Cały świat właściwie rozumie, dlaczego Bałtowie mają problem z pojechaniem do Moskwy, a nikt nie zauważy, że Polacy mają jakiś problem - mówi prof. Wojciech Roszkowski.
Tomasz Skory: Znakomity brytyjski historyk Norman Davis wczoraj w Muzeum Powstania Warszawskiego zaproponował, żeby rocznicy zakończenia II wojny światowej nie świętować, ale jedynie i na pewno pamiętać. Dla polskiego historyka jest to koncepcja do przyjęcia?
Wojciech Roszkowski: Jak najbardziej. Z punktu widzenia historii Polski, 7, 8 czy 9 maja właściwie nic ważnego się nie stało.
Tomasz Skory: Na całym świecie są podzielone zdania, kiedy ta wojna się skończyła?
Wojciech Roszkowski: Działania wojny w Europie zakończyły się rzeczywiście albo 8 albo 9 maja - różnie jest to przyjmowane. Natomiast na ziemiach polskich front właściwie już się przetoczył. W sensie politycznym sprawa była przesądzona do pewnego stopnia, a prawdziwe, ostateczne decyzje zapadły w czerwcu. 21 czerwca powstał Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej – ten właśnie jałtański. Jednocześnie, tego samego dnia na sali sądowej w Moskwie ogłoszono wyrok w sprawie Procesu Szesnastu. Symbolicznie to jest koniec wojny dla Polski.
Tomasz Skory: Rząd pełen goryczy i symbolizujący to, co mieliśmy potem przez następne kilkadziesiąt lat?
Wojciech Roszkowski: Rząd narzucony przez Wielką Trójkę plus aresztowanie władz reprezentujących Polskę.
Tomasz Skory: Czyli dla Polski, krajów naszej części Europy zakończenie wojny jest wydarzeniem nie dość, że kontrowersyjnym, pełnym paradoksów, to jeszcze nie do końca namierzalnym na osi dni i historii. Z jednej strony, to jest rzeczywiste zwycięstwo nad faszyzmem, a z drugiej strony, popadanie w niewolę, uzależnienie, okupację od Związku Sowieckiego. Wynika z tego, że może moglibyśmy właściwie zignorować te dzisiejsze obchody?
Wojciech Roszkowski: Właściwie tak, dlatego myślę, że wizyta prezydenta Kwaśniewskiego nie jest właściwie potrzebna ani udana.
Tomasz Skory: Prezydent tłumaczy, że został zaproszony imiennie. Dość wcześnie oświadczył, że pojedzie. Potem niezręcznie mu było się wycofać?
Wojciech Roszkowski: O to chodzi. Jeśli się dostaje zaproszenie, zwłaszcza w tak delikatnej sytuacji, to nie należy reagować pochopnie. Zwłaszcza, że wiadomo, że za tym zaproszeniem mogły pójść różne inne kroki i one poszły. Kroki bulwersujące opinię publiczną, kroki nieprzyjazne dla Polski. Te wszystkie oświadczenia kolejne dotyczące układu Ribbentrop-Mołotow, Katynia i samej Jałty, i jeżeli się prezydent zdeklarował z góry, że pojedzie, to już nie miał manewru. Gdyby przyjmował to elastycznie, to również mógłby elastycznie reagować na nieprzyjazne posunięcia Kremla.
Tomasz Skory: Dzisiaj wiemy, że Stany Zjednoczone przyznają się do jałtańskiego błędu. Już od dawna tego oczekiwaliśmy, to jest oczywistość. Z drugiej strony, Rosja nie zamierza przepraszać za pakt Ribbentrop-Mołotow, nie akceptuje słowa „okupacja”, kiedy mowa o historii naszej części Europy. To z kolei wstydliwie zbywa milczeniem wielu polityków europejskich. Czy polska dyplomacja wychodzi jakoś obronną ręką z oddania sprawiedliwości wydarzeniom historycznym? Prezydent Kwaśniewski wczoraj zachowywał się bardzo godnie, oddając hołd ofiarom stalinizmu, polskiemu rządowi.
Wojciech Roszkowski: Tak, ale tu nie chodzi o to, żeby zachować się godnie, tylko zachować się w taki sposób, który byłby widoczny i zrozumiały. To co zrobiła polska dyplomacja, wydaje mi się, jest słabo widoczne i słabo zrozumiałe.
Tomasz Skory: To jest widoczne w Polsce głównie i tylko w Polsce.
Wojciech Roszkowski: Właśnie, natomiast na zewnątrz jest słabo widzialne. Władze rosyjskie z pewnością zauważą, bo będą chciały zauważyć to ostre wystąpienie prezydenta i w odpowiednim momencie też to wykorzystają. Wydaje mi się, że trzeba było zachowywać się znacznie bardziej spokojnie i konsekwentnie, tłumacząc od początku wahania i nagłaśniając ich przyczyny.
Tomasz Skory: Tak jak zrobili Bałtowie?
Wojciech Roszkowski: Tak. Teraz cały świat właściwie rozumie, dlaczego Bałtowie mają problem z pojechaniem do Moskwy, a nikt nie zauważy, że Polacy mają jakiś problem.
Tomasz Skory: Panie profesorze, jak można reagować na coś, co na świecie nazywa się, a dzieje się w Rosji „pełzającą rehabilitacją Stalina”? Bo można o tym mówić, słuchając prezydenta Putina? Co my możemy z tym zrobić?
Wojciech Roszkowski: Skutecznie przedstawiać. Jak to robić? To jest bardzo otwarte pytanie. Idealnie byłoby skutecznie i wiarygodnie przedstawiać zakończenie wojny jako triumf jednego totalitaryzmu nad drugim, jeśli chodzi o Wschodnią Europę oczywiście. I pokazywać, tak jak próbujemy to robić w Parlamencie Europejskim, że wojna zakończyła się zupełnie inaczej na zachodzie Europy i zupełnie inaczej na wschodzie Europy. Dowodem tego było to ponowne zjednoczenie Europy po 1989 r. Jeżeli mówimy często o tym 1989 r., to bez tego, co się stało w Jałcie, ten 89 r. byłby zupełnie niezrozumiały.
Tomasz Skory: Trzeba to po prostu tłumaczyć, tłumaczyć i tłumaczyć.