Jak ktoś jest takim wzorem otwartości, humanizmu, dialogu i też dobrego humoru, to ludziom nie mieści się w głowie, że może sięgać po umartwienia, bo wtedy kojarzy się ze średniowieczem - mówi ks. Grzegorz Ryś w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Konradem Piaseckim. Mogę zapewnić, że jeśli ktoś przejrzy archiwum po Karolu Wojtyle (…) to zobaczy go w zupełnie nowy sposób - jako żywego człowieka, a nie tylko jako ikonę wykształconą w mediach - dodaje.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Konrad Piasecki: Skąd w nas jest tyle niecierpliwości w tych wołaniach "Santo subito"?

Ks. Grzegorz Ryś: Nie wiem. Z jeden strony to niecierpliwość, z drugiej - jakiś wyraz wiary ludzi. Lepsze to niż odwrotnie, tzn. zdarzają się czasem kanonizacje czy beatyfikacje, które żyją jeden dzień. O wiele lepszy jest więc proces odwrotny, tzn. jeśli jest parcie oddolne, tak powiedzmy, czyli jest ktoś, kto dla ludzi naprawdę jest ważny, jest dla nich jakimś przewodnikiem w wierze, jest znakiem jakiejś wielkiej wartości, a Kościół raczej z trudem nadąża i hamuje, co tak troszkę widać, że tak się dzieje.

Konrad Piasecki: To odliczanie tygodni, miesięcy, podawanie kolejnych dat - księdza to mierzi?

Ks. Grzegorz Ryś: Ja sobie spokojnie czekam.

Konrad Piasecki: Długo będziemy czekać?

Ks. Grzegorz Ryś: To niewłaściwy adresat tego pytania.

Konrad Piasecki: Ale jest coś takiego, tzn. wszyscy spodziewali się, że ten proces pójdzie jak po maśle, że to będzie szybkie, błyskawiczne, łatwe. Czy coś się przeciąga, czy coś się przedłuża - czy to naturalne, że kościelne beatyfikacyjne młyny mielą tak powoli?

Ks. Grzegorz Ryś: To, co było do zrobienia w Krakowie, myślę, że zrobione zostało bardzo sprawnie. Rozmiar tego, co trzeba było zrobić, był naprawdę duży. W procesie trzeba jednak sprawdzić prywatną korespondencję. Korespondencja prywatna Ojca Świętego jest z czasu krakowskiego. To jest tak potężny zbiór, że myślę… Tyle mogę powiedzieć, że liczyliśmy kiedyś, tak średnio, to on odpisywał na siedem listów dziennie.

Konrad Piasecki: Ale dlaczego istnieje potrzeba tak dokładnego prześwietlenia życia Jana Pawła II? To chyba nie wynika z podejrzliwości?

Ks. Grzegorz Ryś: No nie, ale z jednej strony nie chcemy iść na skróty, a z drugiej byśmy przyspieszali, tak? Właśnie o to idzie, żeby nie iść na skróty - to po pierwsze. Po drugie, wszystkie badania, które służą kanonizacji przyszłej, są po co? Tak naprawdę są po to, żeby poznać osobę. Ja mogę zapewnić, że jeśli ktoś przejrzy archiwum po Karolu Wojtyle w Krakowie, czy tym bardziej w Rzymie, to zobaczy go w zupełnie nowy sposób - jako żywego człowieka, a nie tylko jako taką ikonę wykształconą w mediach.

Konrad Piasecki: Ale to jest trochę działalność bardziej zbliżona do działalności adwokata i obrońcy czy bardziej do prokuratora - kogoś, kto szuka jakichś słabości czy szuka czegoś, co mogłoby być przeszkodą w tym procesie?

Ks. Grzegorz Ryś: Nie, nie - ani to, ani to. Dlatego, że jedno i drugie by wynikało już z pewnej tezy. Tu raczej chodzi o to, żeby pokazać osobę jaką jest. Komisje historyczne, to z reguły historycy. Historycy to nie są ludzie, którzy mają tezę, którą dowodzą.

Konrad Piasecki: A jak ksiądz reaguje na te informacje pojawiające się publicznie i oficjalnie - o umartwieniach papieża. Czy ksiądz uważa, że dobrze, że takie rzeczy pojawiają się w domenie publicznej?

Ks. Grzegorz Ryś: Jak są prawdziwe to dobrze.

Konrad Piasecki: A te są prawdziwe?

Ks. Grzegorz Ryś: Myślę, że tak. Też troszkę dobrze, jak taki łatwy obraz papieża się jednak zburzy, bo nie za bardzo ludziom mieści się w głowie, jak ktoś kto jest np. takim wzorem otwartości, humanizmu, dialogu i też dobrego humoru itd. może sięgać po umartwienia, które się ludziom kojarzą ze średniowieczem. Nie on jeden: Franciszek był człowiekiem radosnym, miał stygmaty; Tomasz More się biczował, choć był jednym z najważniejszych humanistów w XVI w. Nam się wydaje, że w tym jest jakaś sprzeczność. W tym sprzeczności nie ma - jest synteza.