Niech piszą sprostowania i wyjaśniają przeszłość - radzi w Kontrwywiadzie RMF FM Arkadiusz Mularczyk, tym wszystkim, których przeszłość, po opublikowaniu katalogów IP stanęła pod znakiem zapytania. Wg posła PiS i twórcy ustawy lustracyjnej, prezesi sądów powinni zapoznać się z materiałami IPN i zdecydować, czy dokumenty nie dyskwalifikują ich sędziów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Konrad Piasecki: Panie pośle, choć odrobina wyrzutów sumienia po publikacji katalogów IPN?
Arkadiusz Mularczyk: Nie mam wyrzutów sumienia. Myślę że wiele osób w Polsce czekało na takie właśnie informacje. Oczywiście może powstać pytanie, czy te informacje są informacjami wystarczającymi. Na pewno są pewną namiastką wiedzy, którą Polacy chcą mieć o osobach, które pełniły, czy też pełnią istotne funkcje publiczne w kraju.
Konrad Piasecki: Namiastka to świetnie powiedziane. Zobaczyliśmy nazwiska, zobaczyliśmy suche dane, na podstawie, których tak naprawdę trudno wyrokować o czyjejś winie, czy niewinności. Mamy dane przeciwko słowom. Pytanie, co zrobić z prezesem telewizji publicznej i członkiem kolegium IPN, który podpisał lojalkę?
Arkadiusz Mularczyk: Pierwotna wersja ustawy zakładała, żeby była możliwość weryfikacji tych dokumentów w procesie cywilnym. Obecnie mamy taką sytuację, że osoba, która uznaje, że dokumenty są nieprawdziwe, sfałszowane, czy też nieprecyzyjne, może napisać do IPN oświadczenie, czy też sprostowanie tych informacji i taki dokument, czy taka notatka tej osoby powinna być zawarta w archiwach IPN oraz na stronach internetowych publikowana.
Konrad Piasecki: Ale pytam pana jako polityka. Co powinien dziś zrobić Andrzej Urbański, człowiek, który jak wynika z tego katalogu, podpisał lojalkę w stanie wojennym?
Arkadiusz Mularczyk: Na pewno powinien się do tego w sposób publiczny odnieść i powinien skorzystać z instrumentów, które są przewidziane w ustawie. Czyli powinien napisać sprostowanie, uzupełnienie bądź swoje oświadczenie do tej lojalki.
Konrad Piasecki: A co powinni zrobić sędziowie, którzy figurują tam jako kontakty operacyjne i tajni współpracownicy? Tych sędziów mamy aż pięciu.
Arkadiusz Mularczyk: Jeśli chodzi o sędziów, to pokazuje w pewien sposób mechanizmy, które być może kierowały taką sytuacją, że te osoby przez wiele lat nie ujawniły tej okoliczności istotnej. Jeśli sędziowie Trybunału, którzy zostali zewidencjonowani jako kontakty operacyjne, nie widzą w tym nic złego, nie chcą sprawdzić tych okoliczności np. przed rozprawą, to świadczy w pewnym sensie o poziomie tych sędziów i poziomie pewnej grupy prawników, którzy uważają, że prawo dotyczy innych, maluczkich, ale nie dotyczy ich.
Konrad Piasecki: Ale też świadczy o poziomie tego pomysłu publikacji katalogów, bo z tych danych rejestrowych nie dowiadujemy się – pan to też zresztą zataił podczas rozprawy przed Trybunałem – że np. sędzia Jamróz został wyrejestrowany, bo odmówił współpracy z powodów moralnych. Drugi z sędziów został zarejestrowany dopiero 19 czerwca 1989 roku, czyli już po przełomie czerwcowym.
Arkadiusz Mularczyk: Protestuję, żeby pan używał sformułowania, że coś zataiłem.
Konrad Piasecki: Ale nie powiedział pan tego przed Trybunałem, taka jest prawda panie pośle.
Arkadiusz Mularczyk: Ja musiałbym przeczytać 30 stron dokumentów i tylko wtedy nie naraziłbym się na zarzut, że coś zataiłem. Proszę więc nie używać takiego sformułowania, ponieważ ono jest nieprawdziwe.
Konrad Piasecki: Ale kwestia tego, jak ta współpraca wyglądała jest kluczowa dla oceny tych ludzi. A z tych katalogów to nie wynika.
Arkadiusz Mularczyk: Te dokumenty były jawne od 15 marca, od czasu wejścia ustawy w życie i myślę, że rolą prezesów sądów, prezesów trybunału powinno być zapoznanie się z tymi dokumentami i wydanie oceny, czy te informacje kogoś dyskwalifikują czy też nie. Ale rozumiem, że nie ma takiej woli w tych środowiskach, ażeby dokonywać tzw. autolustracji własnego środowiska. W mojej ocenie zarzuty nie powinny być kierowane w stosunku do posłów i parlamentu, którzy stworzyli ustawę, która zakłada pewną jawność dokumentów bezpieki, tylko w kierunku środowiska, które nie chce się oczyścić, czy też dokonać pewniej oceny własnej przeszłości.
Konrad Piasecki: Czyli prezesi Trybunały Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego powinni podjąć decyzje co z tymi ludźmi?
Arkadiusz Mularczyk: Od 15 marca każda osoba w naszym kraju ma możliwość zapoznania się z tymi dokumentami, w tym prezes Stępień. Taką możliwość mają również prezesi innych sądów. Jeśli jakieś okoliczności w pewien sposób mogą rzutować na ocenę kwestii wiarogodności tych osób, to sami prezesi powinni w ramach procedur ustalić, czy te dokumenty nie dyskwalifikują osób, które pełnią kluczowe funkcje w wymiarze sprawiedliwości.
Konrad Piasecki : Panie pośle, czy pana zdaniem IPN złamał prawo, publikując katalog 10 dni później niż nakazywała ustawa?
Arkadiusz Mularczyk: Myślę, że na pewno nie było to wypełnienie ustawy, ponieważ ona nakazuje opublikowanie katalogu w ciągu pół roku. Zostawiam to ocenie panu redaktorowi i słuchaczom. Na pewno powinno to nastąpić w ciągu pół roku od wejścia w życie ustawy.
Konrad Piasecki : A nie czuje pan niedosytu, nie widząc w katalogu nazwisk parlamentarzystów i członków rządu?
Arkadiusz Mularczyk: Budzi to moje wątpliwości, bo ustawa nie zakłada możliwości wstrzymywania publikacji katalogu ze względu na fakt wyborów. Dlatego myślę, że prezes Kurtyka, wstrzymując publikację nazwisk tych osób, ma jakieś wykładnie przepisów prawa, które mu na taki krok pozwalają, bo ja na gruncie obecnej ustawy jej nie znajduje.
Konrad Piasecki: Czy pan jako polityk PiS-u i adwokat wytoczyłby proces PO za jej reklamówkę wyborczą?
Arkadiusz Mularczyk: W tej reklamówce było wiele nieprawdziwych informacji, które mogą wprowadzić społeczeństwo polskie w błąd co do roli ABW oraz pana prezydenta w tej całej sytuacji.
Konrad Piasecki: Ale tam nie mamy ABW tylko AWB i nie mamy prezydenta, tylko kogoś przedstawionego jako Leszek, nie wiemy, czy to prezydent.
Arkadiusz Mularczyk: Ale chyba nikt w Polsce nie ma wątpliwości, że chodzi tutaj o Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prezydenta. Więc w tej sytuacji nikt o zdrowych zmysłach w Polsce nie powie, że nie chodzi tutaj o pana prezydenta i służby specjalne.
Konrad Piasecki: Czy radziłby pan ABW i prezydentowi oddanie sprawy do sądu?
Arkadiusz Mularczyk: Jeżeli byłbym adwokatem w tej sprawie ABW i pana prezydenta, rozważyłbym taką możliwość, ale nie chce tego przesądzać, czy w trybie wyborczym należałoby ją skierować do sądu, niemniej należałoby się nad tym poważnie zastanowić.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio