Swoją opinię na temat problemów SLD chcę ograniczyć do stwierdzenia, że jest to partia i środowisko polityczne dotknięte poważną chorobą - mówi szef dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz. Gość "Faktów" dodaje, że według niego chore są wszystkie partie i środowiska polityczne.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, te ostatnie dni wyglądały jak spełnienie marzeń o Polsce silnej, docenianej – amerykański prezydent na Wawelu, brytyjski premier w Warszawie, polski prezydent w Petersburgu. Czy ma pan takie poczucie, że w ostatnich miesiącach i tygodniach Polska wkroczyła do innej ligi światowej dyplomacji?
Włodzimierz Cimoszewicz To są niezwykłe dni, niezwykłe tygodnie. To jest czas niezwykłej aktywności politycznej naszego kraju, ale także dyplomatycznej, w stosunkach międzynarodowych. Jest rzeczą ewidentną, że zarówno w związku z wstępowaniem do UE, jak i właściwymi decyzjami, jakie podjęliśmy w trudnych, kontrowersyjnych sprawach międzynarodowych, takich jak Irak, pozycja Polski uległa wzmocnieniu.
Konrad Piasecki: Nie ma pan takiej obawy, że dzisiaj jesteśmy potrzebni, że dzisiaj jesteśmy jedną z tych twarzy wojny w Iraku, a za parę miesięcy okaże się, że nam zostanie znowu wskazane miejsce w szeregu i będziemy musieli się cofnąć?
Włodzimierz Cimoszewicz Różnie może być. Raz osiągnięte sukcesy nie są nigdy gwarantowane na zawsze. Trzeba dążyć do utrwalania ich i w związku z tym zawsze właściwie odczytywać interesy swojego państwa: te w dniu dzisiejszym, jak i te w odleglejszej perspektywie, podejmować decyzje niezbędne, nawet jeśli są trudne, nawet jeżeli tak, jak w przypadku Iraku trzeba to zrobić wbrew poglądom większości własnych rodaków. Trzeba być aktywnym, trzeba być kreatywnym i oczywiście mieć poczucie proporcji, realistyczną ocenę swojego potencjału, tak aby nie próbować definiować celów zbyt daleko odbiegających. Natomiast to, że warto sobie stawiać cele trochę wykraczające poza nasze dzisiejsze możliwości – no cóż, sięgnijmy do Mickiewicza, on już wtedy mówił nam o tym, jak formułować relacje między zamiarami a siłami.
Konrad Piasecki: A czy to jest tak, że parę miesięcy temu postawiliśmy, wyznaczyliśmy sobie te cele i z uporem je realizowaliśmy, czy to może jest tak, że to trochę „tak wyszło”?
Włodzimierz Cimoszewicz W niektórych sprawach realizowaliśmy je od lat, mam na myśli zwłaszcza członkostwo w Unii Europejskiej. W przypadku Iraku rozwój wydarzeń był w sporym stopniu zaskakujący dla wszystkich, więc decyzje trzeba było podejmować w warunkach nawet trudniejszych niż zwykle, bo jednak w warunkach, w których prognozy były trudniejsze, rozwój wydarzeń mniej przewidywalny. Wtedy trzeba się kierować jak busolą: dobrym rozumieniem najważniejszych interesów własnego państwa.
Konrad Piasecki: Kiedy obserwuje pan George’a W. Busha, który prawi Polsce komplementy i wyznaje nam swoje ciepłe uczucia, nie ma w panu odrobiny niepokoju, jak ten afekt i ta sympatia zostaną przyjęte w Paryżu i w Berlinie?
Włodzimierz Cimoszewicz Oczywiście mamy świadomość, jak bardzo złożona jest sytuacja w relacjach między Paryżem, Berlinem a Waszyngtonem, ale od George’a Busha usłyszeliśmy nie tylko miłe nam słowa dobre dla Polski i o Polsce, ale także usłyszeliśmy to, czego w gruncie rzeczy oczekiwaliśmy, mianowicie dobre słowa adresowane do całej Europy, jako ważnego partnera USA. Wystąpienie krakowskie jest z tego punktu widzenia bardzo ważne, ponieważ Bush wyciągnął rękę i do Chiraca i do Schrödera; w takim sensie symbolicznym – Stany Zjednoczone do Francji i Niemiec, do całej Europy. Dobrze, że te słowa padły z Polski, wobec której adresowano zupełnie nieuzasadnione emocje i pełne irytacji słowa.
Konrad Piasecki: No właśnie. Wyciągnął rękę, czy pokazał nam i utwierdził nas w tym przekonaniu: „Tak, dobrze robicie. Demonstrujcie swoją niezależność, a dobrze na tym wyjdziecie”?
Włodzimierz Cimoszewicz Nie o to chodzi, że ktoś ma nas zachęcać do naszej niezależności, choć dobrze jest, jeśli oczywiście jeden z najważniejszych polityków na świecie docenia to, że Polska, prowadząc niezależną, czasami trudną politykę, robi to właściwie.
Konrad Piasecki: Zróbmy teraz parę kroków w przeszłość. Czy Włodzimierzowi Cimoszewiczowi było trudno być premierem, mając za partyjnego lidera Leszka Millera?
Włodzimierz Cimoszewicz Nie, ponieważ to był rząd, którym kierowałem, oczywiście konsultując swoje zamiary z partiami zaplecza parlamentarnego, ale kierowałem wedle własnego wyobrażenia o tym, co jest dla Polski dobre, ważne, istotne i nie przeszkadzano mi w tym za bardzo.
Konrad Piasecki: Czyli, jak rozumiem, rozdzielenie funkcji szefa partii i premiera nie jest dla pana niewyobrażalne?
Włodzimierz Cimoszewicz Nie, nie jest.
Konrad Piasecki: Czyli w tej dyskusji, która trwa dzisiaj w SLD, mówi pan: „Pozwólmy sobie na to”?
Włodzimierz Cimoszewicz Nie mówię tego. Na razie w tej dyskusji nie uczestniczę.
Konrad Piasecki: Ale już za kilkanaście dni będzie pan musiał w tej dyskusji coś powiedzieć i co pan wtedy powie?
Włodzimierz Cimoszewicz Rzeczywiście, chcę w tej dyskusji wziąć udział, przy czym swoją opinię na temat problemów SLD chcę ograniczyć do stwierdzenia, że jest to partia i środowisko polityczne dotknięte poważną chorobą, podobnie – jak w moim przekonaniu – w zasadzie wszystkie partie polityczne w Polsce.
Konrad Piasecki: A jak ma na imię ta choroba SLD?
Włodzimierz Cimoszewicz Podobnie jak w przypadku – w moim głębokim przekonaniu – wszystkich polskich partii i środowisk politycznych, to jest upolitycznianie państwa, to jest przykładanie różnej miary do różnych ludzi, w zależności od tego, czy są „swoi” czy „inni”. To jest także zapominanie o tym prostym fakcie, że w Polsce mieszka blisko 40 milionów ludzi, 28 milionów dorosłych obywateli, a działaczom partyjnym wydaje się, że Polska jest ich, że ważne funkcje publiczne, ważne funkcje w gospodarce, w instytucjach państwa mogą być obsadzane wyłącznie przez działaczy partyjnych, bądź przez ludzi im bliskich. To jest rodzaj choroby, która w ostatnich latach bardzo się rozwinęła w naszym kraju. Jej przejawem są wszystkie te rzeczy, które tak bardzo zwykłych Polaków od polityki odstręczają w tym czasie.
Konrad Piasecki: Pan chce to zmieniać, czy z tego wyjść?
Włodzimierz Cimoszewicz Ja chcę przedstawić swój pogląd. Czy ten głos odegra jakąś rolę, trudno jest w tym momencie przewidywać, ale tak to już w moim życiu jest. Są takie momenty, kiedy uważam, że trzeba coś powiedzieć, nie oglądając się na to, czy wielu z entuzjazmem to przyjmie.
Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa