"Zmiany, które zachodzą w Polsce, na rynku pracy, w polityce rodzinnej zmieniają pozycję polskiego pracownika" - mówi Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz. Więcej miejsc pracy, oskładkowanie umów zleceń, koniec z wiecznymi umowami na czas określony - według ministra, "to są zmiany, które już możemy wykorzystywać w polskim prawie". "Skoro jest tak dobrze, to dlaczego OPZZ zamierza demonstrować?" - pyta Krzysztof Ziemiec. "Nie chciałbym, żeby pozostało wrażenie, że jest tak dobrze. Jest lepiej" - odpowiada Kosiniak-Kamysz. Dodaje, że Polska ma jedne z najniższych kosztów pracy. "W przyszłym tygodniu czytanie nowych zmian w kodeksie pracy. Dotyczą one długości trwania umów na czas określony, nie będą one dłuższe niż 33 miesiące" - zapowiada minister. "To zwiększa stabilność zatrudnienia" - dodaje.
Krzysztof Ziemiec: Za dwie i pół godziny rozpocznie się wielki marsz gwiaździsty na Warszawę. OPZZ mówi nawet o 50 tys. niezadowolonych. Co pan ma im do powiedzenia, bo oni przyjdą też do pana resortu?
Władysław Kosiniak-Kamysz: Mam okazję dość często spotykać się z liderami związkowymi, na te kontakty na pewno nie narzekam, mamy szansę wymieniać wtedy poglądy na różne kwestie. Wydaje mi się, że zmiany, które zachodzą w Polsce, szczególnie te w ostatnich kilku latach, a szczególnie te w ostatnich kilkunastu miesiącach - zmiany na rynku pracy, w polityce rodzinnej, to wszystko, co się udało - wspólnie też ze związkami zawodowymi i związkami pracodawców - i za to chciałbym im podziękować - zmienić w kodeksie pracy, zmieniają pozycję polskiego pracownika, bo o tym chyba będzie najwięcej w dyskusjach. Zmieniają i wzmacniają pozycję polskiego pracownika.
Ale rozumiem, że pan tutaj twierdzi, że jest dobrze - oni twierdzą, że jest zupełnie inaczej. Zarzuty są konkretne. Mówią tak: jest zły system podatkowy, są śmieciowe umowy, za mała kwota wolna od podatku, są za duże koszty pracy. Jednym słowem tej pracy jest mało, a jak jest, to jest płacona bardzo słabo.
To po kolei o poszczególnych zagadnieniach, które pan redaktor poruszył - po pierwsze dynamiczny, trwale utrzymujący się spadek stopy bezrobocia i wzrost liczby miejsc pracy. 600 tys. miejsc pracy utworzonych w ubiegłym roku. Druga kwestia - zmiany dotyczące stabilności zatrudnienia. Wprowadziliśmy już w ubiegłym roku - i wchodzą te przepisy cyklicznie - oskładkowanie umów-zleceń, oskładkowanie członków rad nadzorczych. W najbliższym tygodniu - i to jest niezwykle ważna ustawa - czytanie nowych zmian w kodeksie pracy dotyczących długości trwania umów na czas określonych, umów terminowych. Nie będą one dłuższe niż 33 miesiące, z okresem próbnym 36 miesięcy. To zwiększa stabilność zatrudnienia. Koniec z wiecznymi umowami na czas określony. Ten etap będziemy mieć za sobą. To wiąże się również z wydłużeniem okresu wypowiedzenia. Dziś przy umowie na czas określony mamy dwa tygodnie.
A czy to nie powoduje wzrostu kosztów pracy a de facto później bezrobocia?
Polska ma jedne z najniższych kosztów pracy. One są porównywalne z innymi krajami Europy. Jeżeli je porównujemy, to one są dużo, dużo niższe.
Pracodawcy mówią zupełnie co innego - że koszty są tak duże, dlatego tyle osób ma te umowy śmieciowe.
Dlatego trzeba zmieniać ustawę o zamówieniach publicznych i wykorzystać te zmiany, które razem wprowadziliśmy. Z Janem Guzem, przewodniczącym OPZZ, widziałem się w czwartek w Ministerstwie Pracy, gdzie promowaliśmy razem zmiany w ustawie o zamówieniach publicznych, dotyczące wykorzystania klauzuli społecznej. My to robimy w Ministerstwie Pracy, że musi być umowa etatowa - tak zrobiliśmy w przypadku ochrony, zadbania o usługi czystość teraz. To są zmiany, które już możemy wykorzystywać w polskim prawie, żeby stabilność zatrudnienia była większa.
Panie ministrze, skoro jest tak dobrze, to dlaczego ci ludzie przyjeżdżają do Warszawy? 50 tys. ludzi, właściwie wszystkie branże, tylu związkowców.
Nie chciałbym, żeby pozostało wrażenie, że jest tak dobrze... Bo oczywiście jest lepiej - i wzrost gospodarczy, i wzrost płac - te dane GUS-u podane wczoraj, mówiące o 5-procentowym wzroście płac, i większa liczba miejsc pracy, ofert pracy, zmiany w urzędach pracy... To powoduje, że sytuacja gospodarcza jest lepsza dla pracowników. Te zmiany idą w parze również ze zmianami demograficznymi. Coraz mniej Polaków wchodzi na rynek pracy i ta walka o pracownika rozegra się przede wszystkim na polu płacowym. Dziś potrzebny jest wzrost płac. Dziś ten wzrost płac musi następować dużo bardziej dynamicznie.
OPZZ chce minimalnej stawki wynagrodzenia. Nie tak dużej jak w Niemczech co prawda, dużo mniejszej, ale jednak. To dobry pomysł?
My już mamy minimalną stawkę wynagrodzenia - 1750. Ją można przeliczyć też na godziny. I ta stawka około 10 złotych wynika z minimalnego wynagrodzenia - 1750. OPZZ i Jan Guz mówi o minimalnej, godzinowej stawce, również do innych rodzajów umów. Ale moim zdaniem dzisiaj najważniejsze jest poświęcenie jak największej uwagi i wzmocnienie liczby osób pracujących na umowę o pracę. Czy to na czas określony czy nieokreślony. Ale umowa o pracę daje minimalną stawkę godzinową, o której mówi Jan Guz.
A uzależnienie emerytur nie od wieku, tylko od stażu pracy, czego chce OPZZ: to dobry pomysł czy nie?
I ta dyskusja będzie trwała. Dzisiaj dyskusja o wieku emerytalnym, o stażu pracy... Ten staż pracy jest dziś wpisany w otrzymanie minimalnej emerytury... Trzeba mieć określoną liczbę lat składkowych dla kobiet i mężczyzn, żeby uzyskać prawo do minimalnej emerytury. Więc to połączenie już dzisiaj w jakiś sposób funkcjonuje. Zawsze trzeba sobie zadać pytanie, jeżeli rozmawiamy o wieku emerytalnym, również obok tego, czy jesteś za obniżaniem czy podwyższaniem, czy jesteś za podwyższaniem podatków dla swoich dzieci. Jeżeli mamy system oparty na solidarności, a tak funkcjonuje ten system, to ta zależność od tych, którzy pracują dzisiaj, i ilość ich składek i wartość tych kosztów pracy, o których mówił pan redaktor, odpowiada później ilości transferów do systemu emerytalnego.
Panie ministrze, dlaczego Katarzyna Kaleta odpadła z konkursu na szefa ZUS-u? Jako jedyna przeszła testy pisemne, a oblała egzamin... Co się stało?
W konkursie wystartowało kilkanaście osób. Część spełniło wymagania formalne, część nie. Konkurs jest wieloetapowy i trudno mówić tu tylko o jednej osobie. Ten konkurs nie dał rozstrzygnięcia. Nie powoduje to, że trzeba odchodzić od tej formuły. Nie zawsze się udaje, ale ten proces musiał być wieloetapowy i tak bardzo dokładny, ponieważ tak poważna instytucja...
Kalata mówi, że komisja była źle nastawiona do jej osoby. Boicie się młodości, rewolucji, którą ona chciała wprowadzić czy może tej plemienności?
Ja się młodości panie redaktorze, to na pewno, nie boję, i zawsze uważam, że nie wolno kogoś dyskryminować ze względu na wiek. Ani na wiek młody ani na wiek starszy. Nie ma to żadnego znaczenia, jeśli ktoś spełnia wymagania. Wszyscy, którzy przeszli do kolejnych etapów, spełniali wymagania.
To co się stało, przecież była najlepsza? I nagle odpadła.
Panie redaktorze, ten konkurs miał wiele etapów. Nikt nie przeszedł. Nikt z kilkunastu kandydatów nie przeszedł wszystkich etapów i nie udało się wyłonić prezesa. Dla emerytów -nie jest najważniejsze nazwisko prezesa, nie jest najważniejszy jego wiek - najważniejsze jest to, czy emerytury są wypłacane w terminie. Dziś Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest w dobrych rękach, jest pełniąca obowiązki pani Elżbieta Łopacińska, która bardzo dobrze zna tę instytucję, miała okazję nią kierować - to jest na pewno najważniejsze dla ubezpieczonych.
Upublicznicie panie ministrze przesłuchania z Katarzyną Kalatą czy nie?
Tu nikt nigdy nie mówił o upublicznianiu przesłuchań, rozmowy konkursowej, bo to trudno nazwać nawet przesłuchaniem. Dzisiaj mówimy o całym raporcie, z całego konkursu, ze wszystkich jego etapów - protokół konkursowy. I mamy z jednej strony wnioski o udostępnienie tego protokołu w dostępie do informacji publicznej. Są też wnioski, żeby tego nie robić. W najbliższym tygodniu chciałbym rozstrzygnąć tę sprawę i zakończyć ten etap, bo konkurs nie wyłonił kandydata. Trzeba go zakończyć, podsumować i przejść do kolejnych działań.
Kiedy ogłosi pan nowy?
To zależy też od rozmowy po tym konkursie, po podsumowaniu tego konkursu z panią premier, bo to pani premier powołuje prezesa ZUS-u. To jest najpoważniejsza, jedna z najpoważniejszych instytucji publicznych w państwie, gwarantująca bezpieczeństwo społeczne, emerytalne Polaków. Warto tutaj rzetelnie podejść do tematu.
To jeszcze na koniec pytanie o Adama Jarubasa. Nie wstydzi się pan za kandydata PSL-u? Wypada tak słabo w sondażach, jeden, góra 2 proc. I proszę nie mówić, że pan nie wierzy w sondaże, bo to stały element odpowiedzi PSL-u.
Nie, nie. Jestem dumny z Adama Jarubasa, z jego determinacji, siły. Z tego, w jaki sposób rozmawia z ludźmi. Jego życzliwości i normalności. Nie agresywności, tylko normalności. I te sondaże wcale nie są takie złe. Jeden z wczorajszych sondaży daje Adamowi Jarubasowi trzecie miejsce. Liczba podpisów zebranych - ponad 450 tys. podpisów. To są osoby, które w sondażu najbardziej bezpośrednim, dały zaufanie Adamowi Jarubasowi. Przed nami trzy tygodnie kampanii. Dziś Adam Jarubas w Małopolsce, na wielu spotkaniach, i zainteresowanie jego osobą bardzo duże. Myślę, że będzie to dobrze wykorzystany czas. Entuzjazmu nam do tej kandydatury nie zabraknie, a dobry wynik: dwucyfrowy będzie 10 maja.
Mówił Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej. Dziękuje panie ministrze, dobrego dnia.
Dziękuje bardzo panie redaktorze. Miłego dnia.