Nie dostaliśmy od Narodowego Centrum Sportu informacji, że ta murawa nie posiada żadnego drenażu - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Romanem Osicą, szef PZPN Grzegorz Lato.

REKLAMA

Roman Osica: Narodowe Centrum Sportu obarcza was winą za to, że tego dachu nie można było odkryć, generalnie za to, że się ten mecz nie odbył. Kto jest winien w takim razie?
Większość polityków i NCS mówią PZPN. Co na to PZPN?

Grzegorz Lato: W obowiązku NCS jest przygotowanie boiska, płyty do grania, łącznie z drenażem i dachem, czy się zamyka, czy się otwiera. Takiej informacji, typu tego, że jeśli zacznie padać deszcz, to dach się nie zamyka, nie było, i nie było nigdy informacji, że ta murawa nie posiada żadnego drenażu. To jest na tej zasadzie, jak pan wychodzi rano, bierze pan parasol i podobno po południu ma padać deszcz to pan otwera od razu ten parasol i chodzi pan od rana z otwartym parasolem, bo może za chwilę będzie padał deszcz. Było polecenie delegata FIFA o zamknięcie dachu. No i jest pytanie zasadnicze: ani drenażu, ani dachu. To znaczy, ten dach jest po co?

Ale panie prezesie rzecznik NCS mówi, że to na wyraźne życzenie PZPN ten dach nie został zamknięty.

Powiem tak, że nie na moje życzenie czy PZPN, bo decyzję o zamknięciu, czy otwarciu dachu podejmuje delegat FIFA. Jeśli NCS nie zna przepisów "fifowskich" to proszę niech się zapozna. Jest to wyjaśnione wprost w tym oświadczeniu, że delegat podejmuje decyzję o tym, czy ma być zamknięty, czy otwarty dach, biorąc zdanie przedstawicieli dwóch zespołów. Czy otwieramy dach, czy zamykamy dach? Obydwa zespoły wyraziły zgodę, że dach ma być...otwarty. Nikt jednak nie poinformował delegata, że jak będzie padało i trzeba będzie ten dach zamknąć to my go nie zamkniemy.

Ale jak się pan ustosunkuje do tego co mówi i architekt i poprzedni szef NCSu, którzy zgodnie twierdzą, że ten dach da się spokojnie zamykać i otwierać kiedy jest deszcz, przy pełnym stadonie i już nawet było to robione kiedyś.

Powiem tak: widzę z tego, że NCS się broni, bo my wystąpimy o odszkodowanie do Ministerstwa Sportu i Turystyki, bo to jest ich własność, i do Ministerstwa Skarbu.

A ile tego odszkodowania?

Nie wiem. Zobaczymy.

Ale to są setki tysięcy?

Są to duże sumy.

Setki tysięcy? Milion?

Trudno powiedzieć. Niech pan zrozumie, że część kibiców nie przyjdzie dzisiaj na mecz, bo jeśli ktoś wziął sobie urlop i przyjechał gdzieś z Polski, to my musimy zwrócić za bilety.

O tym panie prezesie za chwilę, ile mniej wyniosą te roszczenia?

Nie mogę na dzień dzisiejszy tego powiedzieć. Specjalna komisja to oszacuje, jakie to są straty. Nie mówiąc o stratach wizerunkowych. Było polecenie delegata FIFA, o 20, jak zaczął padać deszcz, proszę zamknąć dach. Dostał odpowiedź, że przy deszczu nie można tego dachu zamknąć.

Deszcz padał o wiele wcześniej w Warszawie przecież, można było to przewidzieć. Zarzuty są tez takie, że ktokolwiek mógł sięgnąć sobie do pogodynki i sprawdzić, że będzie padało przez dłuższy czas w Warszawie.

To na pewno delegat dostał, jeśli chodzi po pogodę, ale nikt nie przypuszczał, że nie ma żadnego drenażu na tej płycie. My wynajmujemy obiekt. Ten obiekt musi w naszej umowie spełniać wszystkie warunki. Musi być płyta przygotowana. Stadion musi spełniać wszystkie warunki.
Jeśli my chcemy zamykać dach- to zamykamy. A drenaż to nie w naszej mocy. To nie ja projektowałem, czy oszczędzałem na tym, żeby nie połozyć drenazu.

Panie prezesie, co dalej z ludźmi, którzy kupili bilety i nie mogli dzisiaj przyjechać na mecz?

Będziemy dyskutowali. Dziś mamy gorąco, za chwilę ma się odbyć mecz. Na pewno będą musiały być zwroty, czy jakieś udogodnienia, czy zaproponujemy wymianę biletów na mecz Polska- Urugwaj. Jest parę propozycji, które w najbliższym tygodniu będą rozwiązane i na stronie internetowej do wszystkich zainteresowanych dotrą. Te bilety są ważne, jak najbardziej.