"Jest kumulacja negatywnych zjawisk - na Bliskim Wschodzie i w świecie - z którymi tak naprawdę nikt nie walczy. One dotyczą problemów politycznych, bezpieczeństwa, ale również problemów klimatycznych, popandemicznych i bardzo wielu innych..." - ocenił Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM - Krzysztof Płomiński, były ambasador RP w Iraku i Arabii Saudyjskiej. "Mamy do czynienia z całym zespołem problemów, które nie są rozwiązywane, narastają. Powstaje naturalna obawa, że doprowadzą do większego konfliktu - tym bardziej, że to odbywa się na tle zmian, które zachodzą w stosunkach globalnych" - analizował.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Płomiński: Jest kumulacja negatywnych zjawisk, z którymi nikt nie walczy

"Nikt nie mówi o pokoju - może poza papieżem"

Krzysztof Płomiński nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy w związku z napiętą sytuacją międzynarodową powinniśmy się spodziewać III wojny światowej.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Płomiński: Jest kumulacja negatywnych zjawisk, z którymi nikt nie walczy

W stosunkach międzynarodowych w moim przekonaniu wiele jest parcia do dalszej konfrontacji. Następuje odejście od poszukiwania środków budowy zaufania, nikt nie mówi o pokoju - może poza papieżem Franciszkiem, który w związku z tym jest wyśmiewany - analizował gość RMF FM. Bardzo wielu z tych, którzy apelują o deeskalację, nie ma żadnego interesu w tym, żeby do tej deeskalacji doprowadzić - wprost przeciwnie - zauważył.

"Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo zależymy od Bliskiego Wschodu"

To, co się dzieje w Izraelu i na Bliskim Wschodzie będzie decydowało w dużym stopniu o tym, kto wygra w najbliższych wyborach amerykańskich - ocenił były ambasador RP w Iraku i Arabii Saudyjskiej. Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo zależymy w tej chwili od Bliskiego Wschodu - dodał Płomiński. W Arabii Saudyjskiej kupujemy 50 proc. potrzebnej nam ropy naftowej, a w Katarze 50 proc. gazu skroplonego. To wszystko działa bezkolizyjnie i będzie działało, o ile na Bliskim Wschodzie nie dojdzie do jakichś większych perturbacji - chociażby zablokowania cieśniny Ormuz - analizował ekspert.

Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM zauważył, że Europa "importuje z Bliskiego Wschodu wszelkiego rodzaju problemy - migracyjne, bezpieczeństwa, terrorystyczne". Sytuacja na Bliskim Wschodzie przekłada się na sytuację wewnętrzną w poszczególnych państwach - podkreślał. Mamy na granicach europejskich dwa potężne konflikty. Agresywna polityka Rosji to jest problem na dziesięciolecia. Do tego dokłada się Bliski Wschód - tłumaczył Krzysztof Płomiński.

"Nie można stać z opuszczonymi rękami, kiedy na świecie zachodzą wydarzenia dramatyczne"

Krzysztof Ziemiec nawiązał też w rozmowie do zaplanowanego na dziś pogrzebu Damiana Sobola - polskiego wolontariusza World Central Kitchen, który zginął w Strefie Gazy po uderzeniu izraelskiej rakiety. Pytał swojego gościa, czy może być to dla nas nowy bohater narodowy.

Zdaniem Krzysztofa Płomińskiego Damian Soból może być "symbolem tego, że nie można stać z opuszczonymi rękami w sytuacji, kiedy na świecie zachodzą wydarzenia dramatyczne".

Pomoc oferowana ze strony wolontariuszy, organizacji pozarządowych pozwala przeżyć wielkiej ilości ludzi, a z drugiej strony budzi pewną solidarność, sympatię, a przede wszystkim zrozumienie i świadomość, że to, co się dzieje bardzo często w odległych regionach świata, ma również dla nas znaczenie - analizował dyplomata. Powinniśmy również oczekiwać, że to, co dla nas ma priorytetowe znaczenie, powinno być rozumiane i przyjmowane z solidarnością daleko w świecie - dodał.

Czy za śmierć Sobola można obwinić jednoznacznie którąś ze stron trwającego konfliktu? Moje spojrzenie sięga w historię. Nam się wydaje, że wszystko zaczęło się od 7 października i terrorystycznego ataku Hamasu na Izrael. Tak naprawdę jest to tylko kolejna odsłona w trwającym od 1948 roku konflikcie żydowsko-palestyńskim - ocenił Płomiński. W tak zadawnionych konfliktach (...), po dekadach wrogości, konfrontacji, tak jak w złym małżeństwie - nie wiadomo, kto bardziej jest winny - dodał.

"USA nie zauważyły nadciagających zagrożeń"

Stany Zjednoczone w bardzo dużym stopniu poprzez swoją politykę bliskowschodnią, a właściwie brak tej polityki doprowadziły do osłabienia swojej pozycji w świecie. To jest związane z tzw. wojną z terroryzmem. Stany Zjednoczone tak się zaangażowały w tę wojnę, że praktycznie rzecz biorąc nie zauważyły innych nadciągających zagrożeń, przede wszystkim ze strony Chin - mówił w internetowej części rozmowy były ambasador RP w Iraku i Arabii Saudyjskiej. Jak dodał, dopiero teraz administracja Joe Bidena skorygowała kurs. Zdaniem eksperta, zmiana lub jej brak w fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych nie miałaby dla Izraela znaczenia.

Relacje są tak silne, że niezależnie od problemów administracja amerykańska - rząd Izraela, które ostatnio bardzo narosły, to tutaj elementem racji stanu w Waszyngtonie jest niezmienność poparcia dla Izraela. Do tego stopnia, że czasem liczą się mniej interesy amerykańskie na Bliskim Wschodzie niż konkretny interes Izraela - powiedział Krzysztof Płomiński.

Oceniając politykę poprzedniego prezydenta USA - Donalda Trumpa, dyplomata zauważył, że podczas sprawowania urzędu republikanin "pokazał pewnego rodzaju sprawczość".

Doprowadził do Porozumień Abrahamowych, które - niezależnie od całego dramatu w Gazie i wstrzymania niektórych działań w ramach tego procesu - nadal nie zostały przerwane. One leżą na stole. Trump swoją polityką transakcyjną układa się w ramy tych reżimów bardziej autorytarnych na Bliskim Wschodzie. W wielu przypadkach ideologicznie jest bliższy przywódcom konserwatywnym tego obszaru, w tym izraelskim - mówił Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM.

Pozycja Iranu na Bliskim Wschodzie

Krzysztof Płomiński odniósł się również do silnej pozycji Iranu na Bliskim Wschodzie. Jego zdaniem Stany Zjednoczone zrobiły wiele, by zbudować dzisiejszą pozycje Iranu.

To jest pewien paradoks. Zacznijmy od tego, że przyczyniły się do usunięcia największego wroga Iranu, jakim był Husajn, po wieloletniej krwawej wojnie. Do tego trzeba dołożyć wojnę z terroryzmem, która była prowadzona w tak nieudany sposób, że w pewnym momencie bronić Damaszku musieli Irańczycy, a nie Amerykanie - ocenił dyplomata.

Jednocześnie - jak zauważył gość Krzysztofa Ziemca - Stany Zjednoczone nie chcą dziś, by pozycja Iranu dramatycznie spadła, bo to by oznaczało, że władza w Teheranie zwróciłaby się w stronę Rosji i Chin, a na razie Iran jest poza takimi "sojuszami i zależnościami".

"Mamy do czynienia z przełomem epok"

Osią konfliktu obecnego i przyszłego są relacje amerykańsko-chińskie. Świat zachodni przez ostatnie 500 lat dominował na świecie. Zbudował swoją obecną pozycję m.in. poprzez podboje, eksploatację, okres kolonialny, niewolnictwo i w tej chwili ta epoka się kończy. Mamy do czynienia z przełomem epok - ocenił Krzysztof Płomiński. Jak dodał, nie tylko konflikt na Bliskim Wschodzie, ale i wojna w Ukrainie dobitnie o tym świadczą.

Nie zrozumiemy tych wydarzeń, jeśli nie uplasujemy ich w szerszym, globalnym układzie. Przede wszystkim chodzi o wyzwanie, jakie Chiny rzuciły Stanom Zjednoczonym - mówił. Na Bliskim Wschodzie Chiny zachowują się bardzo ostrożnie. Nie urosły na tyle, by naruszać pozycję USA, szczególnie w sferze bezpieczeństwa. Amerykanie mają wszędzie bazy, 50 tys. rozlokowanych żołnierzy, zgrupowania morskie. Chiny mają aspiracje bardziej gospodarcze i ideologiczne - dodał ekspert.

Były ambasador zapytany o konflikt w Ukrainie zauważył, że trzeba na te wojnę patrzyć szerzej. Jego zdaniem, Amerykanom nie zależy na rozbiciu Rosji, ale na jej osłabieniu.