Bogdan Zalewski: Od września zeszłego roku w starciach izraelsko-palestyńskich, zginęło ponad 800 Palestyńczyków i ponad 200 Izraelczyków. Nie widać końca tej spirali przemocy – bomby nafaszerowane gwoździami, skrytobójcze zamachy, w których po obu stronach giną cywile. Pan sobie wyobraża normalne życie w tym miejscu świata?
Omar Faris: Ten bilans jest nieludzki i dramatyczny. Ale kto jest odpowiedzialny? My chcemy żyć w pokoju razem z Izraelem. Chcielibyśmy, żeby nasze dzieci, jak dzieci Izraelczyków mogły chodzić do szkoły, żyć normalnie, ale chcemy swojego państwa.
Bogdan Zalewski: Stawką w tej grze jest powstanie państwa palestyńskiego, ale to wygląda na absurd – mam wrażenie jakby palestyńscy samobójcy chcieli zginąć wraz z ideą państwa palestyńskiego. Czy oni nie grzebią nie tylko siebie i setki niewinnych ludzi, ale tak naprawdę grzebią samą myśl o możliwości powstania państwa palestyńskiego?
Omar Faris: Albo nie znacie historii, albo nie znacie mentalności Palestyńczyków. Komentatorzy w Polsce bardzo źle oceniają sytuację. Problem jest w tym, że kiedy prezydent Bush uznał, iż powinno powstać państwo Palestyńskie, przysłał wysłanników na Bliski Wschód. Szaron w tym samym dniu zabił 13 Palestyńczyków. Pięcioro palestyńskich dzieci. Wśród zabitych był także jeden z przywódców Hamasu. Co wtedy mają robić zdesperowani ludzie, którzy nie mają nic, prócz siebie? Potępiam te wszystkie akty, ale z ich strony to największy akt bohaterstwa, że ktoś się poświęca dla sprawy. Oni będą jak świeczki w tunelu dla naszego narodu. Szkoda tych 20-latków, ale my nie mamy F 16, Apache’y, nie mamy czołgów – mamy tylko siebie.
Bogdan Zalewski: I bomby nafaszerowane gwoździami?
Omar Faris: A co by pan zrobił gdyby był pan Palestyńczykiem? Gdyby pan widział swoja rodzinę zastrzeloną na ulicy? Gdyby mieszkał pan pod gołym niebem i nie miał co jeść?
Bogdan Zalewski: To jest przerażająca logika – wet za wet. To nie ma końca.
Omar Faris: Jest rozwiązanie. Niech Izrael wycofa się z ziem okupowanych, niech nie będzie osadników żydowskich – wtedy nie będzie ani jednej akcji, bo nie będzie powodów. Arafat stoi pod murem, pod naciskiem, z jednej strony Ameryki i całego świata a z drugiej strony swojego narodu.