Oleksy namawiał mnie do składania fałszywych zeznań w sprawie syna Leszka Millera - ujawnił Aleksander Gudzowaty, gość Kontrwywiadu RMF FM. Oleksy był jednym z bohaterów tzw. taśm Gudzowatego, potajemnie nagranych rozmów biznesmena z jego gośćmi.

REKLAMA

Gość Kontrwywiadu podkreślił, że opinia publiczna poznała tylko część taśm - resztę ma prokuratura.

Gudzowaty zdradził na antenie RMF FM, że Józef Oleksy przyszedł do niego, aby namówić go do fałszywych zeznań wobec syna Leszka Millera: Namawiał mnie do tego, żebym ja zeznał w prokuraturze w związku z tym śledztwem, że ten naciągał mnie na łapówkę. Biznesmen zaznaczył, że nagraną taśmę z tą rozmową przekazał prokuraturze.

Aleksander Gudzowaty odnosząc się do sprawy Ryszarda Krauzego, stwierdził, że na jego miejscu wróciłby do Polski. Moje korzenie są w Polsce - zaznaczył. Dodał: …błędem jest to, co w tej chwili się dzieje – ten festiwal pogardy dla biznesu i ludzi bogatych (…) Bogaci są potrzebni; są liderami.

Komentując sprawę telefonu Ryszarda Krauzego do prezydenta Lecha Kaczyńskiego powiedział: Nie mam numeru do pana prezydenta. I uważam, że w żadnej sprawie bym do prezydenta nie zadzwonił, bo nie jest to jego działka.

Gudzowaty podkreślił, że nie ma dobrych układów z rządzącą partią. Ja w ogóle nie znoszę polityków (…), moje kontakty z polityką, co jest w pewnym sensie atrakcyjną informacją, sprowadzały się do tego, żeby namawiać ich do zaprzestania agresji przeciwko mnie.

Gość Kontrwywiadu RMF FM podkreślił, że od kilkunastu lat domaga się wyjaśnienia powodów ataku na niego przez polityków i służby specjalne. Gdzie grożono mi zabójstwem. Była aranżacja takiej sytuacji porwania mojego syna, gdzie tacy oficerowie – najwyżsi w UOP-ie pan Miodowicz i pan Niemczych w swoim czasie w 1993 r. sfałszowali w świadomy sposób dokumenty na nasz temat dla potrzeb premiera.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Konrad Piasecki: Panie prezesie, gdyby dziś w pańskich drzwiach, tu obok nas stanęli oficerowie CBA, ABW, CBŚ czy czegoś jeszcze innego, to do kogo by pan zadzwonił?

Aleksander Gudzowaty: Zaprosiłbym na kawę.

Konrad Piasecki: Ale oni pewnie kawy by z panem pić nie chcieli.

Aleksander Gudzowaty: Ja nie wiem, nie mam powodów, żeby oni tu przychodzili. Nie mam powodu, żebym miał dzwonić.

Konrad Piasecki: Ryszard Krauze pewnie też by tak powiedział.

Aleksander Gudzowaty: To jest tak. Rozumiem, że pan chce zauważyć, że pan Ryszard Krauze dzwonił do prezydenta.

Konrad Piasecki: Właśnie. Ma pan numer telefonu chociaż do Lecha Kaczyńskiego?

Aleksander Gudzowaty: Nie mam numeru do pana prezydenta. I uważam, że w żadnej sprawie bym do prezydenta nie zadzwonił, bo nie jest to jego działka.

Konrad Piasecki To jest dziwne, bo to właśnie panu poniekąd Lech Kaczyński zawdzięcza prezydenturę.

Aleksander Gudzowaty: Czy to ma być rozmowa poważna czy takie szarpanie mnie?

Konrad Piasecki: Bardzo poważna.

Aleksander Gudzowaty Kaczyński zawdzięcza prezydenturę sobie.

Konrad Piasecki Wyborcom, ale także człowiekowi, który uwolnił go od tego, żeby był człowiekiem karanym.

Aleksander Gudzowaty: Ja miałem incydent rzeczywiście, który formalnie mógł mu przeszkodzić, ale Lech Kaczyński zachował się jak człowiek, który potrafi przeprosić. I uznałem to za jego zaletę i dlatego doszło do pogodzenia się i nie ma sprawy. Trzeba umieć to robić.

Konrad Piasecki: W każdym razie pan z rządzącymi braćmi i z rządzącą partią nie ma tak dobrych układów jak Ryszard Krauze.

Aleksander Gudzowaty: Nie, ja w ogóle nie znoszę polityków. Uważam, że to politycy spowodowali w Polsce to gwałtowne obniżenie standardów, że politycy nie przygotowali się do kierowania gospodarką, bardzo napaskudzili. Muszę panu powiedzieć, że moje kontakty z polityką, co jest w pewnym sensie atrakcyjną informacją, sprowadzały się to tego, żeby namawiać ich do zaprzestania agresji przeciwko mnie.

Konrad Piasecki: Zaraz, zaraz. Bo przecież pan jeszcze zatrudniał polityków. Wiesława Kaczmarka na przykład.

Aleksander Gudzowaty: Nie, nie zatrudniam Wiesława Kaczmarka.

Konrad Piasecki: Zwolnił go pan?

Aleksander Gudzowaty: Tak, nasza przygoda się skończyła.

Konrad Piasecki: Okazał się nie tak dobrym biznesmenem jak politykiem, ponieważ politykiem też okazał się niespecjalnie dobrym...

Aleksander Gudzowaty: Ja myślę, że żadem polityk nie będzie dobrym biznesmenem.

Konrad Piasecki: To po co ich pan zatrudniał?

Aleksander Gudzowaty: Z nadziei. Ja od 14 lat domagam się od polityków wyjaśnienia powodów ataku, jaki był na mnie prowadzony przez polityków i polskie służby specjalne. Gdzie grożono mi zabójstwem, była aranżacja takiej sytuacji porwania mojego syna, gdzie tacy oficerowie najwyżsi w UOP-ie, jak pan Miodowicz i pan Niemczyk w swoim czasie, w 1993 r. sfałszowali w świadomy sposób dokumenty na nasz temat, dla potrzeb premiera, dla potrzeb czarnego PR. I to niebanalna sprawa, ja od kilkunastu lat dopominam się od polityków, żeby ułatwili mi dojście do prawdy, co czyni teraz prokuratura apelacyjna i nie udało mi się.

Konrad Piasecki: Wszyscy politycy sprzysięgli się przeciwko Aleksandrowi Gudzowatemu?

Aleksander Gudzowaty: Nie wszyscy, ale kolejne rządy, prezydenci i premierzy dostawali w tej sprawie dokumentację. Teraz to udowodniła prokuratura apelacyjna. I na tym tle wyciągnąłem taki wniosek, że jest coś ponad racje formalne, co się nazywa mafią, "lożą minus pięć", porozumiem polityków ze służbami.

Konrad Piasecki: Ta mafia, ta loża, ta "loża minus pięć" to jest takie jak to Kaczmarek-Krauze-Lepper?

Aleksander Gudzowaty: Tego nie wiem, to jest nie moja sprawa. Ale dam panu inny smaczny kąsek. Ostatnio, Bogu ducha winien, zasłynąłem ze sprawy taśm Oleksego

Konrad Piasecki: Oj, było głośno.

Aleksander Gudzowaty: Właśnie, było głośno. Okazało się, że Oleksy do mnie przyszedł po to, żeby się dowiedzieć co jest w śledztwie prokuratorskim. To jest raz. Jak gdyby nie jego sprawa. Ale co najgorsze. Przyszedł po to, żeby namawiać mnie do składania fałszywych zeznań, mających potwierdzić, że syn premiera naciągał na łapówkę.

Konrad Piasecki: Zaraz, zaraz. Oleksy chciał wrobić – mówiąc kolokwialnie – syna Leszka Millera?

Aleksander Gudzowaty: Tak jest. Namawiał mnie do tego, żebym ja zeznał w prokuraturze w związku z tym śledztwem, że ten naciągał mnie na łapówkę. To już nawet nie o to chodzi…

Konrad Piasecki: A naciągał?

Aleksander Gudzowaty: Skąd.

Konrad Piasecki: A udało się Oleksemu przekonać pana?

Aleksander Gudzowaty: Chcę dokończyć. Chcę zwrócić panu uwagę, jak duża musi być stawka sprawowania władzy, skoro Oleksy namawia do takiej podłości. Dlaczego? Jest w tym coś, prawda?

Konrad Piasecki: A to jest na tej taśmie nagrane?

Aleksander Gudzowaty: To jest na tej taśmie.

Konrad Piasecki: Bo dziennikarze przesłuchiwali tę taśmę – nie ma tam wprost takiego namawiania.

Aleksander Gudzowaty: Dziennikarze przesłuchiwali fragment taśmy.

Konrad Piasecki: Czyli to nie jest cała taśma.

Aleksander Gudzowaty: Nie jest cała taśma. Ale nie o tym mówię.

Konrad Piasecki: Ale ja o to chcę zapytać.

Aleksander Gudzowaty: Jaka musi być wielka stawka, że dwukrotny marszałek Sejmu, premier, namawia do uczynienia takiej podłości swojemu politycznemu koledze?

Konrad Piasecki: Pan zawiadomił o tym prokuraturę?

Aleksander Gudzowaty: Oczywiście.

Konrad Piasecki: Prokuratura ma taśmę, na której jest to nagrane?

Aleksander Gudzowaty: Prokuratura ma wszystko.

Konrad Piasecki: To Oleksy powinien mieć potężne problemy – potężniejsze niż dzisiaj Kaczmarek?

Aleksander Gudzowaty: Niech pan rozmawia z Oleksym i prokuraturą. Jest jak jest – ciche porozumienie, tolerancja – w złym tego słowa znaczeniu, że takie rzeczy są. Mówię to pierwszy raz, bo mnie pan trochę sprowokował, a poza tym nie podobają mi się komentarze na temat tych taśm, bo wszystkie one mijają się z prawdą.

Konrad Piasecki: To były taśmy. Dzisiaj Ryszard Krauze nie wraca do Polski. Pan by wrócił na jego miejscu, mając wizję przesłuchania, być może aresztowania?

Aleksander Gudzowaty: Moje korzenie są w Polsce. Trzeba jedną rzecz zrobić, że każdy interes musi być jednak uczciwy. Daje to poza komfortem spokoju także brak rozstrzygania takich dylematów, o których pan w tej chwili mówi.

Konrad Piasecki: Biznes Krauzego nie jest uczciwy?

Aleksander Gudzowaty: Nie wiem. Pan mnie pyta, czy ja bym wrócił? Ja był wrócił, oczywiście. I chcę powiedzieć, że błędem jest to, co w tej chwili się dzieje – ten festiwal pogardy dla biznesu i ludzi bogatych, bo to wygląda tak, jakby sobie politycy robili klakę poprzez organizowanie grup biednych ludzi do walk – takie janosikowanie. To jest śmieszne. Bogaci są potrzebni; są liderami, a w każdym zawodzie są liderzy.

Konrad Piasecki: Czyli jest coś takiego, jak solidarność bogatych? Pan współczuje Krauzemu?

Aleksander Gudzowaty: Nie. To powinna być świadomość obywatelska, że w każdym zawodzie są liderzy, tak samo i w ekonomii. Od tego zależy biznes. Przecież bogaci nie jedzą tych pieniędzy. Tu mamy ciekawą sytuację tezauryzacji pieniądza. One są w banku, pracują dla innych ludzi. Nie ma rozwiniętego kraju bez drożdży, bez bogatych ludzi. To trzeba zrozumieć. To nie może być przekręt. Jeden warunek – muszą być uczciwi. Z tego trzeba sobie zdawać sprawę.

Konrad Piasecki: To ostatnie pytanie: kiedy pan dzisiaj patrzy na kłopoty Krauzego…

Aleksander Gudzowaty: Ja nie wiem, czy pan Krauze ma kłopoty.

Konrad Piasecki: No ma. Unika prokuratury i służb.

Aleksander Gudzowaty: Ja nie jestem w stanie oceniać pana Krauzego. Mój pogląd na pana Krauzego jest tylko taki, że jest to znakomity biznesmen, mądry człowiek, umiejący się doskonale poruszać w środowiskach, ale czy ma powody do kłopotów? Tego nie wiem. Tyle jest w mediach czasami przesadzonych informacji – panowie gonią za popularnością tak zwaną; z każdego tematu robicie sensację – może to jest krzywda dla Krauzego, a może nie jest krzywdą. To musi rozstrzygnąć prokuratura.

Konrad Piasecki: Ale dzisiaj sensacji dostarczył Aleksander Gudzowaty, mówiąc, że Józef Oleksy namawiał go do tego, żeby mataczył w śledztwie.

Aleksander Gudzowaty: To nie jest sensacja, to jest strasznie upokarzająca dla Oleksego sytuacja. I to jest wielkie świństwo między naszymi politykami. To nie biznes jest winien, to politycy są zdegenerowani.

Konrad Piasecki: Dziękuję bardzo.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio