Z tej mąki chleba nie będzie. Miesiąc po zawarciu paktu stabilizacyjnego, po przegłosowaniu budżetu, kryzys wróci - uważa Bronisław Komorowski, wicemarszałek Sejmu z PO, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.
Kamil Durczok: Donald Tusk wczoraj po spotkaniu z Lechem Kaczyńskim powiedział: „Jestem gotów zaufać propozycji prezydenta na mądre porozumienie PO i PiS.” Na czym może polegać takie mądre porozumienie po tym, jak od tygodnia okładacie się ciosami?
Bronisław Komorowski: Przede wszystkim na tym, ze pan prezydent powściągnie zachowania swojego brata Jarosława i jego stronnictwa politycznego i że znajdzie sposób na zachęcenie PiS-u do większej jednoznaczności. Na razie PiS z jednej strony deklaruje chęć szukania porozumienia z PO, a z drugiej strony wszędzie nas atakuje, organizuje dywersję wewnętrzną, rozbija.
Kamil Durczok: Ale też z drugiej strony proponuje też to, co Jarosław Kaczyński nazywa paktem stabilizacyjnym, a wam się ta propozycja nie podoba. Dlaczego?
Bronisław Komorowski: Albo proponuje coś absolutnie kuriozalnego, co jest sprzeczne z ideą partnerskiego porozumienia, więc tzw. pakt, który jest de facto próbą zakneblowania opozycji i zagwarantowania np. tego, że źli ministrowie czy urzędnicy nie będą odwoływani. Na tego rodzaju pakty, jeszcze pod szantażem rozwiązania parlamentu, PO oczywiście nie pójdzie. Liczymy, że w czasie dzisiejszej rozmowy z panem prezydentem Donald Tusk usłyszy propozycje takie, które są propozycjami do przyjęcia.
Kamil Durczok: To jest jasna deklaracja co do paktu stabilizacyjnego, ale gdyby to mądre porozumienie, o którym wczoraj była mowa, polegało na głębokiej rekonstrukcji rządu, na wejściu do rządu ludzi PO, to co wtedy?
Bronisław Komorowski: Gdyby to polegało przede wszystkim na zmianie zasad sposobu rządzeniu PiS-u, to wtedy możemy rozmawiać także o personaliach. Nie chcemy rozmawiać najpierw o personaliach, tylko o zasadach – jak ten rząd powinien funkcjonować, jak powinno się rozwiązywać sytuacje konfliktowe takie, jak w tej chwili w parlamencie, sytuacje o znamionach kryzysu mechanizmu demokratycznego. Mamy do czynienia teraz z sytuacją, w której rządowa siła blokuje prace nad rządowym budżetem państwa. To nas najpierw interesuje, czy pan prezydent znajdzie w sobie wystarczającą ilość siły i determinacji, by tego rodzaju antydemokratyczne praktyki ukrócić. Wtedy możemy rozmawiać o rządzie.
Kamil Durczok: Pan mówi o rządowej sile. Marszałek Sejmu ma prawo podjąć taką decyzję, a wczoraj obserwowałem konferencję sprzeciwu w Sejmie, na której występował pan, marszałek Olejniczak i Jarosław Kalinowski i to nie tylko, jak rozumiem, rządowa siła chce powstrzymać prace nad budżetem, ale tam jeszcze jest LPR i Samoobrona, czyli podstawa tego paktu stabilizacyjnego.
Bronisław Komorowski: Nie bardzo zrozumiałem pana. Oczywiście, ma pan rację – nie wszystkie ugrupowania parlamentarne, poza PiS-em, chciałyby, by prace nad budżetem rządu nie były blokowane przez PiS.
Kamil Durczok: Pytanie, czy wszystkie, bo ta koalicja czy ten pakt stabilizacyjny zaczyna się rysować. PiS, LPR i Samoobrona, czyli układ bez PO zaczyna się powolutku dogadywać.
Bronisław Komorowski: W kwestiach ustrojowych, zasad demokracji, funkcjonowania parlamentu, jak pan wczoraj mógł zaobserwować i wcześniej, wszystkie ugrupowania, poza PiS-em, mówią w zasadzie jednym głosem. Od marszałka Olejniczaka po marszałka Kotlinowskiego, po drodze są jeszcze Komorowski i Kalinowski. Wszyscy mówimy jednym głosem o tym, co dzieje się w parlamencie. Natomiast ma pan rację, że mówią także tym głosem też stronnictwa polityczne jak Samoobrona, PSL i być może LPR, które są zainteresowane tym, by przyjąć swoisty jednak dyktat PiS. Prawdopodobnie tajemnica tkwi w tym, że mają dość słabe wyniki w sondażach i o wiele bardziej boją się wcześniejszych wyborów.
Kamil Durczok: Dobrze, że pan przyznał panie marszałku, bo już myślałem, że pan nie widzi tej rysującej się koalicji między Samoobroną, LPR i PiS. A to nie są tylko deklaracje. To są też propozycje ustaw, m.in. ustawa senioralna, którą LPR chce zgłosić.
Bronisław Komorowski: Ja uważam, że z tej mąki dobrego chleba nie będzie. To nie będzie koalicja, która by mogła coś dobrego dla Polski zrobić, ale to jest wolny wybór PiS i tych stronnictw. Ja spodziewam się, że miesiąc po zawarciu tego paktu, po przegłosowaniu budżetu kryzys wróci. Bo źródłem kryzysu jest w tej chwili Prawo i Sprawiedliwość, bo nie potrafi tworzyć partnerskich relacji z ugrupowaniami, nie potrafi zawierać kompromisów, tylko metodą dyktatu, szantażu chce uzyskiwać coś, ale głównie w wymiarze taktycznym.
Kamil Durczok: Panie marszałku na razie jest tak, że trzech pańskich dotychczas klubowych kolegów zasiliło szeregi konkurencji. Czy warto było wyrzucać Andrzeja Sośnierza?
Bronisław Komorowski: Jeden dokładnie kolega klubowy, bo pan Andrzej Sośnierz został wcześniej usunięty.
Kamil Durczok: Ale pan Szyga zataił przed nami informacje, ale startował z listy PO.
Bronisław Komorowski: Startował z listy PO i nigdy nie został przyjęty do klubu Platformy, dlatego że miał kłopoty z prawem. Więc rozumiem, że PiS nie grymasi, nie kręci nosem, bierze wszystko jak leci, bierze także spady. I sprawa, czy z panem Andrzejem Siośnierzem. Wie pan, w momentach trudnych pękają słabsze ogniwa w łańcuchu i te słabsze ogniwa da się rozrywać, da się je wyciągać, dlatego że jednego za stanowiska, jednego z jakieś tam złudzenia. Tacy są ludzie i takie rzeczy zawsze się będą zdarzały. Natomiast fakt organizowania dywersji przez PiS w szeregach Platformy jest sygnałem, jakie są prawdziwe zamiary PiS-u wobec Platformy i stawiają pod ogromnym znakiem zapytania wszelkie deklaracje o woli współpracy.
Kamil Durczok: Ale też ważnym sygnałem dla wyborców Platformy jest odporność na te działania jak pan powiedział dywersyjne.
Bronisław Komorowski: Tak. My nie będziemy organizowali dywersji.
Kamil Durczok: Dziękuję bardzo za rozmowę.