"Wszystko wskazuje na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, że jedna z rakiet ukraińskich, której celem było strącenie rakiety rosyjskiej, spadła na terytorium naszego państwa" - mówił Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM, szef MSWiA Mariusz Kamiński, pytany o wtorkową tragedię w Przewodowie, gdzie zginęły dwie osoby.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kamiński nie zgodził się z zarzutami, że rząd zbyt długo zwlekał z wydaniem komunikatu dla obywateli o tym, co stało się w Przewodowie. W takich sytuacjach, a to była niezwykle ważna sytuacja, nie tylko z punktu widzenia opinii publicznej w Polsce, ale całej międzynarodowej sceny politycznej, każde słowo jest ważne. Musieliśmy szybko i to własnymi siłami ustalić, co się wydarzyło - powiedział.
To była mała wieś na kresach Polski wschodniej. Natychmiast musieliśmy uruchomić najlepszych ekspertów zarówno z wojska jak i z policji, którzy musieli jechać z Warszawy. Działali już w warunkach wieczornych, było ciemno - stwierdził szef MSWiA.
Pojawiły się obawy, że doszło do ataku ze strony rosyjskiej. Dla każdego z nas pierwszą i oczywistą myślą było, że zostaliśmy zaatakowani przez Rosję. To była rzecz oczywista dla każdego Polaka i nie tylko Polaka. Musieliśmy natychmiast układać równolegle kilka scenariuszy wydarzeń - stwierdził gość RMF FM.
Minister stanowczo odrzucił sugestie, że mogła to być rakieta rosyjska, a nie ukraińska. Nieprawda. W takiej sytuacji najważniejsze jest ustalenie faktów. Przede wszystkim bazowaliśmy na naszych suwerennych ocenach, naszych ekspertów. Wysłaliśmy najlepszych ludzi z wojskowych instytutów i z centralnego laboratorium kryminalistycznego z Warszawy - powiedział.
Na ten moment mogę powiedzieć w sposób odpowiedzialny: nasze ustalenia, jak również ustalenia naszych podstawowych partnerów, wskazują na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. W wyniku działań agresywnych rosyjskich na terytorium Ukrainy, związanych z atakami rakietowymi, były użyte rakiety ukraińskie, których celem było strącanie rakiet rosyjskich. Wszystko wskazuje na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, że jedna z rakiet ukraińskich, której celem było strącenie rakiety rosyjskiej, spadła na terytorium naszego państwa - oznajmił Kamiński.
W środę w Warszawie gościł szef CIA William Burns. Jakie zalecenia dał Polsce? To nie jest kwestia zaleceń. Mamy znakomite, partnerskie relacje ze służbami państw zachodnich. CIA jest od wielu lat podstawowym partnerem. Spotkania z szefem CIA odbywają się regularnie. Regułą jest, że nie wydaje się komunikatu po takich spotkaniach. Natomiast moment przybycia dyrektora CIA Williama Burnsa do Warszawy nie był przypadkowy, on był związany z tymi wydarzeniami i wspólnie ustaliliśmy, że po tym spotkaniu wydamy komunikat dla opinii publicznej - powiedział Kamiński.
Oczywiście, że omawialiśmy sytuację w Przewodowie i na Ukrainie, scenariusze rozwoju sytuacji na Ukrainie i było to kolejne bardzo efektywne spotkanie - dodał.
Czy Polacy muszą obawiać się kolejnych tego typu wypadków? Każdy kolejny tego typu incydent natychmiast będzie neutralizowany przez nasze służby, zarówno wojskowe, ale również na miejscu podwyższona jest gotowość polskiej policji, straży granicznej - mówił szef MSWiA.
Premier Morawiecki już kilka tygodni temu zapowiedział, że musimy być przygotowani na przyjęcie kolejnej fali uchodźców z Ukrainy. To, co teraz trwa na Ukrainie, to jest próba złamania morale narodu ukraińskiego (...). Jako państwo jesteśmy przygotowani i robimy wszystko, aby udzielić pomocy ludziom uciekającym przed wojną. To jest nasz obowiązek - zapewniał szef MSWiA. Wyjaśnił, że trwają rozmowy z europejskimi partnerami, aby kraje UE bardziej zaangażowały się w pomoc. Polska poniosła duże koszty, które w niewielkim stopniu zostały rekompensowane przez Unię Europejską - powiedział Kamiński i dodał, że Polska nadal będzie pomagać, ale "oczekuje solidarności od sąsiadów z zachodu". Myślę, że wyegzekwujemy tę solidarność, bo tego wymaga sytuacja - powiedział minister.
W Porannej rozmowie w RMF FM w czwartek szef BBN Jacek Siewiera mówił, że trwają pracę nad ustawą o ochronie ludności, która daje narzędzia do budowy schronów. Projekt powstaje w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Szefa tego resortu zapytaliśmy, na jakim etapie jest ustawa. To jest bardzo duża ustawa. Reguluje szereg aspektów zarządzania kryzysowego. Jest na końcowym etapie uzgodnień międzyresortowych. Niedługo stanie na posiedzeniu rządu i chcemy, aby jeszcze w tym roku została skierowana do parlamentu i w trybie pilnym procedowana w Sejmie. Myślę, że z początkiem przyszłego roku nastąpi zwiększenie prac legislacyjnych - mówił Mariusz Kamiński. Minister dodał, że resort z końcem roku zakończy inwentaryzację schronów i dodał: musimy znaleźć nowe miejsca pod schrony i pomnożyć liczbę miejsc, które będą schronieniem dla obywateli.
Krzysztof Ziemiec zapytał swojego gościa, czy mieszkańcy przygranicznych powiatów powinni otrzymywać powiadomienia o zagrożeniu rakietowym, tak jak obywatele Ukrainy. Mariusz Kamiński wyjaśnił, że takie rozwiązanie jest analizowane, jednak dostrzega w nim wiele wad. Na Ukrainie alarmów rakietowych jest codziennie bardzo dużo. Jeśli codziennie będziemy ukraińskie komunikaty przekazywali polskim obywatelom, to możemy wywołać stan głębokiej paniki - mówił minister.
Po ubiegłorocznych wydarzeniach na polsko-białoruskiej granicy, teren ten został oddzielony murem. Betonowa konstrukcja do dziś budzi kontrowersje. Jej postawienie pochłonęło ponad 1,5 mld złotych oraz wymagało wycięcia terenów Puszczy Białowieskiej. Jak skuteczność bariery ocenia minister Mariusz Kamiński? Wczoraj otworzyliśmy pierwszy odcinek elektronicznej zapory, a do końca roku uruchomimy całość. Ale oczywiście każdy mur można fizycznie przekroczyć. Nasz mur to jedno z najnowocześniejszych rozwiązań na świecie. Do nas przyjeżdżają strażnicy graniczni z całego świata, żeby zobaczyć nasze rozwiązanie - mówił gość Krzysztofa Ziemca.
Opozycja po raz kolejny złożyła wniosek o odwołanie ministra sprawiedliwości. Wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości zapytaliśmy, czy to nie jest dobry moment, aby uzależnić poparcie dla Zbigniewa Ziobry, z ustąpieniem Solidarnej Polski w pewnych kwestiach dotyczących KPO? Dla mnie Zbigniew Ziobro jest przede wszystkim prokuratorem generalnym i na tej płaszczyźnie nasze relacje są dobre, poważne i efektywne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Jako wiceprezes PiS oczywiście wolałabym, żeby nasz koalicjant - Solidarna Polska - mniej kontrowersyjnych rzeczy stawiał w przestrzeni publicznej, a więcej czasu poświęcił na rozmowy z premierem Morawieckim lub prezesem Kaczyńskim. Aby skutecznie rozwiązywać problemy w innym trybie, niż przed kamerami - mówił wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.