„To postępowanie represyjne, bardzo nieokreślony jest jego przedmiot. Co to oznacza, że ktoś jest pod wpływem rosyjskim? W jakim zakresie pod wpływem rosyjskim? W tej ustawie nie ma żadnego wyjaśnienia. To coś podobnego do oskarżenia o czary. Nikt nie wie, co to są czary i możemy swobodnie zakreślać granice tego, co ktoś zrobił albo czego nie zrobił” – mówił dr Michał Laskowski. Były prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Karną był gościem w Rozmowie w południe w RMF FM o komisji weryfikacyjnej ds. badania wpływów rosyjskich w latach 2007-2022. Gość Mariusza Piekarskiego dodał, że podpis prezydenta Andrzeja Dudy pod ustawą nie ma nic wspólnego z byciem strażnikiem konstytucji.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Mariusz Piekarski pytał swojego gościa, jak komisję weryfikacyjną ds. rosyjskich wpływów można umiejscowić w polskim systemie sprawiedliwości. Jej powstanie umożliwił wczorajszy podpis prezydenta Andrzeja Dudy pod ustawą powołującą komisję.
Tej komisji nie da się po prostu umiejscowić w takim systemie, jaki wynika z konstytucji i obowiązującego porządku prawnego. Ani nie jest to organ sądowy, ani nie jest to komisja śledcza sejmowa, ani nie jest to coś podobnego do komisji weryfikacyjnej, która jakiś czas temu weryfikowała kwestie własności kamienic w Warszawie. Tam mieliśmy do czynienia z konkretnymi decyzjami administracyjnymi, które trzeba było, mówiąc kolokwialnie, odkręcić. Ta komisja to jakiś twór zupełnie niezwykły, ale z całą pewnością niezgodny z naszym porządkiem prawnym- mówił sędzia Laskowski.
Micha Laskowski ( sdzia @SN_RP_) w #RozmowaRMF: Co to oznacza, e kto jest pod wpywem rosyjskim? To co podobnego do oskarenia o czary. Nikt nie wie, co to czary i moemy swobodnie zakrela granice tego, co kto zrobi albo czego nie zrobi @RMF24pl pic.twitter.com/r3jmqHTYo0
Rozmowa_RMFMay 30, 2023
Były prezes Sądu Najwyższego odniósł się również do zapewnień prezydenta Andrzeja Dudy, że osoby wezwane przed komisję weryfikacyjną będą mogły się odwołać do Sądu Administracyjnego, do którego będzie należała ostateczna decyzja. Ścieżka obronna będzie bardzo trudna. Decyzja tej komisji jest natychmiast wykonalna. Ona powoduje, że ktoś nie może pełnić funkcji natury politycznej itd. Dopiero potem można się odwoływać do Naczelnego Sądu Administracyjnego czy Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, podważając samą procedurę. To nie jest to samo, co odwołanie w sprawach karnych - zaznaczył gość w RMF FM.
Sędzia Michał Laskowski podkreślił, że niejasny jest sam zakres działalności komisji ds. badania wpływów rosyjskich. To jakieś postępowanie represyjne, bardzo nieokreślony jest jego przedmiot. Co to oznacza, że ktoś jest pod wpływem rosyjskim? Czy w jakim zakresie pod wpływem rosyjskim? W tej ustawie nie ma żadnego wyjaśnienia. To coś podobnego do oskarżenia o czary. Nikt nie wie, czym są czary i możemy swobodnie zakreślać granice tego, co ktoś zrobił albo czego nie zrobił - stwierdził gość Mariusza Piekarskiego.
Czy oznacza to, że nieprawdziwe są zapewnienia, że dopiero ostateczna decyzja sądu wskaże, czy ktoś może pełnić funkcje publiczne? Wystarczy przeczytać tę ustawę. Tam nie ma dwóch instancji i nie ma kontroli sądowej z takim znaczeniu, jak kontrola odwoławcza w postępowaniu o naturze represyjnej. A to jest takie postępowanie. W postępowaniach typu represyjnego strona obwiniona o coś musi mieć pewne gwarancje. A tutaj takich gwarancji nie ma, dlatego to się nie mieści w porządku prawnym i dlatego taka reakcja - mówił Michał Laskowski.
Nie mogę pojąć, że prezydent albo tego nie rozumie i to jest fatalne. Albo wręcz odwrotnie, doskonale rozumie i wchodzi w walkę polityczną po określonej stronie. To nie ma nic wspólnego z konstytucją i byciem strażnikiem konstytucji. Jestem oburzony jako obywatel i jako prawnik - kontynuował gość w Rozmowie w południe w RMF FM.
Mariusz Piekarski pytał swojego gościa, czy Sąd Administracyjny, na który powołują się zwolennicy ustawy weryfikacyjnej, faktycznie będzie miał realny wpływ na podważanie jej decyzji. Sądy Administracyjne badają legalność wydania decyzji, a nie poprawność merytoryczną. Nie oceniają, czy świadek mówił prawdę czy nieprawdę, czy jest jakiś błąd natury faktycznej czy prawnej. Z tego powodu ta kontrola się różni od postępowania w procedurze karnej. Tutaj powinny być stosowane reguły podobne do procedury karnej, efekt jest bardzo dotkliwy - stwierdził sędzia Laskowski.
Dodał, że do końca nie wiadomo, kto mógłby podlegać postępowaniu komisji.
Pytany o to, czy osoba powołana przed komisję ma szansę na obronę, były prezes Sądu Najwyższego przyznał, że będzie to utrudnione. Nie ma tam procedury odwoławczej, nie ma kasacji, nie ma tego, co jest w procedurze karnej. Pamiętajmy, że to nie są sędziowie tylko wybrani politycy, którzy będą ten ‘wymiar sprawiedliwości’ sprawować. To się nie mieści w regułach trójpodziału władzy. Nie może tak być, że posłowie jednocześnie są sędziami - zauważył.
Nie chce mi się wierzyć, żeby prezydent tego nie wiedział albo nie rozumiał. Jest to jedna z wersji, ale to fatalnie by świadczyło o możliwościach pana prezydenta. Druga wersja, nie wiem, czy nie jest gorsza. Jeśli rozumie doskonale i podpisuje tę ustawę dla dobra obozu rządzącego i dla zwalczania przeciwników politycznych, to nie ma to nic wspólnego ani z konstytucją, ani z demokracją - podkreślił gość w RMF FM.
Andrzej Duda we wczorajszym wystąpieniu zapowiedział, że podpisze ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich, a następnie skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego. Pojawiają się głosy, że w ten sposób prezydent dokonał deliktu konstytucyjnego i powinien zostać postawiony przed Trybunałem Stanu.
Skierowanie ustawy po podpisaniu do Trybunału Konstytucyjnego, który widzimy, jak działa niezwykle powolnie i ktoś być może orzeknie coś po latach, jest procederem. Jeśli taki był zamysł pana prezydenta, żeby komisja zaczęła działać i mogła wydać jakieś orzeczenie przed wyborami, a wiele na to wskazuje, to rzeczywiście być może jest to materiał do jakiejś odpowiedzialności - przyznał sędzia Michał Laskowski w Rozmowie w południe w RMF FM.
Wszyscy mówią o tym, że jest to "Lex Tusk" i że jest to skierowane przeciwko liderowi opozycji, czy jednemu z liderów opozycji. Jeśli tak rzeczywiście jest, a wręcz dosłowne wypowiedzi różnych polityków o tym świadczą, to jest to ingerencja w wybory. Jest to coś, co ma wpłynąć na wynik wyborczy, na sponiewieranie, że tak powiem przeciwnika politycznego - mówił w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM sędzia Sądu Najwyższego Michał Laskowski, były prezes Izby Karnej SN.
Czy obywatel Michał Laskowski stawiłby się przed komisją weryfikacyjną? Nie chciałbym deklarować na sto procent, że stawię się albo nie. Mogę tylko powiedzieć, że jako sędzia generalnie respektuje prawo, nawet jeśli ono jest w mojej ocenie złe czy niedobre, niesprawiedliwe, czy niekonstytucyjne i pewnie bym się stawił - mówił gość RMF FM. Wiele osób się pewnie stawi ze strachu przed tymi karami, które tam są. One są dużo wyższe niż przed sądami karnymi, czyli jak ktoś się nie stawi w sprawie o zabójstwo i nie będzie zeznawał, to nie możemy go ukarać tak poważną karą. A tu możemy, więc myślę, że w tym też jest jakiś zamysł, jakaś myśl, bo twórcy pewnie spodziewali się tego, że wiele osób nie będzie chciało stanąć przed tą komisją - dodał sędzia Laskowski.
Jego zdaniem powstanie tej komisji może "z dnia na dzień wpłynąć na wizerunek Polski na arenie międzynarodowej": Teraz mamy kolejne potwierdzenie, że w Polsce nie ma odpowiedniego poziomu praworządności i że demokracja jest zagrożona. Jesteśmy w gronie państw wymienianych wielokrotnie, i w dokumentach europejskich i w orzeczeniach europejskich, gdzie demokracja i praworządność nie są na dobrym poziomie, nie są idealne. A w tej chwili to nawet już trudno mówić o jakimś stanie zadowalającym - tłumaczył Laskowski. To jest coś, co jest groźne. Być może jest to jakiś wstęp znowu do wychodzenia z Unii Europejskiej czy nie wiem czego, bo naprawdę, po tego typu decyzjach, jak ta wczorajsza, człowiek zaczyna się zastanawiać, czy nie zmierzamy do jakiegoś autokratyzmu poza Unią Europejską - dodał
Były prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego wyraził również zdumienie, że taka decyzja nie spowodowała powszechnego społecznego oburzenia. Nie tylko prawników, polityków. Ludzie jakby zobojętnieli na tego typu wydarzenia i jest im wszystko jedno czy to będzie ustrój demokratyczny czy niedemokratyczny. 45 proc. w ogóle nie zamierza brać udziału w wyborach. A wczoraj też nie widziałem żadnych manifestacji czy protestów - mówił.
I dodał, że "jako obywatel wybiera się na marsz 4 czerwca": Bo już nie wiem jak miałbym inaczej protestować - dodał.