"Bezpośredniego wpływu w Polsce chyba na szczęście nie musimy się obawiać, chociaż jest to taki dzwonek alarmowy dla nas" - mówił europoseł i były premier Marek Belka w Rozmowie w południe w RMF FM komentując ostatni kryzys na rynkach finansowych m. in. w Szwajcarii.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
"Okazuje się, że nawet banki wysokoskapitalizowane, czyli posiadające znaczny bufor własnych środków, są wrażliwe. Wiele nieprawidłowości się odkrywa i ratowanie ich wymaga niesłychanych środków"- mówił gość Krzysztofa Berendy.
"Na szczęście to padło na Szwajcarię, najwyżej trochę osłabi się kurs franka" - dodał Marek Belka.
Krzysztof Berenda zapytał też swojego gościa, czy w Polsce powinniśmy się obawiać o nasze oszczędności. "Oczywiście, że nie, ale jest to dla rządzących wskazówka. Nie należy igrać z ogniem. Innymi słowy, polski system bankowy wydaje się być bardzo stabilny, natomiast jak się okazuje, nie ma dzisiaj rzeczy niemożliwych" - dodaje rozmówca Krzysztofa Berendy.
Czy to weekendowe przejęcie Credit Suisse przez innego giganta, UBS kończy kryzys ? - dopytywał Krzysztof Berenda.
"Jeśli chodzi o te dwa największe szwajcarskie banki, to myślę, że to załatwia sprawę. Natomiast inflacja, która wywołuje konieczność podnoszenia stóp procentowych powoduje pewne niebezpieczeństwa (...), chodzi o to, że rosnące stopy procentowe obniżają wartość rynkową wielu aktywów w tym szczególnie obligacji państwowych. Te banki, które mają dużo obligacji tracą wiele, nasze akurat także" - tłumaczył na antenie RMF FM Marek Belka.
"Inflacja przede wszystkim powoduje szereg niebezpieczeństw, o których dotychczas nie za bardzo mieliśmy pojęcie" - dodał Marek Belka.
Tematem Rozmowy w południe w RMF FM była także wojna w Iraku. Dzisiaj mija 20 lat od rozpoczęcia międzynarodowej interwencji zbrojnej w tym kraju.
Krzysztof Berenda pytał swojego gościa czy to dobrze, że Polska dołączyła do inwazji na Irak?
"Trzeba najpierw powiedzieć, że ta inwazja była wielkim błędem. Spowodowała destabilizację sytuacji na Bliskim Wschodzie i powstanie tego niesławnego tzw. Państwa Islamskiego. Natomiast to, żeśmy się do tego przyłączyli to uważam, że błędem nie było. Polskie wojsko, kilkanaście tysięcy polskich oficerów i żołnierzy stanęło oko w oko z sytuacją wojenną. Myślę, że nasze siły zbrojne nie stać by było inaczej na tego rodzaju manewry. Poza tym, nawet jeśli wiele krajów europejskich było zdecydowanie przeciwko tej interwencji, Polska jednak swoją postawą w Iraku zaskarbiła sobie szacunek" - tłumaczył w Rozmowie w południe Marek Belka.
"Myśmy na tym nie stracili, natomiast świat tak" - dodał gość Krzysztofa Berendy.
Marek Belka w latach 2003-2004 pełnił najpierw funkcję szefa koalicyjnej Rady Koordynacji Międzynarodowej w Iraku, a potem dyrektora ds. polityki gospodarczej w Tymczasowych Władzach Koalicyjnych w tym kraju. Pytany w Rozmowie w południe w RMF FM o refleksje z tego okresu swej działalności, b. premier zwrócił uwagę na postawę USA.
"Zaskakujące było to jak Amerykanie z jednej strony posiadający niesamowitą przewagę wojskową, nie potrafili zorganizować pokoju. Oni wygrali wojnę bardzo łatwo, natomiast już zorganizować pokój, to było zadanie przerastające ich siły" - stwierdził Belka.
Wspominał, że jego zadaniem były m.in. reformy gospodarcze, czyli budowa zrębów systemu bankowego, zapewnienie wymiany walut oraz mobilizowanie środków na odbudowę Iraku. Krzysztof Berenda przypomniał, że gdy Polska przyłączała się do międzynarodowej koalicji interweniującej zbrojnie w Iraku, obiecywano zyski z kontraktów w tym kraju. Nic jednak z tego nie wyszło.
"Nie wyszło z dwóch powodów. Przede wszystkim byli tam Amerykanie, którzy mieli swoje interesy i nie za bardzo chcieli dopuścić innych, po drugie koszty chociażby wydobycia ropy były niepomiernie wyższe niż zakładano, ze względu na brak bezpieczeństwa. Tam zawsze, już po powstaniu sunnitów, groziły wybuchy w rafineriach czy ropociągach. Myślę, że także Amerykanie na tym nie za bardzo zyskali" - zaznaczył Belka.
Dopytywany, czy podobna sytuacja może powtórzyć się w Ukrainie, b. premier przypomniał, że Polska ma znacznie lepsze kontakty u swego wschodniego sąsiada, także na poziomie prywatnych przedsiębiorstw. "Ja bardziej wierze w sukces polskiej przedsiębiorczości na Ukrainie, niż wielkich państwowych firm" - wskazał Belka.
Zwrócił ponadto uwagę na bliskość kulturową Polski i Ukrainy, a także na przewagę logistyczną, którą nasz kraj ma nad ewentualna konkurencją.
Tematem Rozmowy w południe była też rozpoczęta w poniedziałek wizyta Xi Jinpinga w Moskwie. "Mam nadzieję, że Xi Jinping nie jest zainteresowany przedłużaniem się wojny i jest w stanie nacisnąć na Putina, aby ten był bardziej skłonny do rzeczywistych rozmów, bo na razie tzw. propozycje pokojowe rosyjskie są kpiną, są propozycją bezwarunkowej kapitulacji Ukrainy" - ocenił Belka.
W dalszej części programu Krzysztof Berenda poruszył też temat kredytów frankowych. Marek Belka wyraził pogląd, że kryzys z nimi związany byłby o wiele łagodniejszy lub w ogóle by nie zaistniał, gdyby Polska należała do strefy euro. "Nie byłoby takiej różnicy w oprocentowaniu miedzy Polską, a światem zewnętrznym" - tłumaczył b. premier i b. prezes NBP.
W jego ocenie, sprawę kredytów frankowych "zawaliły" i banki, i politycy, którzy zachęcali Polaków do brania kredytów frankowych.
B. szef Narodowego banku Polskiego przyznał też, iż dostrzega ryzyko związane z możliwym wyrokiem unijnego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie kredytów frankowych. Zgodził się, że jeśli rozstrzygnięcie TSUE będzie korzystne dla frankowiczów, wówczas może doprowadzić do upadłości kilku banków.
"Tyle, że TSUE nie ma za bardzo innej możliwości, skoro z Polski dostaje zapytanie o ważność umów kredytowych, w których tkwią tzw. klauzule abuzywne. Klauzula abuzywna po polsku mówiąc - oszustwo" - tłumaczył b. premier.
Zapewnił jednak, że nasze oszczędności w polskich bankach są bezpieczne.