„Nie jest prawdą, że blokujmy transport humanitarny czy militarny, blokujemy jedynie przewoźników komercyjnych” – stwierdził jeden ze współorganizatorów protestów na przejściach granicznych z Ukrainą, Kamil Ambroziak w Rozmowie w południe w RMF FM i RMF24. Domaga się przywrócenia zezwoleń dla firm z Ukrainy na transport towarów do Polski. I mimo zaplanowanych na dzisiaj w Lublinie rozmów przedstawicieli rządu z protestującymi, nie wierzy, że rząd przyjdzie im z pomocą. Zaznacza, że protestujący wspierają Ukrainę i życzą, by to Ukraińcy wygrali wojnę.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Członek zarządu Komitetu Obrony Pracodawców i Przewoźników Transportu w rozmowie z Piotrem Salakiem zaprzeczył, że protestujący na przejściach granicznych w Hrebennem czy Dorohusku, nie przepuszczają transportów humanitarnych. Na granicy polsko-ukraińskiej protest przewoźników powoduje długie kolejki. Od czterech dni dojazd do niektórych przejść granicznych blokują protestujący polscy przewoźnicy, którzy chcą przywrócenia pozwoleń dla ukraińskich firm. Na odprawę czeka się już całymi dniami. W Hrebennem szacunkowy czas to 137 godzin. Wczoraj było 90 godzin i 900 tirów.
Nie jest to prawdą. Wręcz przeciwnie. Wspieramy, pomagamy Ukrainie, nie blokujemy żadnych transportów humanitarnych, militarnych. One swobodnie mijają (protest - przyp. RMF FM) i wjeżdżają swobodnie na granicę - zapewniał Ambroziak. Nie mogą przejechać zwykłe transporty komercyjne (...) Samochody osobowe, autokary jadą bez kolejki. My tego nie trzymamy. Trzymamy zwykłe, komercyjne transporty - dodał.
Przypomniał, że wraz z innymi protestującymi domaga się, żeby zezwolenia dla firm ukraińskich zostały przywrócone. Do tej pory zezwoleń nie ma, od czasu wojny zostały zniesione. Przed wojną było to 180 tysięcy dla Ukrainy, 180 tysięcy zezwoleń dla Polski (...) W tym roku już ukraiński transport wykonał 900 tysięcy przewozów - powiedział. My chcemy zezwoleń i żeby te zezwolenia były na komercyjne transporty, a jeżeli chodzi o przewozy humanitarne i militarne to my chcemy, żeby one jechały bez kolejki, tak jak do tej pory - tłumaczył gość Rozmowy w południe w RMF FM i Radiu RMF24.
My nie chcemy nic od Ukrainy, my chcemy sprawiedliwego traktowania. My chcemy, żeby nasz rząd wprowadził zezwolenia, żeby cofnął licencje, które zostały wydane na wschodni kapitał, który założył w Polsce firmy. Nie dość, że nas od środka, to i od swojej strony nas destabilizują. I nie jesteśmy w stanie z nimi konkurować - tak Ambroziak tłumaczył przyczyny protestu.
Gość RMF FM i Radia RMF24 powiedział, że w czwartek w Lublinie miały się odbyć rozmowy przewoźników z przedstawicielem rządu. Nie wiemy do czego to zmierza, bo my już z nimi prowadziliśmy te rozmowy. Byliśmy kilkukrotnie w Warszawie, byliśmy na protestach, byliśmy u nich pod ministerstwem. Nie wyciągali do nas ręki - krytykował rządzących.
Zaprzeczył, że na czas rozmów z rządem protest będzie zawieszony. Działamy dalej. Przedstawiciele są na rozmowach, reszta działa na granicach, dopóki nie spełnią naszych postulatów, czyli: zatrzymanie licencji z kapitałem wschodnim, wprowadzenie zezwoleń po 180 tysięcy dla każdej ze stron, tak, jak to było przed wojną na transport komercyjny. Odnośnie kolejek, Ukraińcy zarzucają nam, że my nie wpuszczamy samochodów, ale nasze samochody, po stronie ukraińskiej, w ich elektronicznej kolejce, stoją po 10-12 dni, i tam nie widzą problemu, tylko widzą problem po naszej stronie - naświetlał sytuację na wschodniej granicy Polski Ambroziak.
Rozmawiamy z nimi (rządem - przyp. RMF FM) od roku i do niczego nie możemy dojść. Cały czas nas zwodzą, cały czas nam mówią, że działają, zasłaniają się UE, a tak naprawdę, jeżeli chcieliby pomóc, to by pomogli - usłyszał Piotr Salak od swojego gościa. Nawołuję wszystkich przewoźników w Polsce, żeby nas wsparli, bo to dotyczy całej Polski, jeżeli chodzi o Ukrainę, która wchodzi z kapitałem do Polski i zabiera nam pracę - dodał Ambroziak. Według niego "około 40 proc. taboru przewoźników na ścianie wschodniej już stoi. Kierowcy zostali pozwalniani, samochody zostały wyrejestrowane. Nie ma pracy".
My do Ukrainy nic nie mamy, wręcz przeciwnie. Wspieramy ich, chcielibyśmy, że Ukraina wygrała tę wojnę. Ale też chcemy normalnie pracować i konkurować - zaznaczył.