"Absurdem jest, by minister konstytucyjny myślał o szantażowaniu jakiejkolwiek głowy państwa, szczególnie głowy państwa pochodzącej z tego samego obozu politycznego" - mówił Zbigniew Rau, który był Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Minister spraw zagranicznych odniósł się w ten sposób do doniesień medialnych, jakoby z byłym wiceministrem MSZ Piotrem Wawrzykiem mieli wspólnie forsować kandydaturę Jakuba Osajdy na Ambasadora RP w Islandii - do tego stopnia, że ofiarą szantażu w tej sprawie miał paść prezydent Andrzej Duda.
Portal Gazeta.pl podał, że zdymisjonowany w związku z tzw. aferą wizową wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk przez miesiące naciskał, by jego protegowany Jakub Osajda został ambasadorem w Islandii. Wspólnie z ministrem spraw zagranicznych Zbigniewem Rauem mieli zablokować nominację nowych ambasadorów, by wywrzeć presję na Andrzeju Dudzie. Do sprawy w RMF FM odniósł się Rau, który stwierdził, że "wiarygodność tego przekazu medialnego jest - delikatnie mówiąc - mała".
Prawdą jest, że wyłanianie kandydatów na ambasadorów jest niezwykle złożonym i długotrwałym procesem. (...) Szantażowanie głowy państwa w takiej sprawie jest absurdem samym w sobie - stwierdził minister spraw zagranicznych.
Zapewniam i daję słowo, że nikomu, a już na pewno nie mi, nie przyszło do głowy wystawiać pana prezydenta w podobnej sytuacji. Nie sądzę również, żeby minister Wawrzyk to robił - dodał. Podkreślił jednak, że "nie wie o jakiejkolwiek komunikacji między ministrem Wawrzykiem a panem prezydentem".
Krzysztof Ziemiec zapytał swojego gościa, czy poznał Jakuba Osajdę, który miał być Ambasadorem RP w Islandii. Tak jak każdego innego urzędnika tego szczebla w MSZ - odpowiedział Zbigniew Rau. Na pytanie, czy Osajda nie miał kompetencji, a mimo to był forsowany, szef resortu dyplomacji odparł, że "formalne kompetencje posiadał, ale nie chcę już komentować tej kwestii".
Krzysztof Ziemiec poruszył również temat tzw. afery wizowej, o której jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza". Posłowie Koalicji Obywatelskiej przeprowadzili w czwartek kontrolę w resorcie spraw zagranicznych. Ma to związek z - jak mówili - "korupcją na najwyższych szczeblach". Twierdzą, że podejrzenia może budzić nawet 350 tysięcy wiz wydanych migrantom z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Jak do tej sprawy odniósł się Zbigniew Rau? Rzecz jest równie wiarygodna, jak pomysł z szantażowaniem głowy państwa. Kategorycznie temu zaprzeczam - stwierdził.
Rzecz sprowadza się do tego, że corocznie planuje się pewne limity wizowe i (...) przy limicie ok. 400 tys. wiz zaznaczone było z góry, że 260 tys. wiz będzie pochodzić z Białorusi. Do tej liczby dochodzi 80 tys. wiz z Ukrainy, a reszta ze wszystkich pozostałych państw, bynajmniej nie samych muzułmańskich - zaznaczył.
Opinia publiczna musi wiedzieć, że mówiliśmy o planowanym rozpatrywaniu wniosków wizowych, natomiast jeśli chodzi o kraje typu Nigeria, Pakistan czy Indie, to statystycznie w Nigerii 80 proc. wniosków wizowych rozpatrzono negatywnie; w przypadku Pakistanu - 75 proc. odmów, Indii - ponad 50 proc. odmów. Poza tym przyznanie wizy nie oznacza jeszcze prawa wjazdu do Polski. To prawo stanięcia przed funkcjonariuszem straży granicznej, który podejmuje decyzje pod względem bezpieczeństwa - podkreślił.
Krzysztof Ziemiec zauważył, że w mediach pojawiały się informacje dotyczące systemu przyznawania wiz. Chodzi o to, że w kilku krajach afrykańskich miały być rozstawione stoliki przed polskimi placówkami dyplomatycznymi, gdzie wizy można było kupić.
Taka dyskusja rzeczywiście trwała. Żadne rozwiązania instytucjonalne i prawne nie zostały podjęte. Nic takiego nie stało się w systemie prawa stanowionego, natomiast pan mówi o systemie outsorcingu. Sprowadza się on do tego, że w 2011 roku został on wprowadzony do naszych procesów przyznawania wiz, co wynikało z tego, że ówczesne kierownictwo resortu pana Radosława Sikorskiego postanowiło zamknąć prawie 40 placówek. Trzeba było przekazać to wyłanianym w przetargach firmom zewnętrznych - powiedział Zbigniew Rau.
Czy prawdą jest, że departament konsularny w MSZ miał naciskać polskie placówki dyplomatyczne, by dawały jak najwięcej wiz obcokrajowcom? Nie będę tego komentował, nie mogę komentować interpretacji medialnych działań tych służb. To są czynności sprawdzające - odparł szef resortu dyplomacji.
Krzysztof Ziemiec zapytał szefa MSZ Zbigniewa Raua o zaplanowane wraz z wyborami do Sejmu i Senatu referendum, w którym jedno z pytań dotyczy przyjmowania migrantów ("Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?" - przyp. red.).
Trzeba odróżnić legalnie sprowadzanych czasowo obywateli państw obcych, na których jest określone zapotrzebowanie i co do których nie ma wątpliwości, że oni nie zagrażają bezpieczeństwu Rzeczypospolitej, a zupełnie czym innym jest zgoda na decydowanie organów zewnętrznych w stosunku do władz polskich ile, których i w jakim czasie należy przyjąć bez kontroli nad nimi - podkreślał Zbigniew Rau.
Według niego, formułowane przez opozycję zarzuty dotyczące "hipokryzji" PiS w sprawie przyjmowania migrantów są "absurdalne". Przypomniał, że Polska udzieliła schronienia milionom Ukraińców, którzy znaleźli się w potrzebie po wybuchu wojny.
Szef MSZ poinformował, że na początku przyszłego tygodnia jego resort wyda rozporządzenie dotyczące utworzenia dodatkowych obwodów do głosowania za granicą. Powołamy więcej niż 400 komisji wyborczych za granicą. W poprzednich wyborach było ich tylko 320 - powiedział.
25 września ma z kolei - jak mówił - ruszyć system "e-wybory", który umożliwi głosowanie wszystkim chętnym obywatelom polskim w innych krajach.
Gospodarz dzisiejszej rozmowy nawiązał ponadto do incydentu sprzed kilku dni, kiedy to białoruski żołnierz został przyłapany na próbie przecięcia fragmentu przygranicznej zapory. Minister Rau zapewnił, że jego resort zawsze w przypadku tego typu prowokacji wzywa na rozmowę białoruskiego chargé d’affaires (Białoruś nie ma obecnie ambasadora w naszym kraju; placówką kieruje dyplomata niższej rangi - przyp. red.). Regularnie wzywamy białoruskiego chargé d’affaires ze względu na prowokacje, sterowane, reżyserowane incydenty na granicy - powiedział szef resortu spraw zagranicznych.
Przypomniał, że w ubiegłym tygodniu odbyła się narada ministrów spraw wewnętrznych Polski i państw bałtyckich. Zapadła bardzo ważna decyzja - że jeśli te prowokacje przybiorą charakter krytyczny, jeśliby doszło do masowego wtargnięcia na teren jednego z naszych państw, jeśliby doszło do użycia broni, to natychmiast zamykamy wszystkie punkty graniczne z Białorusią - zaznaczył Rau.
Pytany z kolei o więzionego przez reżim w Mińsku działacza Związku Polaków na Białorusi, dziennikarza "Gazety Wyborczej" Andrzeja Poczobuta, szef MSZ zapewnił, że strona polska "wywiera stosowne naciski" na Białoruś, by pomóc naszemu rodakowi.
Tematem dzisiejszej rozmowy była też kwestia wygasającego w przyszły piątek unijnego embarga na żywność z Ukrainy.
Szef polskiej dyplomacji przekonywał, że Polska po wybuchu agresji rosyjskiej zrobiła dla Kijowa więcej niż jakikolwiek inny kraj. Zasugerował jednak, że rząd nie zamiera ustępować w sprawie zakazu. Nigdy nie poświecimy interesów naszych rolników. Oni są bardzo ważnych segmentem polskiego społeczeństwa, a rolnictwo - naszej gospodarki, to 7 proc. naszego PKB - wskazał Rau.
Pytany o propozycje wyborcze, które Prawo i Sprawiedliwość zaprezentuje w sobotę w Końskich (woj. świętokrzyskie), Rau zapewnił, że będzie to "program prowadzący do Polski bezpiecznej, zasobnej, Polski równych szans i nieograniczonych możliwości".
Zadeklarował przy tym, że polski rząd nie zamierza zmieniać dotychczasowej polityki europejskiej. Na pewno nie zmienimy po wyborach naszego stanowiska w sprawach zasadniczych, bo kwestia praworządności jest kwestią wtórną i absolutnie nieautentyczną. Przyczyny naszych sporów z Brukselą, a faktycznie z Berlinem, sprowadzają się do naszej zupełnie innej wizji integracji europejskiej niż ta, którą proponuje Bruksela i Berlin - ocenił Rau.
Jak dodał, Polska stanowi "zaporę przed federalizacją Europy", czyli w rzeczywistości dominacji Niemiec.
Zapewnił również, że rząd Prawa i Sprawiedliwości doprowadzi do odblokowania dla Polski pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy.
W piątek późnym wieczorem czasu lokalnego w Maroku doszło do bardzo silnego trzęsienia ziemi o magnitudzie 6,8. W kataklizmie życie straciły co najmniej 632 osoby, a 329 zostało rannych. Wśród ofiar - jak przekazał Zbigniew Rau - nie ma jednak Polaków.
Na razie - i daj Boże już na pewno, oby nie było naszych obywateli - powiedział Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM, powołując się na meldunki polskiej służby konsularnej w Rabacie.