„Najpierw powinniśmy próbować przynajmniej przewidzieć cele strategiczne Rosji, żeby mówić o klęskach albo zwycięstwach. Na razie wiemy, że pierwszy miesiąc wojny, przynajmniej początkowy okres nie udał się Rosjanom. Ofensywa znacząco spowolniła. Najwyraźniej w tej chwili strategią Rosjan jest zniszczenie Ukrainy. Zniszczenie jej przemysłu, zwłaszcza przemysłu wojennego, próba zajęcia jak największego terytorium, włącznie z miastami. Ta ofensywa postępuje, ale jednak jest hamowana przez bohaterstwo ukraińskich obrońców” – mówił w specjalnym wydaniu Rozmowy w RMF FM Piotr Łukasiewicz, były ambasador Polski w Afganistanie oraz pułkownik rezerwy Wojska Polskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Dopytywany, czy w kolejnych tygodniach będziemy widzieli jeszcze większe "wykrwawianie Ukrainy", odpowiedział: Możemy oceniać strategię Putina, strategię Rosji tylko po tym co jest dostępne. Rzeczywiście wygląda to, jakby wojna wchodziła w fazę długotrwałego wyniszczenia się wzajemnego obrońców i atakujących. Na pewno Ukraińcom nie brakuje determinacji, natomiast po stronie rosyjskiej nie brakuje prawdopodobnie zasobów, które pozwalałyby tę wojnę przedłużać.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Słyszeliśmy zarówno wypowiedź Białego Domu jak i sekretarza generalnego, również kilku przywódców państw natowskich wypowiedziało się wykluczając obecność żołnierzy, którzy przecież byliby częścią tzw. misji pokojowej w Ukrainie. Widzimy, że tu nie ma za bardzo przestrzeni do jakiegoś negocjowania tego, czy wysyłać żołnierzy, czy nie wysyłać - mówił w internetowej części wydania specjalnego Rozmowy w RMF FM dr Piotr Łukasiewicz, były ambasador Polski w Afganistanie oraz pułkownik rezerwy Wojska Polskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Konkluzją, którą podtrzymuje również teraz, kiedy przyjeżdża prezydent Biden, jest to, że obecność sił natowskich w Ukrainie w jakiejkolwiek formie - nawet w formie tzw. obronnej, bronienia czegoś, bronienia siebie, bronienia Ukrainy, bronienia ukraińskiego nieba, bronienia pomocy humanitarnej - oznacza podjęcie ryzyka takiego, które mówi: żołnierze natowscy - polscy, amerykańscy, brytyjscy - będą wystawieni albo będą atakować, albo będą się bronić przed żołnierzami rosyjskimi - tłumaczył dyplomata. Jeśli jesteśmy w stanie zaakceptować politycznie, a zdaje się, że Zachód nie jest w stanie tego zaakceptować. Ale nawet gdybając: jeśli jesteśmy w stanie zaakceptować taki fakt, że Polacy będą walczyć z Rosjanami, polscy piloci, polscy żołnierze, to jest rozmowa. Ale zdaje się, że takiej rozmowy nie ma, bo nikt na to nie chce pójść - dodał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Dlaczego jest to groźne? Bo zdajemy sobie sprawę, że misja pokojowa, misja humanitarna, misja bojowa oznaczałaby wejście w kontakt bojowy z mocarstwem nuklearnym, które grozi, które groziło, które posiada przede wszystkim zdolności atomowe i którego doktryna zakłada, że może nastąpić użycie takiej broni jeśli np. wojna zagrozi funkcjonowaniu państwa rosyjskiego - wyjaśnił dr Łukasiewicz.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video