki: Zawsze Warszawa.
Donald Tusk: … ale mówiąc o wyborach parlamentarnych, że są niepoważne, nie widzi pan jednej rzeczy. Że to były w ostatnim czasie jedyne poważne wybory, jeśli mówimy o prawdziwych sukcesach Polski. Proszę tego nie lekceważyć. Chciałabym też podkreślić, bo to jest dla mnie kluczowa sprawa, w jakim sensie doprowadziłem do samorozwiązania Sejmu. Nie dlatego, że mam gwarancje wygranej dla Platformy, tylko jest alternatywa, albo brać władzę z Andrzejem Lepperem, z Romanem Giertychem, SLD przy pomocy machinacji tutaj w kuluarach sejmowych, albo trwać przy władzy jak PiS przy pomocy prokuratury i służb specjalnych, albo zdecydować się, by ludzie ponownie wybrali władzę. Jeśli tak ponownie miałoby się zdarzyć – ja w to nie wierzę - że większość Polaków będzie chciała, aby PiS dalej rządził, to tak, na tym polega demokracja. Tylko ja jestem przekonany, że jest 100 powodów, dla których Polacy zdecydują, żeby PiS dalej nie rządził.
Andrzej Stankiewicz: Ale musi pan rozważać porażkę PO. Jeżeli tak się stanie oczywiście będzie to trzecia z kolei porażka firmowana przez Donalda Tuska na poziomie ogólnokrajowym. Może pan mieć bunt na pokładzie.
Donald Tusk: W tych pojedynkach wyborczych dotychczasowych, Platforma w pierwszych wyborach po powstaniu PO i PiS, pokonała PiS.
Andrzej Stankiewicz: Wtedy to były nowe ugrupowania, to jest zupełnie inna sytuacja.
Donald Tusk: Za każdym razem protestuję, kiedy propaganda PiS-owska bierze górę i kiedy mówicie językiem Jacka Kurskiego.
Konrad Piasecki: A ja protestuję przeciwko cofaniu się do historii. Wybierzmy przyszłość.
Donald Tusk: Ale to nie ja cofam się do historii. To panowie chcecie zupełnie niepotrzebnie udowodnić, że Platforma to jest ugrupowanie, które przegrywało. Nie. Platforma to jest nie tylko ugrupowanie do tego, żeby wygrać te wybory. Ale to co jest dużo ważniejsze od waszych złośliwości, czy uszczypliwości, jest to, że tam gdzie Platforma wygrywa, a wygrywa w wielu miejscach, czy to jest samorząd, czy to jest europarlament, czy wybory parlamentarne, tam przynosi to dobre skutki dla ludzi i to jest klucz.
Konrad Piasecki: Jedno pytanie, czy jeśli PO przegra, a rozumiem, pan też to zakłada, pan odejdzie z funkcji szefa PO?
Donald Tusk: Nie zakładam porażki.
Konrad Piasecki: Czyli nie odejdzie pan?
Donald Tusk: Nie zakładam porażki.
Andrzej Stankiewicz: Dobrze się pan prowadził w przeszłości? Pytamy dlatego, że mówi się, że w przeszłości właśnie pańskiej, PiS szuka haków na kampanię wyborczą.
Donald Tusk: Nie byłbym dzisiaj w tym miejscu, gdym się źle prowadził. Jeśli będziecie świadkami kampanii hakowej, takiej czarnej propagandy ze strony PiS, to dla mnie to będzie tylko jeszcze jednak motywacja i jeszcze jeden powód, dla którego warto tych ludzi odsunąć od władzy.
Konrad Piasecki: Czyli co, żadnych grzechów przeszłości PiS nie ma prawa wyciągnąć?
Donald Tusk: Niech pan rzuci we mnie kamieniem, jeśli pan sam, lub ktokolwiek w pańskim życiu panie redaktorze przeżył 50 lat bez grzechu.
Konrad Piasecki: Ja nie chcę być premierem. Pan chce. Ja jestem tylko skromnym dziennikarzem.
Donald Tusk: Każdy z nas ma naturalne powody, żeby być skromnym człowiekiem.
Andrzej Stankiewicz: Zna pan Ryszarda Krauze?
Donald Tusk: Tak oczywiście. Nie znam nikogo w Polsce, a szczególnie w Trójmieście, kto by nie znał Ryszarda Krauze. Ale w przeciwieństwie do niektórych polityków nie dysponuję numerem prywatnym jego komórki.
Andrzej Stankiewicz: Nie był pan w układzie gdańskim?
Donald Tusk: Nie ma układu gdańskiego. Zawsze to prostuję. Jeśli już posługiwać się językiem Jarosława Kaczyńskiego, to raczej układ gdyński, bo dla gdańszczanina to rozróżnienie ma pewnie znaczenie.
Konrad Piasecki: Nie ma jakichś nagranych rozmów Tusk-Krauze, które mogłyby posłużyć PiS w kampanii wyborczej, bo takie plotki w kuluarach sejmowych krążą?
Donald Tusk: Nie wykluczam, że PiS będzie prowadził kampanię przy pomocy nagrywanych rozmów, choć to głównie PiS zasłynął tym, że nagrywa rozmowy głównie między sobą w tej dość okrutnej walce wewnętrznej. Nawet gdyby się okazało, że wszystkie moje rozmowy PiS nagrywał, to nie są to rozmowy, z których musiałbym się ze wstydem tłumaczyć.
Konrad Piasecki: Mówi pan: „Jestem gotowy na wyborczy sukces. Nie zakładam porażki”. Załóżmy ten bardzo optymistyczny scenariusz – wygrywacie wybory. Tusk premierem?
Donald Tusk: To nie jest bardzo optymistyczny scenariusz.
Konrad Piasecki: Dla pana realistyczny.
Donald Tusk: Rozmawiamy w dniu, w którym wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to co zapowiadałem wiele miesięcy temu, że będzie to kampania, w której PO i PiS będą szły łeb w łeb. Że do ostatniej chwili nie będzie wiadomo, kto wygrał. To się sprawdza. To naprawdę jest scenariusz realistyczny.
Konrad Piasecki: To spójrzmy na ten scenariusz po wyborach. Tusk premierem? W pańskim rządzi marzeń.
Donald Tusk: Niewykluczone, ale wiecie panowie dlaczego unikam tego typu jednoznacznych deklaracji z bardzo prostego powodu. Polacy nauczyli także mnie i to dość dotkliwie, że nie akceptują polityków, którzy rozdają posady, nominacje i stołki zanim dostali rzecz najważniejszą, czyli nominacje od wyborców.
Konrad Piasecki: Ale głosując, Polacy chcą wiedzieć, kto będzie nimi rządził po wyborach jeśli wygra PO. Ponowię pytanie, kto będzie premierem rządu PO?
Donald Tusk: Niewykluczone, że ja.
Konrad Piasecki: Kto będzie w nim ministrem spraw zagranicznych?
Donald Tusk: Przy całym szacunku dla słuchaczy, to nie jest miejsce i moment żebym dzisiaj prezentował skład Rady Ministrów.
Andrzej Stankiewicz: To zapytajmy o listy wyborcze. Komu proponujecie start. Mówi się o premierze Buzku, o Radosławie Sikorskim, o Kazimierzu Marcinkiewiczu. Rozmawiacie z nimi wszystkimi?
Donald Tusk: Dzisiaj mówię do wszystkich, także do tych polityków, którzy jeszcze niedawno byli związani z PiS. Powtórzę te słowa sprzed kilkunastu dni – każdy, kto widzi co w Polsce się dzieje, jest przyzwoity i odpowiedzialny za Polskę, nie powinien współpracować z PiS. Te nazwiska, które pan wymienił to są potencjalni kandydaci PO.
Konrad Piasecki: Potencjalni czy już domówieni?
Donald Tusk: Potencjalni.
Konrad Piasecki: Radek Sikorski?
Donald Tusk: Potencjalny.
Konrad Piasecki: Jerzy Buzek? Namówi go pan na strat ze Śląska?
Donald Tusk: W przypadku Jerzego Buzka nie mamy żadnego problemu, bo to jest jeden z wybitnych patronów PO, identyfikujący się z nami. Bardzo też odpowiedzialny człowiek. Muszę go przekonać, że raz w życiu warto zrezygnować z mandatu, który pełni dziś, czyli eurodeputowanego i będę się starał go przekonać.
Andrzej Stankiewicz: A ściągnie pan z Londynu Kazimierza Marcinkiewicza? Ma pan tyle siły politycznej?
Donald Tusk: To są wszystko dorośli ludzie i bardzo poważni partnerzy i muszą mieć też czas do namysłu i do własnych decyzji. Ja nie będę nikogo kaperował na siłę, bo to nie może być jakieś szczególne poświęcenie. To nie jest jakaś szczególna pokuta kandydować w wyborach do Sejmu. Ja ciągle wierze, że to jest zaszczyt, żeby ubiegać się o głosy ludzi. Kto będzie chciał i będzie przyzwoity i zrozumie jedną rzecz – wszyscy razem powinniśmy doprowadzić do zmiany tego układu z uśmiechem i do wyboru lepszej władzy.
Dziękujemy za rozmowę.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio