"To jest eksfiltracja - wyprowadzenie agenta z zagrożonego terenu na teren bezpieczny" - tak wyjazd sędziego Tomasza Szmydta na Białoruś nazwał Vincent V. Severski, pisarz, emerytowany pułkownik i były oficer wywiadu. Był on gościem Piotra Salaka w Rozmowie w południe w Radiu RMF24. Jak wyjaśnił ekspert, "wszystkie parametry tego zdarzenia wkomponowują się w klasyczną eksfiltrację". "Robi się to najczęściej w weekend, w dni wolne, kiedy służby są trochę uśpione" - dodał gość RMF24.
Piotr Salak zapytał swojego gościa o to, czy jego zdaniem Tomasz Szmydt był szpiegiem.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Wydaje mi się, że wszyscy mamy zgodne przeczucie, iż to nie była spontaniczna decyzja pana Szmydta, że nagle obudził się rano (i pomyślał - przyp. red.:) zwiewam na Białoruś - powiedział Vincent V. Severski.
Jak dodał, "z mojego doświadczenia wynika, że jest to bardzo mało prawdopodobne". Tego typu zdarzenia są bardzo dobrze zaplanowane - zaznaczył.
Gość Rozmowy w południe w Radiu RMF24 stwierdził, że "to jest eksfiltracja - wyprowadzenie agenta z zagrożonego terenu na teren bezpieczny". To jest typowa, bardzo skomplikowana akcja - wyjaśnił.
Wszystkie parametry tego zdarzenia wkomponowują się w klasyczną eksfiltrację. Robi się to najczęściej w weekend, w dni wolne, kiedy służby są trochę uśpione - powiedział Severski.
Prowadzący rozmowę zapytał o to, czy zdaniem emerytowanego pułkownika, polskie służby były na tropie Tomasza Szmydta.
Trudno nam to określić. Może były na tropie, może przeciwnik podejrzewał, że są na tropie, a może rzeczywiście podjęto tylko decyzję: "zabieramy naszego agenta", bo już się wypalił, wyczerpał. Teraz wykorzystamy go tak jak się z reguły wypalonych już agentów - do akcji propagandowej, medialnej - mówił gość RMF24.
Czy wykorzystanie tego do akcji propagandowej jest typowe dla rosyjskich czy białoruskich służb? - zapytał Piotr Salak. Nie, raczej wszystkie służby na świecie to robią. Znamy takie przypadki po drugiej stronie - odpowiedział Vincent V. Severski.
Jest taka zasada w pracy wywiadu: agenta, który kończy pracę w danym kraju i zostaje wycofany, przedstawia się go w kategoriach "bohatera" - zaznaczył gość Rozmowy w południe w Radiu RMF24.
Prowadzący rozmowę zapytał o to, czy ucieczka za granicę to porażka. Nie, ucieczka to jest sukces. Porażka jest wtedy, kiedy agent zostaje aresztowany - podkreślił ekspert.
Czy Tomasz Szmydt mógł działać sam? - zapytał Piotr Salak.
Z reguły agenci działają w pojedynkę, ze względów bezpieczeństwa, natomiast on oczywiście musiał mieć swojego oficera prowadzącego. Pojawia się pytanie, w jaki sposób był prowadzony, ale myślę, że nasze służby to wszystko wyjaśnią - odpowiedział były oficer wywiadu.
Czy funkcja sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego to dobra przykrywa dla agenta?
Wyśmienita. Wiemy, czym się zajmował. Nie tylko miał dostęp do informacji, z których mógł korzystać, ale przede wszystkim cieszył się zaufaniem, a to jest bardzo ważna rzecz - mówił Vincent V. Severski.
Jego zdaniem Tomasz Szmydt "również mógł kształtować określone zadania, wykonywać pewną kreatywną funkcję". Był bardzo blisko wysokich funkcjonariuszy państwowych, więc mógł uzyskiwać informacje w inny sposób - dodał.