"To, że jest to najważniejsze święto w roku wszyscy powoli rozumiemy, także przez to, że kiedy są obostrzenia i różne trudności to tęsknimy za tą wspólnotą, która jest poprzez nas bezpośredni udział w Eucharystii. Oczywiście, możemy przyjść do kościoła, ale w wymiarach zgodnych z obowiązującymi obostrzeniami. Istnieje cały czas dyspensa od udziału w niedzielnej i świątecznej Eucharystii” - stwierdził Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM - abp Wojciech Polak, pytany o to, jak świętować Wielkanoc w czasach koronawirusa i obostrzeń. "Mam nadzieję, że wszyscy, którzy przychodzą na liturgię, będą zachowywać się odpowiedzialnie i bezpiecznie. Dyspensa jest i możemy z niej korzystać. Mamy teraz jeszcze więcej obaw, jeszcze więcej lęków - pewnie powinniśmy się nad tym zastanowić. Wiemy, że nie wszyscy do kościołów się zmieścimy" – dodał prymas Polski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Bardzo ważną rzeczą jest, by zrozumieć, że święconka nie należy do istoty przeżywania tych Świąt Paschalnych, chociaż jest piękną tradycją - stwierdził w RMF FM prymas Polski abp Wojciech Polak pytany o to, czy w związku z sytuacją epidemiczną w Wielką Sobotę powinniśmy brać udział w święceniu pokarmów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Rozpoczął się w zeszłym roku, z uwagi na jeszcze większe obostrzenia, które przeżywaliśmy w czasie Świąt Wielkanocnych, bardzo piękny zwyczaj i chciałbym, żeby on był kultywowany w domach - właśnie w rodzinach błogosławienia pokarmów, żebyśmy przed śniadaniem wielkanocnym te programy błogosławili. Każdy ochrzczony i każda ochrzczona jest dla swojej rodziny szafarzem tego błogosławieństwa - tłumaczył hierarcha w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem.
Nie do mnie należy ocenianie wysokości pokuty (dla abp Głodzia i bp Janiaka - przyp. red.), ponieważ tym, który to uczynił, był papież Franciszek. To on dał bardzo konkretne prawo, według którego wszelkie zaniechania w postepowaniu biskupów są oceniane. On w sposób całkowicie wolny i wyłączny taką ocenę podejmuje. Ja ją po prostu przyjmuję - mówił abp Wojciech Polak w internetowej części programu "Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM". Dla mnie osobiście jest to bardzo ważny sygnał, że prawo, które papież Franciszek dał, jest stosowane i jako biskup muszę wyciągnąć dla siebie bardzo konkretne wnioski, że moje działanie musi być jeszcze bardziej konkretne, odważne, przezroczyste. Bez zaniedbania, bez spóźnienia. Biorę to bardziej jako wyzwanie osobiste dla mnie - dodał prymas Polski.
Abp Polak potwierdził też, że Watykan nie poda do publicznej wiadomości, za co dokładnie zostali ukarani abp Głódź i bp Janiak. Nie będziemy znać uzasadnienia tych decyzji, dlatego że one są podawane zainteresowanym. Nie są podawane Episkopatowi in gremio, ani żadnemu innemu biskupowi - mówił abp Polak.
Krzysztof Ziemiec zapytał swojego gościa również o rosną liczbę apostazji w polskim Kościele. Czy to zjawisko jest niepokojące z punktu widzenia hierarchy? Powinno być i jest niepokojące. Zawsze proszę, żebyśmy nie podejmowali decyzji o apostazji kierowani emocjami, kierowani nawet sytuacją, że ten czy inny duchowny nie dorasta do swojego powołania, ze są skandale w Kościele, że Kościół przeżywa kryzys - odpowiedział prymas. Nie lekceważę apostazji. Tylko chcę szukać podstawowych motywacji, które za tym stoją. Chcę pokazywać, że apostazja jest poważną rzeczą, jest wyrzeczeniem się Boga - dodał abp Polak.
Krzysztof Ziemiec: Zacznijmy od tego, o czym już było w faktach RMF FM. Normalnie o tej porze nasi słuchacze pewnie szykowaliby święconkę. Ale mamy czasy trochę nienormalne. Teraz wszystko jest mocno ograniczone, w tym całe uroczystości Triduum Paschalnego. Jak słyszeliśmy, możliwe jest dziś święcenie pokarmów. Co powinni zatem zrobić wierni? Iść i uważać na innych? Czy może lepiej zostać w domu?
Abp Wojciech Polak: Wydaje mi się, że bardzo ważną rzeczą jest by zrozumieć, że święconka nie należy do istoty przeżywania tych Świąt Paschalnych, chociaż jest piękną tradycją. Tak jak o tym słyszymy, tak też widzimy, że tak się dzieje. Natomiast rozpoczął się w zeszłym roku - z uwagi na jeszcze większe obostrzenia, które przecież przeżywaliśmy w czasie Świąt Wielkanocnych, bardzo piękny zwyczaj. Myślę i chciałbym, żeby zwyczaj błogosławienia pokarmów był kultywowany w domach, rodzinach. Żebyśmy przed śniadaniem wielkanocnym te pokarmy błogosławili, poświęcali. Każdy ochrzczony i każda ochrzczona jest przecież dla swojej rodziny szafarzem tego błogosławieństwa, może go udzielić. Dlatego też myślę, tak ważną rzeczą jest, by o tym w tym roku też przypomnieć. Oczywiście prawo jest takie i z niego korzystamy, że poświęcenia odbędą się bardziej przy naszych kościołach niż w kościołach. Chociażby w Gnieźnie przy Katedrze Gnieźnieńskiej na zewnątrz, na placu będzie święcenie pokarmów. Bardzo prosimy, żeby to było w zachowaniu odległości między stojącymi, żeby wszyscy byli w miasteczkach, żeby zachować wszelkie wymogi bezpieczeństwa. Jest taka możliwość. Natomiast ja bym apelował, aby pobłogosławić pokarmy w naszych domach, rodzinach. To jest naprawdę piękny znak jedności i ważności naszej rodziny jako kościoła domowego.
Księże prymasie, będzie wieczorna liturgia, jutro rezurekcja i inne msze. Jaki jest apel księdza prymasa do wiernych? Zostańcie w domach, oglądajcie to w telewizji, słuchajcie w radiu? Czy wyjdźcie do kościołów, do świątyń, bo to jest najważniejsze święto w roku?
To, że jest to najważniejsze święto w roku, to myślę, że wszyscy powoli rozumiemy. Także poprzez to, że kiedy są obostrzenia, kiedy są różne trudności, to tęsknimy za tym świętem, za wspólnotą, która jest poprzez bezpośredni udział w Eucharystii. Oczywiście, możemy przyjść do kościoła, ale znów w wymiarach, które są zgodne z obowiązującymi obostrzeniami. W naszych rozporządzeniach jako biskupi przypominaliśmy jednakże, że istnieje cały czas dyspensa od udziału w niedzielnej i świątecznej Eucharystii. Wszystkich, którzy w ten sposób chcą te święta przeżyć, w sposób bezpieczny - chociaż mamy nadzieję, że wszyscy, którzy przychodzą na tę liturgię, będą też zachowywać się odpowiedzialnie i bezpiecznie. To znaczy mając maseczki, trzymając dystans, będąc w reżimie sanitarnym, żebyśmy mogli to wszystko bezpiecznie przeżyć. Dyspensa jest i oczywiście, możemy z niej korzystać, nawet w sytuacjach, których mamy teraz jeszcze więcej obaw, jeszcze więcej lęku, pewnie powinniśmy trochę się nad tym zastanowić. Wiemy, że nie wszyscy do kościołów się zmieścimy, dlatego o to bym bardzo apelował. Widzę teraz, w czasie tego Triduum tu w Gnieźnie, że te obostrzenia są przestrzegane. Jeżeli wierni przychodzą i nie mogą wejść do kościoła, bo już jest ta liczba zamknięta, to stoją na zewnątrz w bezpiecznej odległości. Prosiliśmy, żeby było też nagłośnienie na zewnątrz, żeby właśnie w ten sposób nie stwarzać wzajemnego zagrożenia wobec siebie.
Ja też to widzę w Warszawie. Myślę, że w dużych miast rzeczywiście jest to przestrzegane, ale są sygnały, że w tych mniejszych nie. Zatem trochę tak teologicznie spytam księdza prymasa, czy ci, którzy takie ograniczenie lekceważą, łamią, popełniają grzech? Myślę tu zarówno o wiernych, jak i np. proboszczach, którzy takie ograniczenia być może lekceważą.
Kiedy mówimy o grzechu, zawsze musi być świadomość i dobrowolność takiego działania. Tutaj często po tej stronie jednej i drugiej świadomości nie ma. Poza tym musi być czyn wprost taki, który jest grzeszny. Gdyby ktoś świadomie narażał innych, wiedząc, że jest chory, że jest zarażony, takie rzeczy podejmował, to tutaj trzeba się rzeczywiście nad tym mocno zastanowić. W innym wypadku bardziej trzeba apelować do roztropności, do sumień, do poczucia bezpieczeństwa. Do poczucia wzajemnej odpowiedzialności za siebie nawzajem. Niech te święta będą świętami życia, niech zostaną święta życia, bo one są święta życia. Jezus zmartwychwstaje, by dać nam życie. To nie są święta, w których przeżywamy tragedie, takie, które nas przeprawiają po prostu o śmierć.
Doprecyzuję jeszcze krótko pytanie. Jeśli ktoś czuje, że ma objawy Covid-19 i pójdzie do kościoła, bo czuje, że powinien pójść, bo tak jak mówiliśmy, jest to najważniejsze dla wiernych święto, to jednak popełnia grzech, tak?
Absolutnie nie powinien pójść. Jeżeli ma objawy Covid lub jeżeli podejrzewa, że coś takiego się wydarzyło, czy spotkał się z osobą w ostatnim czasie, to nie powinien innych narażać. To jest oczywiście bardzo wielka nieodpowiedzialność.
Księże prymasie, mamy w tym roku też bardzo duży apeli o zamykanie kościołów. To są apele ze strony polityków, ale też różnych komentatorów. Jak ksiądz prymas na to patrzy? Pojawiają się nawet tego typu określenia i porównania, że decyzja o otwarciu kościołów, a nie zamknięciu ich, tak jak to było rok temu, to łamanie piątego przykazania?
Słyszałem wypowiedź, bodajże w którejś stacji radiowej, księdza arcybiskupa Grzegorza Rysia, który mówił "nikt z nas, ja też nie jestem ani medykiem, ani biologiem, ani epidemiologiem. Jestem biskupem, dlatego też działam w ramach tego prawa, które jest i z mojej strony jest przede wszystkim to, by to prawo było respektowane. Żebyśmy w bezpieczny sposób mogli się modlić". Przypomnijmy sobie, że w zeszłym roku w czasie trudnym, który nas zaskoczył, kościoły nigdy nie były zamknięte. Była ograniczona liczba udziału wiernych w liturgiach, ale kościoły były otwarte Apelowaliśmy i apelujemy też w tym roku, że można przyjść poza liturgią, można przyjść pomodlić się do kościoła w bezpiecznych warunkach. Po to też kościół jest otwarty, żebyśmy od tej duchowej strony mogli przeżywać nie tylko te święta, ale mogli też głębiej przeżywać i rozumieć sytuację, w której się znajdujemy.
Rok temu rzeczywiście to było mocno ograniczone. Mniej celebransów mogło być przy ołtarzu, mniej wiernych w świątyni. Politycy Lewicy są bardzo jednoznaczni. Część z nich mówi, że rząd po prostu boi się biskupów i klęczy przed biskupami, dlatego nie ma ograniczeń w kościele. A niektórzy twierdzą, że księża chcą otwierać kościoły, bo boją się utraty wpływów z tacy.
Myślę, że jeden i drugi argument nie jest argumentem rozsądnym. Ja z nikim nie rozmawiałem ani nie prosiłem nikogo o takie czy inne zarządzenia, które są w stosunku do kościoła. Jako biskup tej diecezji ja je przyjmuję. Jeszcze raz podkreślam - nie jestem epidemiologiem, nie jestem także lekarzem, dlatego przyjmuję to, co rozumiem, że jest rozeznane dobrze, także przez ekspertów, przez lekarzy. I dlatego to przyjmuję. Natomiast jeżeli chodzi o kwestię związaną z utrzymaniem kościołów, to myślę, że sytuacja, w której się znajdujemy ani tego utrzymania nie polepsza, ani nie pogorszy. Widzę, że wielu wiernych, także przez ten rok jest za swoje wspólnoty bardzo odpowiedzialnych i w bardzo różny sposób wspomagają parafie. Myślę, że to jest coś dalej idącego, niż tylko chęć tego, żeby się zabezpieczyć.