Robimy wieś na tle Europy - tak Hanna Gronkiewicz Waltz z PO i gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM ocenia starania rządu o zablokowanie fuzji Pekao SA i BPH.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kamil Durczok: Komu i po co potrzebna ta wojna o banki?
Hanna Gronkiewicz-Waltz: To jest takie odwrócenie uwagi od tego, że rząd nie przedstawia specjalnie dużo ustaw. Muszę powiedzieć, że w komisji skarbu były tylko dwie ustawy i praktycznie wszystkie były z poprzedniego rządu, zarówno jeśli chodzi o sprawy delegatu jak i komercjalizacji – były to projekty przygotowane przez poprzedni rząd, jeszcze przed wyborami. Myślę, że chodzi też o takie przykrycie sprawy inwigilacji dziennikarzy, bo myśmy chcieli powołania tej komisji, w związku z tym jest to taki chwytliwy społecznie problem. Banki są symbolem bogactwa i nie są specjalnie kochane.
Kamil Durczok: To jest już solidna wojna. Czy to dobrze, że do gry między rządem a UniCredito wkroczył prokurator generalny?
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Jest to zgodne z prawem, bo prokurator jest stroną...
Kamil Durczok: Jest członkiem rządu – ma prawo.
Hanna Gronkiewicz-Waltz: To nie jest kwestia rządu. Chcę wyraźnie powiedzieć, jako prawnik i administratywista, że nie ma interesu prawnego tutaj Skarb Państwa. Natomiast w rolę strony – co zresztą jest reliktem systemu radzieckiego – może wkroczyć prokurator. Zgodnie z prawem tak jest. A tak nie powinno być - w innych krajach postkomunistycznych ten przepis dawno nie obowiązuje, że prokurator może być w roli strony. Skarb jest takim samym właścicielem jak każdy inny i nie ma jakichś specjalnych praw, bo tak było w socjalizmie.
Kamil Durczok: Są przedstawiciele rządu dopuszczeni do tego postępowania.
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Przede wszystkim jest prokurator, jeśli jest interes społeczny.
Kamil Durczok: Również prokurator generalny, który jest ministrem sprawiedliwości i jest członkiem rządu.
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Tak przyjęto, nie z punktu widzenia rządu, tylko z kodeksu postępowania administracyjnego. Rząd nie ma nic do tego, bo jest to bank prywatny. Rząd ma tam 4 procent akcji i z tego nic nie wynika. W socjalizmie żeśmy uczyli, że rząd może mieć egzekucje wcześniejsze przed innymi, że rząd jest taką świętą krową. W gospodarce rynkowej, w demokracji jest jednym akcjonariuszy.
Kamil Durczok: Ale czy w imię pewnej czystości tej transakcji, by w tej sprawie nie musiała powstawać kolejna komisja śledcza, nie jest lepiej, by dokumenty, wszelkie służby do tego powołane prześwietliły każdy aspekt tej transakcji?
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Zgodnie z prawem jest taki organ, który nazywa się Komisja Nadzoru Bankowego i za to odpowiada. Oczywiście, można kontrolować, będzie nawet w sposób śledczy kontrolowana Komisja Nadzoru Bankowego, z tym że jest to naruszanie pewnych zasad praworządności podziału między organami. Tam rząd ma nie swoich przedstawicieli, ale osoby, które są w rządzie, w związku z tym powinien mieć do nich zaufanie. W momencie, kiedy one wchodzą do tego organu – tak jak sędzia – stają się niezależne. Nie są ministrem – pani wicepremier Gilowska nie jest wicepremierem, jest wiceprzewodniczącą Komisji Nadzoru Bankowego. Tak samo, jak w przypadku Komisji Papierów Wartościowych i Giełd dawny mój przedstawiciel NBP nie jest już pracownikiem NBP, tylko osobą, która jest merytorycznie przygotowana, by członkiem Komisji Papierów Wartościowych i podejmuje suwerennie decyzje. Nie mogłam mu dać żadnej instrukcji. W związku z tym jest tyle osób, do których rząd ma zaufanie, że rząd może polegać na tym, że decyzja będzie zgodna z prawem. A premier mówi wyraźnie, że tylko wtedy, gdy jest niewiarygodny właściciel - UniCredito jest znanym bankiem, no już ileś lat prowadzi bank Pekao SA, więc to nie jest jakiś nowy inwestor. W przypadku nowego inwestora badało się zwykle dużej. Wszystko może zbadać, może grać na zwłokę.
Kamil Durczok: W tym boju mamy wytoczone armaty największego kalibru: premier się spotyka z Włochami, ABW wysyła listy, prokuratura żąda dokumentów, Europejski Bank Centralny protestuje. A w końcu dziś przeczytałem w prasie, że zręby porozumienia w tej sprawie są już gotowe. Wie pani, jak młodzież mówi na taką sytuację. Premier też czasami używa takiego języka: to jest ściema.
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Ja myślę, że chodzi tutaj po prostu o odsunięcie tej decyzji w czasie w związku z tym jest chęć dostępu do kontroli finansowej. Wiadomo, że z punktu widzenia nadzoru bankowego i bezpieczeństwa depozytów – tylko pod tym kątem bada zawsze nadzór bankowy, a organy podatkowe badają pod innym kątem – myślę, że tutaj inwestor prawdopodobnie wszystko ma w porządku. Jest to odciąganie decyzji. Nie wiem, w jakim celu, nie wiem, o czym rząd negocjuje, dlatego że Komisja Nadzoru Bankowego już dużo rzeczy osiągnęła poprzez długi czas rozpracowywania tej sprawy. No i tutaj niestety rząd się tak zachowuje – pan mówi, że młodzież na to mówi „ściema” – ja powiem, że robimy wieś na tle Europy. I w związku z tym to, że inni się czasami w ten sposób zachowują, to nie znaczy, że jak ktoś bije żonę, to my też mamy tę żonę bić.
Kamil Durczok: Zmieńmy temat w takim razie. Pani poseł, czy pani wierzy w cuda?
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Ja wierze w cuda.
Kamil Durczok: W polityce też?
Hanna Gronkiewicz-Waltz: No ja myślę, że są takie różne zbiegi okoliczności – jedni to nazwą właśnie zbiegiem okoliczności, inni cudami. Wierzę, powiedziałabym, najmniej w polityce.
Kamil Durczok: Od wczoraj jest dyskutowany taki cud, który się nazywa zejście Platformy i PiS-u. To w takie cuda pani wierzy?
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Ja myślę, z punktu widzenia Platformy Obywatelskiej, myśmy nigdy nie mówili w sposób wrogi „nie”. Te warunki, które nam proponowano, były nie do przyjęcia. Kiedy nam mówiono, kto jest dobry, a że Komorowski niedobry, a Tusk dobry, a Niesiołowski niedobry, a inni dobrzy. Jednym słowem, myślę, że nie ma rzeczy, które się w polityce nie mogą zdarzyć. Właśnie w polityce nie mówi się nigdy słowa „nigdy”. No na pewno przede wszystkim PiS musi wycofać wniosek, żeby jakieś rozmowy były.
Kamil Durczok: Ale mówi, że nie wycofa, przynajmniej na razie. Czyli cudów nie będzie, tak to wygląda.
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Wynika, że jeszcze nie.
Kamil Durczok: A będzie 9 czy 10 członków komisji bankowej?
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Po pierwsze jest już podjęta uchwała, że dziesięciu. I teraz jak PiS policzył dobrze na paluszkach, że to może mu nie dać tylu osób, ile by chciał, to nagle mówi, że dziewięciu. My tak naprawdę uważamy, że może być sześciu – po jednym z każdej partii. I to będzie sprawiedliwie, nie musi być żadnych szczególnych parytetów. Każda partia polityczna powinna mieć reprezentanta i starczy. Będzie to szybciej szło i mniej będzie pokazów przedwyborczych.
Kamil Durczok: Końcówka gorącego sejmowego tygodnia przed nami. Hanna Gronkiewicz-Wlatz, dziękuje bardzo.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio