„W tym momencie to nie jest jeszcze koniec. Stworzyliśmy narzędzia, które spowodują, że ten problem załatwimy. Nie jest tak, że już dzisiaj sprawa jest załatwiona. Myślę, że ogłoszenia ostatnich dni spowodują, że to zboże wyjedzie z Polski. Szczególnie chodzi nam o zboże, które jest u polskiego rolnika” – tak na pytanie o to, czy kryzys zbożowy został już zażegnany, odpowiadał Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM Robert Telus.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Na uwagę, że być może problemu by nie było, gdyby w czerwcu ubiegłego roku rząd wprowadził odpowiednie regulacje dotyczące wwozu ukraińskiego zboża do Polski, Telus stwierdził: Żyjemy w czasie wojny. Cała wina leży po stronie agresora. W czasie wojny logika nie działa. Ja też jako rolnik nie sprzedałem w ubiegłym roku zboża, bo logika była taka zawsze, że na wiosnę zboże jest droższe i jest go mniej.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Krzysztof Ziemiec zauważył, że jedną z osób, która alarmowała, że będzie problem ze zbożem był Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa. Nie chcę mówić o ministrze Ardanowskim, bo to mój kolega, z którym współpracuję wiele lat, ale nie zawsze się z nim zgadzam. Myślę, że to jest normalne, że w pracy czasem mamy różne zdanie- podkreślił i dodał, że Henryk Kowalczyk podejmował działania w sprawie kryzysu zbożowego.
W pierwszych dniach piastowania funkcji szefa resortu rolnictwa Robert Telus mówił, że jest za ujawnieniem listy firm, które zarobiły na ukraińskim zbożu. Choć mijają kolejne dni, takie zestawienie nadal nie zostało upublicznione. Dlaczego? To jest kwestia czasu. Potrzeba czasu, żeby to ogłosić. Dni - mówił Telus i jednocześnie zaznaczył: Ciągle jestem wielkim zwolennikiem tego, żeby te listy podać. Z tym, że musimy wyjaśnić, że to nie są firmy, które łamały prawo. Może to było niemoralne, bo przywoziły zboże z Ukrainy i sprzedawały polskiemu rolnikowi paszę ze zboża ukraińskiego. Ale oni działali zgodnie z prawem unijnym.
Telus zapewnił, że są firmy, które sprzedadzą polskie zboże zalegające u rolników. Problemem była cena. Ten problem załatwiliśmy dopłatą, którą ogłosiliśmy wczoraj - zaznaczył. Jak mówił w piątek premier Morawiecki, producenci pszenicy otrzymają dopłaty do poziomu 1400 zł do tony pszenicy.
W rozmowie pojawił się też temat budowy specjalistycznego portu do eksportu zboża. Politycy zapowiadali taką inwestycję. Czy pomysł może zostać zrealizowany? Odkąd zostałem ministrem, pracuję nad tym, dlatego byłem w portach. Szukam rozwiązania. Myślę, że trzeba zrobić wszystko, żeby taki port powstał - deklarował Telus.
Szef resortu rolnictwa podkreślił, że jeśli chcemy taki port zbudować od zera, to budowa może potrwać trzy lata. Czas budowy można skrócić, jeśli rząd zdecydowałby się umieścić inwestycję w istniejącym porcie - np. w Świnoujściu. Dzisiaj jeszcze nie powiem o decyzji, ale pracujemy nad tym, żeby taki port powstał jak najszybciej - stwierdził.
Ziemiec dopytywał też swojego gościa, czy Polska wystąpi do Unii Europejskiej z wnioskiem o unijny interwencyjny skup zboża. To pomysł polityków PSL. My ciągle występujemy z takimi wnioskami jeżeli chodzi o skup humanitarny. Ciągle rozmawiamy z Unią - mówił minister.
Uzgodnienia były takie, że część zapłacą eksporterzy. A plomby są nasze i to jest koszt Polski. Ale one wrócą do Polski, nie zginą - mówił Gość Krzysztofa Ziemca, Robert Telus pytany o to, kto zapłaci za konwoje z ukraińskim zbożem. Minister rolnictwa przekonywał też, że nie ma ryzyka, żeby ukraińskie zboże wróciło do Polski po rozplombowaniu. Plomba będzie do miejsca rozładowania. Jeżeli nawet rozładują to w Niemczech, nie będzie opłacało się, żeby to przywieźć do Polski, bo w Polsce zboże jest tańsze - mówił Telus.
Minister zapewniał też, że problem z zalegającym zbożem zostanie zlikwidowany przed tegorocznymi żniwami. Trzy miesiące - odpowiedział Telus, pytany, ile czasu zajmie nam wywiezienie z Polski zboża. Jego zdaniem obecne działania to jednak doraźne rozwiązanie problemu. Gdyby udało nam się z magazynów polskiego rolnika ściągnąć około 3-4 mln ton, sprawa będzie załatwiona. Na tę chwilę. My w UE naciskamy bardzo mocno, żeby stworzyć narzędzia na przyszłość. Wiemy, że dopóki będzie wojna, Ukraina będzie chciała wozić produkty przez Europę. A może jeszcze dłużej. Dlatego potrzebne są narzędzia i mechanizmy, które spowodują, że te produkty będą jechać w głąb Europy albo nawet poza Europę tym korytarzem solidarnościowym, bo UE pięknie nazywa to korytarzem solidarnościowym, a do tej pory ten korytarz solidarnościowy nie miał żadnych narzędzi i mechanizmów. On nie działa. Dlatego te produkty przyjeżdżały do krajów przyfrontowych, przede wszystkim do Polski. I tu zostawały - mówił.
Telus mówił też, że miejsca w silosach nie zabraknie, a resort rolnictwa zachęca rolników do stawiania magazynów. Kolejną rzecz, którą już robimy, jest dopłata do budowy silosów bez pozwolenia na budowę - mówił Telus. Odniósł się też do deklaracji prezydenta USA Joe Bidena, który w czerwcu 2022 r. powiedział: Zbudujemy tymczasowe silosy przy granicach Ukrainy, w tym w Polsce, tak by można było przenieść zboże z wagonów do tych silosów, a potem do wagonów w Europie i przetransportować je drogą morską, otwierając możliwości eksportu na cały świat. Według szefa resortu rolnictwa skończyło się na pustych deklaracjach. Ameryka obiecała. I co? Polski rząd zwrócił się do amerykańskiej administracji zaraz po wyjeździe prezydenta, że jesteśmy zainteresowani, mamy miejsce, żeby to wybudować. I administracja amerykańska odpowiedziała: "My nic na ten temat nie wiemy".To są właśnie takie rzeczy - mówił Telus.
Telus zwrócił też uwagę, że po kłopotach z ukraińskim zbożem, polskich rolników mogą czekać kolejne trudności. Mamy problem taki, że w tej chwili w polskich zamrażarkach jest bardzo dużo mrożonych owoców, które przyjechały z Ukrainy. Myślimy, żeby w tej kwestii również pomóc. Może nawet w sprawie kredytów dla tych firm. Jest to kolejny problem, który jest przed nami. Nie uciekamy od tego - zapewnił.