"Któż by pomyślał, że rząd Donalda Tuska będzie najbardziej stanowczym rządem w Unii Europejskiej. A jednak tak jest i wcale nie chodzi o to, że to jest jakiekolwiek odwracanie się od UE, ale realizowanie podstawowych postulatów Unii Europejskiej" - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM i Radiu RMF24 wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak, komentując trwające w całej Europie protesty rolników.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
"Polityka UE poszła w ślepy zaułek, poszła w bardzo złą stronę dla polskich rolników. Te postulaty (polskich rolników) są słuszne. Nie wyobrażam sobie żeby w takim momencie mnie i przedstawicieli resortu rolnictwa nie było z polskimi rolnikami" - mówił Kołodziejczak, odnosząc się do obejmujących cały kraj protestów rolniczych.
Czy Polska powinna wycofać się z już zaakceptowanych unijnych przepisów tzw. zielonego ładu?
"Przepisy, które mówią, że mamy ugorować 4 proc. ziemi ornej w Polsce, by tworzyć tzw. bioróżnorodność, można nazwać tylko i wyłącznie głupotą. Rząd PiS się na to zgodził. Przyklepali wszystkie złe przepisy, które też mówią o tym, że 80 proc. ziemi w Polsce ma nie być orane na zimę, co przy polskich warunkach klimatycznych i przy polskiej glebie, będzie przyczyniało się do jeszcze większej suszy glebowej" - stwierdził wiceminister i dodał:
"Dzisiaj zastaliśmy pewien testament napisany przez 8 lat PiS, który jest bardzo zły i ten testament trzeba jak najszybciej zmienić i odwrócić. Minister Czesław Siekierski prowadzi rozmowy od kilku dni z różnymi przedstawicielami UE i państw europejskich, by z przepisów złych wychodzić".
"Dziś za organizację protestów odpowiadają różne organizacje w całym kraju, również rolnicy, którzy nie są zrzeszeni. Nie dziwię się, że kiedy rolnik, który chce zarabiać na pracy na roli, widzi przepisy, które mają ograniczyć produkcję rolną, które będą zagrażać rolnictwu w następnych latach - że wychodzi na drogę" - przyznał Kołodziejczak.
Jego zdaniem, trwające w całej Europie demonstracje rolników stanowią swoistą przestrogę dla Brukseli. "Jeżeli nie będzie renegocjacji dotychczasowych przepisów, zmian przepisów Zielonego Ładu i czy tzw. Ekoschematów, to podejrzewam, że wkurzenie w Europie może być jeszcze większe" - prognozuje.
"Czesław Siekierski już dzisiaj jest inicjatorem (rozmów), jeśli chodzi o import produktów z Ukrainy. Stanowisko Polski jest twarde. Polska jest głosem rozsądku w UE, który mówi, że tylko silne rolnictwo będzie w stanie się obronić, a silne rolnictwo, to takie, które obronią też odpowiednie rządy. Przed - chociażby - napływem produktów z Ukrainy" - twierdzi wiceminister, dodając, że sam będzie starał się wpłynąć na rząd, by naciskał na Brukselę w sprawie renegocjacji niekorzystnych umów.
"Któż by pomyślał, że rząd Donalda Tuska będzie najbardziej stanowczym rządem w Unii Europejskiej. A jednak tak jest i wcale nie chodzi o to, że to jest jakiekolwiek odwracanie się od UE, ale realizowanie podstawowych postulatów Unii, które przy jej zakładaniu mówiły, że produkcja żywności musi być w rękach europejskich rolników i musi być na takim poziomie, by dać możliwość zakupu żywności europejskiemu społeczeństwu po uczciwych cenach" - mówi Michał Kołodziejczak.
Czy łatwiej jest protestować czy negocjować z protestującymi? - zapytał Piotr Salak Kołodziejczaka, który politycznie wybił się na podobnych protestach w ostatnich latach.
"Trudno się protestowało przez ostatnie 6 lat, kiedy ja to robiłem, bo mieliśmy rząd, który nie wychodził do rolników. Jest to pierwszy protest rolniczy, do którego wyszedł minister czy wiceminister. Kiedy protestowała AgroUnia i rolnicy w całym kraju - ministrowie nie rozmawiali. Nie jest to proste. Obiecałem rolnikom, że ten resort będzie na nich otwarty. Nie będę się chował przed protestami. Będę wychodził do wszystkich protestów, które będą robione i które będą racjonalne. Na tę chwilę są to postulaty, z którymi ja też się zgadzam" - odpowiedział.